[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- %7ładnej litości - rozkazał mężczyzna.Dougall uniósł Winter i wciągnął do wnętrza Sali, ukrywając ją zaparawanem.- Pamiętaj, czego cię uczyłem, mała - szepnął jej na ucho.- Nie traćkontroli i rozważnie wybieraj cele.Winter skinęła głową.Gareth był następny, ale zanim zdążył zbliżyć się do okna, Madisonzłapała go za rękę i przyciągnęła do siebie.Przytaknęła w odpowiedzi najego pytające spojrzenie i przycisnęła swoje wargi do jego ust.To był pospieszny pocałunek, ale i tak oboje przeszedł dreszcz.- To miałby być ten właściwy moment? - roześmiał się chłopak.Onawzruszyła ramionami.- Nie wiadomo, czy będą lepsze.Spojrzeli na siebie poważnie, ta chwila należała tylko do nich.Potemweszli do środka razem z Eleri i Dannym.- Może to śmieszne, ale myślę, że mamy szansę dotrwać do rana -powiedział Dougall, robiąc dla nich miejsce za parawanem.Winter ścisnęła mu ramię.- Uda nam się, Doug.Wampir uniósł sarkastycznie brew, po czym dołączył do Morgana iRhysa.Ich losy zostały rozdzielone.Niedaleko od nich walka już się rozpoczęła.W powietrzu unosił sięzapach krwi.Winter wychyliła się zza parawanu w poszukiwaniuodpowiedniego przeciwnika.Potem przywołała Moc.Nie było żadnego porządku w tej bitwie.Rasy, sojusze, przymierza,wszystko straciło ważność.Każdy musiał dokonać własnego wyboru.Hywel Llewelyn trzymał się z boku, dopóki było to możliwe.Jegoludzie walczyli za niego.Usłyszał wystrzał, lecz pojął, że to on był celem,dopiero kiedy poczuł pocisk wgryzający się w jego bok.Zgięty wpółnagłym bólem uniósł wzrok w kierunku swojego napastnika.Z twarzyuzbrojonego mężczyzny wyczytał wyrok śmierci.W mgnieniu oka rzuciłsię w jego stronę, rezygnując z ochrony swoich Soldierów.DannyRoberts strzelił ponownie, ale tym razem wampirowi udało się uniknąćkuli.Skoczył i przeturlał się zwinnie, lądując kilka metrów od parawanu.Za jego plecami strażnicy ustawiali się już w zwarty mur.Potrzebowałtarczy, żeby się do nich dostać.Zacisnął palce na szyi młodej kobiety,dławiąc jej krzyk przerażenia.Zasłonił się jej ciałem, zadowolony, żeFamilia nie walczyła już tak bezwzględnie jak kiedyś.Jego ofiara miotałasię desperacko.- Błagam! Błagam pana.- płakała.Hywel doskonale wiedział, że osiągnął swój cel.Wyczekał, aż jeden zSoldierów opuścił szereg, żeby zaatakować Danny'ego i zaczął cofać siępowoli w kierunku swoich ludzi, wciąż chowając się za ludzką kobietą.Moc wyślizgnęła jej się z rąk, cienka nić łącząca ją z jednym zestrażników Hywela pękła.Wytrącona z transu zobaczyła, że Dannyprzelatuje w powietrzu i wreszcie uderza z hukiem o podłogę.Jeden zwampirów skoczył na niego, wbijając mu kolana w żołądek.Gareth reagował bez zastanowienia.Zamachnął się i z całej siłykopnął napastnika w twarz.Odgłosy walki toczącej się w sali zagłuszyłprzerazliwy chrzęst łamanej szczęki.Danny przyłożył pistolet do serca agresora i wypalił.Po strzale z takbliskiej odległości kula przeszła na wylot, wyrywając ochłap mięsa z jegoklatki piersiowej.- Win, uciekaj! - wrzasnęła Madison, popychając przyjaciółkę.Razem z Eleri nagle znalazły się poza swoją kryjówką.Madisonzłapała je za ręce i ciągnęła na oślep.Winter pozwalała się prowadzić,wciąż nieco oszołomiona.Zacisnęła palce na swetrze Eleri,instynktownie wiedziała, że muszą trzymać się razem.Wokół szalała zajadła bitwa.Madison spojrzała na stoły zastawionenapojami i przekąskami i wskazała w tamtym kierunku.- Pod spód - nakazała, unosząc długi obrus.Nie trzeba im tego było powtarzać dwa razy, szybko wpełzły donowego schronienia.Winter znalazła szparę, przez którą mogłaobserwować salę, rozglądała się gorączkowo w poszukiwaniu nowegocelu.Wybrała wampirzycę z bliskiego otoczenia Hywela
[ Pobierz całość w formacie PDF ]