[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A teraz pokażcie mi dary przeznaczone dla jego świątobliwości,abym osądził, czy poruszą serce wszechmocnego faraona.W tej chwili Mentezufis dał znak stojącemu na wozie księciaPentuerowi.A gdy ten zeszedł i zbliżył się ze czcią do świętegomęża, Mentezufis szepnął:- Boję się, ażeby młodemu panu naszemu triumf nie za mocnouderzył do głowy.Czy nie sądzisz, że byłoby roztropnymprzerwać w jakiś sposób uroczystość?.- Przeciwnie - odparł Pentuer - nie przerywajcie uroczystości, a jawam ręczę, że podczas triumfu nie będzie miał wesołej twarzy.- Zrobisz cud?- Czyliżbym potrafił? Pokażę mu tylko, że na tym świeciewielkiej radości towarzyszą wielkie strapienia.- Czyń, jak chcesz - rzekł Mentezufis - gdyż bogowie dali cimądrość godną członka najwyższej rady.Odezwały się trąby i bębny i rozpoczęto pochód triumfalny.Na czele szli nadzy niewolnicy z darami, pilnowani przezmożnych Libijczyków.Więc niesiono złote i srebrne bogi,Bolesław PrusFaraon 636szkatułki napełnione wonnościami, emaliowane naczynia,tkaniny, sprzęty, wreszcie złote misy zasypane rubinami,szafirami i szmaragdami.Niewolnicy niosący je mieli ogolonegłowy i opaski na ustach, ażeby który nie ukradł cennegoklejnotu.Książę Ramzes wsparł obie ręce o krawędz wozu i z wysokościpagórka patrzył na Libijczyków i swoje wojsko jak żółtogłowyorzeł na pstre kuropatwy.Duma wypełniała go od stóp do głów iwszyscy czuli, że nie można być potężniejszym nad tegozwycięskiego wodza.W jednej chwili oczy księcia utraciły swój blask, a na twarzyodmalowało się przykre zdziwienie.To stojący za nim Pentuerszepnął:- Nakłoń, panie, ucha twego.Od czasu kiedy opuściłeś miastoPi-Bast, zaszły tam dziwne wydarzenia.Twoja kobieta, KamaFenicjanka, uciekła z Grekiem Lykonem.- Z Lykonem?.- powtórzył książę.- Nie poruszaj się, panie, i nie okazuj tysiącom twoichniewolników, że masz smutek w dniu triumfu.W tej chwili przechodził u stóp księcia bardzo długi sznurLibijczyków niosących w koszach owoce i chleby, a w ogromnychdzbanach wino i oliwę dla wojska.Na ten widok wśród karnegożołnierstwa rozległ się szmer radości, ale Ramzes nie spostrzegłtego, zajęty opowiadaniem Pentuera.- Bogowie - szeptał prorok - ukarali zdradziecką Fenicjankę.Bolesław PrusFaraon 637- Złapana?.- spytał książę.- Złapana, ale musiano ją wysłać do wschodnich kolonii.Spadłbowiem na nią trąd.- O bogowie!.- szepnął Ramzes.- Czy aby mnie on nie grozi?.- Bądz spokojny, panie: gdybyś się zaraził, już byś go miał.Książę poczuł zimno we wszystkich członkach.Jakże łatwo bogomz najwyższych szczytów zepchnąć człowieka w przepaśćnajgłębszej nędzy!.- A tenże nikczemny Lykon?.- Jest to wielki zbrodniarz - mówił Pentuer - zbrodniarz, jakichniewielu wydała ziemia.- Znam go.Jest podobny do mnie jak obraz odbity w lustrze.-odparł Ramzes.Teraz nadciągnęła gromada Libijczyków prowadzących osobliwezwierzęta.Na czele szedł jednogarbny wielbłąd z białawymwłosem, jeden z pierwszych, jakiego złapano w pustyni.Za nimdwa nosorożce, stado koni i oswojony lew w klatce.A dalejmnóstwo klatek z różnobarwnymi ptakami, małpkami i małymipieskami, przeznaczonymi dla dam dworskich.W końcu pędzonowielkie stada wołów i baranów na mięso dla wojska.Książę ledwie rzucił okiem na wędrujący zwierzyniec i pytałkapłana:- A Lykon schwytany?.Bolesław PrusFaraon 638- Teraz powiem ci najgorszą rzecz, nieszczęśliwy panie - szeptałPentuer - Pamiętaj jednak, aby nieprzyjaciele Egiptu niedostrzegli smutku w tobie.Następca poruszył się.- Twoja druga kobieta, Sara %7łydówka.- Czy także uciekła?.- Zmarła w więzieniu.- O bogowie!.Któż śmiał ją wtrącić?.- Sama oskarżyła się o zabójstwo syna twego.- Co?.Wielki krzyk rozległ się u stóp księcia: maszerowali jeńcy libijscywzięci podczas bitwy, a na ich czele smutny Tehenna.Ramzes miał w tej chwili serce tak przepełnione bólem, że skinąłna Tehennę i rzekł:- Stań przy ojcu twoim Musawasie, ażeby widział i dotknął cię,że żyjesz.Na te słowa wszyscy Libijczycy i całe wojsko wydało potężnyokrzyk; ale książę nie słuchał go.- Syn mój nie żyje?.- pytał kapłana.- Sara oskarżyła się odzieciobójstwo?.Czy szaleństwo padło na jej duszę?.Bolesław PrusFaraon 639- Dziecko zabił nikczemny Lykon.- O bogowie, dajcie mi siły!.- jęknął książę.- Hamuj się, panie, jak przystało na zwycięskiego wodza.- Czyliż podobna zwyciężyć taką boleść!.O niemiłosiernibogowie!.- Dziecko zabił Lykon, Sara zaś oskarżyła się, ażeby ciebieocalić.Widząc bowiem mordercę w nocy, myślała, że to ty sambyłeś.- A ja ją wygnałem z mego domu!.A ja zrobiłem ją służebnicąFenicjanki!.- szeptał książę.Teraz ukazali się egipscy żołnierze, niosący pełne kosze rąkuciętych poległym Libijczykom.Na ten widok książę Ramzes zasłonił twarz swoją i gorzkozapłakał.Natychmiast jenerałowie otoczyli wóz pocieszając pana.Zaśświęty prorok Mentezufis podał wniosek, który przyjęto beznamysłu, ażeby od tej pory wojsko egipskie już nigdy nie ucinałorąk poległym w boju nieprzyjaciołom.Tym nieprzewidzianym wypadkiem zakończył się pierwszytriumf następcy egipskiego tronu.Ale łzy, jakie wylał naduciętymi rękoma, mocniej aniżeli zwycięska bitwa przywiązałydo niego Libijczyków.Nikt też nie dziwił się, że dokoła ogniskzasiedli w zgodzie żołnierze egipscy i Libijczycy, dzieląc sięBolesław PrusFaraon 640chlebem i pijąc wino z tych samych kubków.Miejsce wojny inienawiści, które miały trwać całe lata, zajęło głębokie uczuciespokoju i zaufania.Ramzes polecił, ażeby Musawasa, Tehenna i najprzedniejsiLibijczycy natychmiast jechali z darami do Memfisu, i dał imeskortę, nie tyle do pilnowania ich, ile dla bezpieczeństwa ichosób i wiezionych skarbów.Sam zaś ukrył się w namiocie i niepokazał się przez kilka godzin
[ Pobierz całość w formacie PDF ]