[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A pózniej jeszcze jedno.Tosię nie skończy, aż będziesz siedziała bezzębna i wycieńczona nadwarsztatem tkackim.- Wątpię w to, Johanno - nie wytrzymała Solveig.- Ja i Annar niebędziemy mieli więcej dzieci! - W następnym momencie cała oblała sięrumieńcem.Johanna wpatrzyła się w nią.- Co masz na myśli?Ciemnozielone oczy przed nią zaszły łzami.Solveig zacisnęła wargi.-On nie może.my nie potrafimy.on nie daje rady.- Zawstydzonaschowała twarz w dłoniach.Johanna pojęła co siostra miała na myśli.Poczuła ciepło w policzkach zzakłopotania.- Och Solveig! - Podniosła się, stanęła za siostrą i gładziła jej włosy.Comożna było powiedzieć w takiej sytuacji?- Rozmawiałaś o tym z kimś innym? Z Mille albo Marie?Solveig westchnęła.- Wiem co powie matka: że zasłużyłam sobie na to,bo tak uparcie stawiałam na swoim.- Nie jestem tego taka pewna, Solveig.Czasami warto jest posłuchaćMille.Wiesz przecież, że ona ma więcej doświadczenia niż ty i ja razemwzięte.45- Ale to jest takie upokarzające, że to właśnie Annar ija.- Jak długo.to trwa?- Od czasu wypadku - pochyliła głowę.- Moje piersi są całkiemzmasakrowane, Johanno.Wszystko jest czerwone, brzydkie, pełne blizn.Każdy mężczyzna by przecież.- przerwała.Johannie żal było siostry.Równocześnie nie miała pojęcia, copowiedzieć, żeby ją pocieszyć.Nie było łatwo o tym mówić.- Myślę, że są ku temu inne powody, Solveig.Annar cię kocha.Dlategotakie rzeczy nie mają dla niego znaczenia.Myślę, że powinnaś porozmawiaćz Marie.Mogłabyś to zrobić? Widziałam, że wy dwie bardzo się do siebiezbliżyłyście.- Ja też o tym myślałam - odpowiedziała Solveig cicho.- Ale nie mampewności, czy ona to zrozumie.Jeśli nie miała podobnych problemów,znaczy się.Ze swoim mężem.Zostało to powiedziane z absolutna powagą, ale Johanna wybuchłaśmiechem.- Z sędzią, Solveig?Solveig z przestrachem podniosła oczy na siostrę.Kiedy Annar wsunął głowę przez drzwi biura, zobaczył obie siostryzwijające się ze śmiechu.- Wejdz - powiedziała z wysiłkiem Johanna.Wyprostowała się i otarłałzy.Tak długo nie widziała siostry śmiejącej się w ten sposób.Bardzo ją toucieszyło.Annar najwyrazniej pomyślał o tym samym, bo jego zazwyczaj poważnatwarz rozjaśniła się kiedy podszedł do żony i uścisnął jej dłoń.Solveig posłała Johannie krótkie spojrzenie, jakby obawiała się, żesiostra niechcący powie, o czym przed chwilą rozmawiały.Johannazauważyła jej wzrok, ale udała, jakby nigdy nic, wyciągnęła tylko rękę ipodała Annarowi list.Szybko go przeczytał, następnie zgniótł i odłożył.Johanna zauważyła, żena jego twarzy zagościło znowu zmartwienie.- Zakładam, że to nie z tego się tak śmiałyście - powiedział gorzko.- Ależ skąd, Annar - odpowiedziała pospiesznie Solveig.- Nieśmiałyśmy się wcale z listu.- To nie jest przyjemne, czytać takie rzeczy o swojej matce.- Jegospojrzenie było mroczne.Johanna wskazała mu krzesło.- Usiądz proszę.Annar wciąż stał.Johanna spojrzała mu w oczy.- Niezależnie od tego.czy ona jest twojąmatką, czy nie, niedługo będziemy zmuszeni podjąć decyzję, co z niązrobimy.Ona dopuściła się przestępstwa, Annarze.Musi być trzymana podRS46kluczem, prawdopodobnie przez resztę swojego życia.Wiesz o tym takdobrze, jak ja.To, o czym pisze sędzia, nie jest jakąś nowością.Bez słowa podszedł do okna i stanął tam tak, jak ona stała zaledwie kilkaminut temu.Już nie pierwszy raz rozmawiali na ten temat.Ostatnim razem zgodzilisię czekać na ostateczną decyzję sędziego.Teraz wyglądało na to, że finałtej sprawy oddalił się w czasie.- Christian uważa, że prawdopodobnie zawsze była chora - powiedział wkońcu nie odwracając się.Ze cierpiała na tę.chorobę duszy oddzieciństwa.- To nie miałoby żadnego znaczenia, gdybyśmy się połapali wcześniej -odpowiedziała łagodnie Johanna.- Przeciwko takim chorobom nię maśrodków zapobiegawczych.Jeśli rzeczywiście jest chora - dodała cicho.- Ale być może gdybyśmy wiedzieli o tym wcześniej, łatwiej byłoby toznieść - powiedział Annar ze smutkiem.- Wtedy może z ojcem bylibyśmyw stanie zrozumieć, dlaczego się w taki sposób wobec nas zachowywała.Jego głos załamał się.Solveig podniosła się i podeszła do niego ciężkimkrokiem.Bez słowa przywarła policzkiem do jego pleców.Johannazobaczyła jak złapał swoją dłonią za dłoń jej siostry i mocno ją ścisnął.Tenwidok poruszył ją, zatęskniła nagle za Christianem, za tym, żeby się doniego przytulić, poczuć jego skórę pod swoim policzkiem.- W tej chwili nie możemy już nic więcej zrobić, Annarze.W tym momencie całkiem się już pozbierał, obrócił się i uwolnił od dłoniSolveig.- Jest jeszcze jedna rzecz, o której chciałbym z tobą porozmawiać,Johanno.To coś, o czym mówiliśmy ostatnio z Solveig między sobą.Usiadł przed biurkiem i odgarnął rozczochraną grzywkę z czoła.Solveigopadła na krzesło, które dla niej odsunął.- Chciałbym zacząć organizowanie mojego własnego gospodarstwa.Johanna poniekąd spodziewała się tego i przytaknęła.- Ale pieniądze zaczynają się kończyć - powiedział głucho.- Włożyłemwiększość w to, co się spaliło
[ Pobierz całość w formacie PDF ]