[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.%7ładen z pańskich wpływowych przyjaciół niekiwnie palcem w pana obronie.Przeciwnie, postara się jak najszybciej zapomnieć, że panaznał.Pomoc z zewnątrz jest niemożliwa - powtórzył.- Jedyną osobą, która może panu pomóc,jest pan sam.- Mocno zaakcentował to zdanie, potem roześmiał się bez przymusu.-Oczywiście trzeba się liczyć z faktem, że niczego na naszym ponurym świecie nie dają zadarmo.Myślę, że mógłbym panu obiecać dobre traktowanie, godne pańskiej pozycji i należnepańskiemu wiekowi, gdyby pan mi obiecał, że nie będzie dłużej krył swoich wspólników wspisku zawiązanym dla obalenia władz Rzeszy i naszego wodza Adolfa Hitlera.Czywyraziłem się jasno?- Zdaje się, że tak.-Nie wymagam odpowiedzi natychmiastowej.Musi pan przemyśleć sprawę i wiele sobieprzypomnieć.Pomożemy panu w miarę naszych sił i możliwości.Pojechałem wczorajwieczorem do pańskiego pałacyku w Wąsowie, zwiedziłem pański gabinet.Ma pan bardzoładne meble.To biurko to prawdziwy Chippendale, a amerykańskie obrotowe krzesło też mawiele uroku, choć pozornie nie pasuje do pozostałych mebli; jest bardzo funkcjonalne.Niechpan przemyśli sprawę.Dla nas pańskie zeznania są ważne o tyle, o ile będą szczegółowe.- Zastanowię się, panie poruczniku.- Wystarczy, jeśli odpowiedz da pan jutro - powiedział Kloss.Podszedł do drzwi,otworzył je szeroko.Dwóch SS-manów poderwało się na jego widok.- Wyprowadzić aresztowanego - rzucił im i opadł na fotel, na którym jeszcze przed chwiląsiedział Wąsowski.Musi poczekać na Lohsego, zorientować się, czy tamten czegoś niezwietrzył, bo Wąsowski zdaje się zrozumiał rzecz bezbłędnie.Nie wstając z fotela Kloss sięgnął do pozostawionej na biurku Lohsego paczkipapierosów, bezceremonialnie wyjął jednego i zapalił.Musi jeszcze raz przemyśleć wszystkieelementy czekającej go gry.Kiedy wczorajszej nocy zobaczył czarnego mercedesa, a po chwili samego pułkownikagramolącego się z auta, zrozumiał, że sprawa staje się jeszcze bardziej skomplikowana.Kiedyzaskoczył Reinera błyskiem latarki prosto w oczy i dopiero potem, udając, że właśnie poznałobersta, przepraszał go za to oślepienie, dostrzegł w jego twarzy ten sam strach, któregopierwsze objawy zaobserwował sobotnim rankiem w gabinecie swego szefa.- Nastraszył mnie pan, Kloss - powiedział oberst, gdy wreszcie ochłonął.Nie myślałem,że pan już tu jest.- Serio traktuję swoje obowiązki, panie pułkowniku -odparł wtedy.- Jak pan widzi,kierowała nami wspólna myśl.Prawdopodobnie pan także chciał przyjrzeć się papierkomzalegającym przepastne szuflady tego biurka.Myślę, że warto by również obejrzeć willęWąsowskiego na %7łoliborzu.41-Tym zapewne zajął się Dibelius - powiedział Reiner, ale Kloss wyczuł, że pułkownik,podobnie jak on, usiłował dostać się do willi przy wąskiej, cienistej uliczce niedaleko placuInwalidów. Odkrył pan coś interesującego?- Zamierzam przejrzeć to dopiero w Warszawie.Po uporządkowaniu i wyrzuceniu rzeczyniepotrzebnych resztę przekażę oczywiście panu.Chyba że wolałby pan pułkownik zapoznaćsię z tym wcześniej?Zapadło krótkie milczenie.Reiner zastanawiał się.- Nie, Kloss, mam do pana całkowite zaufanie.Ale chciałbym pana o coś prosić.Nieurzędowo - zawahał się - prywatnie - wykrztusił wreszcie to słowo.Kloss czuł, że Reiner czeka teraz na jego pomoc, jakieś pytanie, które pozwoli muwybrnąć z kłopotliwej sytuacji.Postanowił tego nie zauważyć.Czekał w milczeniu beznajmniejszego ruchu.- Gdyby znalazł pan wśród tych papierów jakąś korespondencję z Wiednia, szczególnie zkimś z rodziny von Eckendorff.- znów zawiesił głos.- Mam nadzieję - Kloss postanowił się nad nim zlitować - że nie będzie to nic ważnegodla śledztwa, a w takim wypadku nie ma potrzeby włączania tych rzeczy do akt sprawy.- Właśnie, Kloss.Nie zawiodłem się na pańskiej inteligencji.Nie chciałbym, żebyrodzina, z którą przypadkiem spokrewniony jest ten łajdak, a zapewniam pana, że to bardzoprzyzwoita niemiecka rodzina, oddana bez reszty Rzeszy i fuehrerowi, miała jakieś kłopoty- Przepraszam - powiedział Kloss - ale chyba lepiej, jeśli zapytam wprost.To takżerodzina pana obersta, prawda?- Mniejsza o to.Nie możemy pozwolić, żeby uczciwi ludzie cierpieli tylko dlatego, że tenszpieg.Kloss uznał, że nadszedł właściwy moment dla zasugerowania Reinerowi pewnej myśli.- Więc pan, pułkowniku - wykorzystał chwilę ciszy, gdyż Reiner zapalał właśnie cygaro jest całkowicie przekonany, że w grę wchodzi szpiegostwo?- Czyżby pan wątpił? - prychnął weń dymem.- Nie chciałbym formułować zbyt pospiesznych wniosków, zawsze mnie pan przed tymprzestrzegał, panie pułkowniku, ale.- Więc jeśli nie szpiegostwo, to co?- Myślimy o tym samym, panie pułkowniku powiedział po dłuższej chwili, jakbychciał dać tamtemu czas na samodzielne sformułowanie tej myśli.- Kto wie, czy niewpadliśmy na ślad zbrodni zdrady stanu.Te plany umocnień wokół kwatery fuehrera, tetłumy niemieckich oficerów wysokich stopni.-Niech pan przestanie! - zawołał histerycznie Reiner.- Niech pan przestanie! - A potemcicho dodał: - Oby się pan mylił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]