[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie pojmował,zagrożeniem?! dlaczego bilion mieszkańców Galaktycznej Stolicy musiał zajmować się swoimi try-To powiedziawszy, z dramatycznym gestem zwrócił się do Saesee Tiina: wialnymi sprawami akurat w tej chwili, jakby nic się we wszechświecie nie zmieniło.- Mistrzu Tiin, ty jesteś telepatą.Powiedz, o czym teraz myślę? Jak mogli sądzić, że cokolwiek znaczą w porównaniu z nim?Tiin zmarszczył czoło i pochylił głowę.Czubek jego miecza opadł nieznacznie.Jak mogli sądzić, że w ogóle coś znaczą?Smuga ciemności naznaczonej czerwonym błyskiem wystrzeliła zza biurka.Ich ślepe żywoty nie liczyły się już.Nikt nie był ważny.W oddali piętrzył sięGłowa Saesee Tiina podskoczyła, gdy upadła na podłogę.gmach Biur Senatu, a w jego ścianie Anakin widział już okno, w którym pojawiało sięSmużka dymu uniosła się nad kikutami szyi i blizniaczych rogów, odciętych tuż echo błyskawic przecinających niebo -tyle że te za transpastalową taflą były błyskawi-pod brodą mistrza.cami w kolorach świetlnych mieczy.- Saesee! -jęknął Kit Fisto.Zielone kręgi, smugi purpury.Bezgłowe ciało stało przez krótką chwilę, nim kolana ugięły się pod nim.Wtedy, z I szkarłatny płomień.cichym westchnieniem powietrza uchodzącego z przeciętej tchawicy, opadło na podło- Przybył za pózno.gę.Zielony ogień przygasł i zniknął; teraz błyskawice za szybą miały tylko purpurową- To nie.- Agen Kolar zachwiał się nagle.i czerwoną barwę.Jego szmaragdowe ostrze zniknęło, a rękojeść miecza wypadła z otwartej dłoni.Z Repulsory zawyły, gdy Anakin przechylił maszynę na bok, by w pełnym turbulen-małej, okrągłej dziurki pośrodku czoła uniósł się dym.Cios przebił jego głowę na wy- cji powietrznym ślizgu wyhamować tuż przed ścianą.Zmigacz zakołysał się i znieru-lot.chomiał przed oknem prywatnego biura Palpatine'a.Potężna błyskawica uderzyła w-.boli.iglicę zespołu gmachów Pięćsetki Republiki, ledwie o kilometr dalej.Szyba odbiłaAgen Kolar upadł na twarz i znieruchomiał.Palpatine stał teraz przy drzwiach, ale jaskrawe, białe światło, na moment oślepiając Anakina.Zamrugał wściekle i roztarłnie otworzył ich.W prawej dłoni trzymał klingę koloru ognia.powieki rękami.Zamki drzwi szczęknęły za jego plecami.Bezbarwna, jasna plama zniknęła wreszcie sprzed jego oczu, powoli odsłaniając- Pomocy! Pomocy! - krzyknął Palpatine głosem człowieka, który znalazł się w nieruchome ciała spoczywające na podłodze gabinetu kanclerza.śmiertelnym niebezpieczeństwie.- Straż!.Niech mi ktoś pomoże! Ratunku! Morder- Ciała w szatach Jedi.cy! Zdrada! Na biurku Palpatine'a leżała głowa Kita Fisto; rozpuszczone macki spoczęły naA potem uśmiechnął się.blacie, upodabniając ją do ośmiornicy.Oczy bez powiek wpatrywały się nieruchomo wPrzyłożył palec do ust i, o dziwo, mrugnął porozumiewawczo.sufit.Anakin pamiętał mistrza Fisto z areny na Geonosis, gdzie bez wysiłku wycinałW ciągu sekundy, gdy zdumieni Mace Windu i Kit Fisto zdążyli jedynie unieść sobie drogę przez kolejne fale robotów bojowych.Uśmiechał się wtedy, jakby cała tamiecze, by wyżej trzymać gardę, Palpatine przeskoczył nad ciałami i znowu znalazł się straszliwa bitwa była co najwyżej przyjacielskim żartem.Usta jego odciętej głowyprzy swoim pulpicie.Zmienił uchwyt dłoni na rękojeści miecza i z chirurgiczną precy- układały się teraz w identyczny uśmiech.zją wbił klingę z góry w blat biurka.Być może i śmierć uważał za zabawne doświadczenie.- Wystarczy już tego.Błękitna klinga Anakina obudziła się ze świstem i wbiła w taflę okna.SekundęPozwolił, by ostrze wypaliło sobie drogę przez przednią ścianę biurka, po czym pózniej wskoczył w wyciętą dziurę i z szybkim przewrotem wśród martwych ciał stanąłodwrócił się i uniósł broń, przyglądając się jej tak, jakby była najdroższym przyjacie- na nogi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]