[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mogłem wpaść, zanimbym dotarł do celu.Jak się działa rozważnie, to się można nie martwić.Minąłem samochód zakochanych.Jego okna bardzo zaparowały, ale we wnętrzu coś sięruszało.Kilka kroków dalej natrafiłem na wielki znak z napisem Ostrzeżenie przybity do daszkustanowiska grillowego.Zatrzymałem się, by go przeczytać, ponieważ informacja nikomu jeszcze niezaszkodziła Uwaga, turyści! - głosił napis.- W sezonie łowieckim na terenach należących do KomitetuZasobów Naturalnych, które bezpośrednio przylegają do parku, można polować z użyciem bronipalnej lub innych legalnych rodzajów broni.Prosimy w sezonie łowieckim trzymać się oznakowanychścieżek, żeby uniknąć niebezpieczeństwa.Zaleca się noszenie elementów ubioru w kolorzejaskrawopomarańczowym.Wszystko bardzo fajnie, ale kiedy jest sezon łowiecki? -pomyślałem.Idąc dalej, dotarłem na wysokość pola namiotowego, gdzie zobaczyłem przed sobą drewnianypłot dwumetrowej wysokości, który otaczał teren.Ruszyłem wzdłuż niego, aż doszedłem do miejsca oszumnej nazwie: Centrum Recyklingu, które w rzeczywistości było złożone z trzech metalizowanychpojemników: na butelki plastikowe, szkło i puszki aluminiowe.Sforsowałem płot i zobaczyłem biegnącywzdłuż brzegu jeziora oczyszczony z drzew pas gruntu szerokości około dziesięciu metrów.Pniedrzew wystawały parę centymetrów z piaszczystego podłoża i co chwila zaczepiałem o nie czubkamibutów.Po jakichś pięciu minutach poruszałem się pewniej, bo oczy przyzwyczaiły się już do mroku.Przywyknięcie do ciemności zabiera dużo czasu, gdyż czopki w oku umożliwiają widzenie w ciągudnia, pomagając odbierać kolor, ale nie ma z nich pożytku w nocy.Wtedy na pierwszy plan wysuwająsię pręciki na obrzeżach tęczówek.Z powodu wypukłości oka są ustawione pod kątem czterdziestupięciu stopni, więc jeśli popatrzy się w nocy wprost na jakiś przedmiot, to się go nie widzi, jedyniemglistą plamę.Trzeba patrzeć nad nim i wokół niego, by odpowiednio ustawić pręciki, i wtedydostrzega się jego kształt.Pręciki osiągają pełną skuteczność mniej więcej po czterdziestu minutach,ale wzrok może się poprawiać już po pięciu minutach.Od czasu do czasu z namiotów dobiegały mnie dzwięki rozmów, nie potrafiłem rozróżnićposzczególnych słów, ale byłem pewien, że to musi być coś w stylu: Czyj to był pomysł, żeby jechaćna camping?.Usłyszałem również odgłos telewizora turystycznego i muzyczny sygnał audycji.Jeszcze w zasadzie nie dostałem się na terytorium wroga, ale cały czas myślałem: A co będziejeśli? Co będzie, jeśli wpadnę na kogoś? Powiedziałbym, że jestem na wakacjach.Wędruję.Odegrałbym tępego Brytyjczyka odpoczywającego za granicą, któremu się wydaje, że przyjemniespędza czas, i postarałbym się wykorzystać sytuację, żeby dowiedzieć się czegoś o tych domach.Niemożna przebywać na danym terenie bez konkretnego powodu, bo gdy człowieka zaczynająprzepytywać, od razu trzeba podać wiarygodne usprawiedliwienie.Mając taki powód, dysponuje sięodpowiednim nastawieniem psychicznym, dzięki czemu człowiek może robić swoje z większąpewnością siebie.Odsunąłem się od brzegu jeziora, gdy skończyła się plaża, i zagłębiłem w las pomiędzy wodą ipłotem.Była to niemal prawdziwa dżungla.Wielkie drzewa stały półtora, dwa metry od siebie, apomiędzy nimi rosły rozrzucone mniejsze siewki.Grunt był podmokły, ale na szczęście płaski, toteższło się w zasadzie bez przeszkód.Dotarłem prawie na wysokość końca pola namiotowego, kiedy tuż obok usłyszałem głos młodejkobiety.- Jimmy! Jimmy!Niespodziewanie natknąłem się na parę od grilla i sądząc po ich pogniecionych ubraniach,dziewczyna całkiem zapomniała o tym, co ma na ruszcie.Zaskoczyło mnie to, bo myślałem, że są wsamochodzie.Tego rodzaju sytuacja może rozwinąć się na dwa sposoby - albo para jest zakłopotana, więcprzeprasza i znika, albo, jak się ma pecha, facet postanawia udowodnić, jaki z niego twardziel.Zwolniłem, skręcając w prawo, by ich obejść.Próbowałem zachowywać się, jakbym mijając ich,koncentrował się na ziemi pod nogami, jednak nie traciłem gościa z widoku.- Ty, facet, czego tu, do cholery, szukasz? - usłyszałem i już było jasne, jak się dalej rozwiniesytuacja.Zatrzymał mnie, kładąc mi rękę na ramieniu.Pochyliłem głowę, żeby wyglądać na zmieszanego iniegroznego, ale również po to, by chronić twarz, gdyby doszło do bójki.- Przepraszam, że przeszkadzam - wymamrotałem.- Co? - wrzasnął.- Jesteś jakimś popieprzonym podglądaczem czy co?- Jimmy! - zawołała dziewczyna.Usiłowała stworzyć pozory, że po prostu otrzepuje piasek ze spódnicy.Nie widziałem w ciemnościjej twarzy, ale z tonu jasno wynikało, że jest zakłopotana i chce odejść.Facet zdołał podciągnąćspodnie i zapiąć górny guzik, ale nie dopiął rozporka.Przeświecające w ciemnościach białe majtkiomal nie wywołały u mnie ataku śmiechu.Mówiłem swoim fatalnym amerykańskim akcentem, jednocześnie starając się nadać głosowibojazliwy ton.- Nic podobnego, ja tylko idę zobaczyć żółwie.Miałem nadzieję, że dzięki temu nabierze przekonania, że to on jest tu twardym facetem, i będęmógł odejść.Moja wymówka nie pasowała zbytnio do faktu, że miałem przy sobie łuk, ale miałemnadzieję, że jest niewidoczny, gdyż wcisnąłem go między plecy i worek.- %7łółwie? Jesteś jakiś pan Przyroda z pieprzonego Discovery Channel?Spodobał mu się własny dowcip: zaśmiał się i odwrócił do dziewczyny, czekając na aplauz.- Po drugiej stronie jeziora zakładają gniazda.Tylko o tej porze roku to robią.W odróżnieniu od was, poczciwi ludzie - dodałem w myślach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]