[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wycierali mokre od potu dłonie, wyszorowane na tę oka-zję, i puchli z przerażenia, gdy Jadwiga kwitowała ichopowieści o morgach tylu a tylu plus dwie krowy mlecznejednym ze swoich niezrozumiałych powiedzonek.Pierw-szy był Janek Kos, który wyrwał się jeszcze przed piętna-stymi urodzinami Zofii, i Jadwiga przepędziła go, zanimzdążył przestąpić próg w pożyczonych od ojca, za dużychkamaszach.Po tych nieudanych konkurach wypadł na dwalata z kolejki z powodu polio, które lekko skróciło mulewą nogę i napełniło goryczą tak dokładnie, że do końcatrzymał jej kwaśne ciepło jak dobry termofor.Był przeko-nany, że Zofia go wyróżniała, i wspomnienie koszykagrzybów, który od niego przyjęła ostatniej przed poliojesieni, obracał na języku jako dowód, że bliski był szczę-ścia.Takie grzyby! Same prawdziwki jej przyniósł.PolioJanka Kosa odegrało być może rolę, ale Maćkowi po-szczęściło się z piękną córką młynarza przede wszystkimdlatego, że chłopak najbardziej zaciekły w swoich zalo-tach, Maniek Gorgól z Zalesia, budził w niej wstręt swoi-mi grubymi ustami i smrodem spalonego mięsa.Nie po-magała hojna ilość wody kolońskiej o nazwie %7łorż, produ-kowanej przez aptekarza ze Skierniewic, którą się skrapiał,ilekroć szedł do młyna.Zofia czuła go, zanim dał się zau-ważyć, jak idzie ścieżką, i chowała się między workami z282mąką, które wchłaniały obrzydliwy zapach jak bibuła.Czekała tam, aż matka zawoła ją i powie, że poszedł jużśmierdziel, który prędzej zobaczy gruszki w popiele, niżjej córkę dostanie za żonę.Widziała Zofia, jak w dzień jejślubu z Maćkiem stał Maniek przy drodze z kościoła,ukryty w cieniu ulęgałki koło swojego domu, ale zanimzobaczyła wpatrzone w nią oczka, niewyrazne jak dwiepacki plwociny, do jej nosa dotarł nieomylny odór spaleni-zny.Raz na parę miesięcy odwiedzał Zofię nielubiany ku-zyn męża, Kazimierz Maślak, który wpadał do wsi Bógwie skąd, by nakupować żywności i zniknąć z plecakiempełnym kiełbas, jaj i suszonych grzybów.Ilekroć Zofia gowidziała, miała wrażenie, że patrzy na nią, jakby rachował,i odruchowo krzyżowała ramiona na piersiach.Czuła ulgę,gdy zamykała za nim drzwi, choć nic nie mogła mu wprostzarzucić.Maniek Gorgól ożenił się z Marysią Kobiałką,córką najbogatszego gospodarza, i został granatowympolicjantem.Ludzie we wsi mówili na niego dżuma ischodzili mu z drogi.Stary Kobiałka opowiadał w karcz-mie Sosenka, że ma za wnuki czarci pomiot i jak wdadząsię w Gorgóla, jak tylko u którego zobaczy cień Gorgólo-wej podłości, to własnymi rękoma jak kocięta potopi, apotem niechby nawet miał się obwiesić.Maniek Gorgólspacerował w mundurze drogą przez wieś i spluwał podnogi, a gdy mijał Zofię, kląskał i cmokał, jakby chciałwyssać resztki z dziurawego zęba.Widziała go nieraznocą, jak stał w ciemności, palił papierosa i patrzył na jejdom.XIVTo najpiękniejsze pół godziny w moim życiu, mówiłaJadzia i siadała przed telewizorem w gniezdzie po Stefa-nie.Słodka herbata z cytryną, talerz słodyczy, z któregosięgała, nie patrząc, bo wzrok miała przykuty do ekranu,aż łzawiły jej agrestowe oczy.W pełnych napięcia chwi-lach obgryzała do krwi skórki przy paznokciach.Niewol-nica Isaura w odcinkach wciągała w świat nieznany, ajednak tak bliski, jakby i ona, Jadzia Chmura z Wałbrzy-cha, na plantacji się urodziła pod słońcem palącym.Izaura była niewolnicą piękną w dalekiej Brazylii,która bardzo różni się od Wałbrzycha.Ile tam czarnychMurzynów w tej Brazylii! W nocy to takiego Murzynamożna tylko po oczach albo jak się uśmiechnie, bo zębyteż białe.Jedna dziewczyna z Babela wyjechała na studiado Wrocławia i przywiozła Murzyna; ale śmiechu było, ajej rodzice mało ze wstydu nie umarli.Oczy miała Izauraciemne, włosy z przedziałkiem, suknie z bułkami i skórębiałą prawie jak murzyńskie zęby.Leoncio to jest właści-ciel Izaury i jej prześladowca, ale nie brzydki jest, nie,raczej tajemniczy.Ten Leoncio straszny cham, własnążonę spalił sam, a Izaura jak lilija błaga go, nie zabijaj,śpiewają dzieci w wałbrzyskich przedszkolach, bo teżoglądają Isaurę.Jak to się nad nią znęcał, nad Izaurą, tenLeoncio.Jak to się nad nią znęca, zobacz, wołała matkaDominikę, bo ciężko było jej samej znieść cierpienia szla-chetnej niewolnicy.Znęca się, upokarza, rani ją i kąsa tenLeoncio, do łez doprowadza drogą ciernistą.A wąs ma jaki,284jak pasta do butów czarny, jak noc bezksiężycowa.Dotańca Izaurę porywa, kibić jej szczupłą gnie jak łodyżkętulipana, pierś miażdży o potężny tors, już niemal dziew-czę pada w omdleniu.Ten Leoncio okrutny namiętnościądziwną do Izaury pała.Jadzia takiej namiętności bardzo byzażyć chciała! Alvaro jest dobry w przeciwieństwie doLeoncia i chce Izaurę poślubić, Jadzia poślubiła Stefana iproszę, jak to się skończyło, na co jego dobroć się przyda-ła.Leoncio zły drażni ją tu i ówdzie, jakby z ekranu sięgałwłasnoręcznie, czuje Jadzia to uczucie drażniące jeszczedługo po najszczęśliwszej półgodzinie tygodnia i aż jądreszcz przechodzi.Izaura przeczołgana przez Leoncia wnastępnym odcinku pojawia się świeża jak stokrotka.De-likatna taka i skromna, każda matka chciałaby widziećswoją córkę taką, chociaż z drugiej strony coś w Jadzipragnie, by Leoncio chwycił Izaurę za łeb, rzucił w piach izniewolił.%7łeby ją rozczochrał, zbałamucił, zbrukał, zbez-cześcił, żeby jej tę kieckę schludną wybrudził, wyszarpał,zaślinił, zapaćkał, pokleił.Jadzia płonie, dostaje wysypkina piersiach, pije oranżadę musującą dla ochłody, ale jesz-cze długo po kolejnej Isaurze wygląda, jakby w środkuwybuchały jej fajerwerki, jej jasna skóra mieni się złoto,purpurowo, turkusowe W tym napięciu jest dreszcz, jestgęsia skórka i życie jakieś dalekie, nieznane.O Isaurze mówią kobiety w wałbrzyskich sklepach,windach, autobusach, w pracy nad biurkami, nad miotłamiwzdychają, że ma coś w sobie Leoncio mimo niegodziwo-ści okazywanej regularnie co odcinek.Nie mogą się zde-cydować, czy samoobrona kopiącej i gryzącej Izaurysprawia im przyjemność, czy wolą, by spuściła z tonu i285została pokryta.Krysia Zledz po stronie Leoncia się usta-wia i mówi, że jakby chciał, toby wziął, takie jego pańskieprawo, a wtedy w Jadzi, zwykle tak zgodnej, nagle coś sięodwraca do góry nogami i staje Krysi okoniem, choć bar-dziej przypomina fokę.Ma prawo, Jadzi zdaniem, Izaurado oporu, taki opór tylko miłość rozpala.Od długości iintensywności męskiego nacierania rośnie temperaturanacierającego i nacieranej.Opór zwiększa męski szacunek,bo taki mężczyzna bardziej będzie cenił to, przy czym sięnamęczył.Ma się opierać Izaura kobieta, żeby ulec męż-czyznie Leonciowi.Najpierw opieranie, potem uleganie.Ta kolejność musi być zachowana.Nie wiadomo, czy z miłości do Izaury, czy z potrzebywzbudzenia namiętności w Leonciu, gdyby czasem z ha-cjendy swej zjechał do Wałbrzycha, kobiety robią się naIzaurę.Czarne włosy do ramion nieco bardziej pasująsmagłym brunetkom, ale jasne nie chcą zostać w tyle, gdyniespodziewanie blond jest w odwrocie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]