[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niespodzianie zjawiło się poselstwo krzyżackie pod Siegehardem vonSchwarzburg.Wielki mistrz prosił o rozejm do Zwiętej Trójcy następnego roku, ofiarowujączwrot zajętych na Kujawach grodów, i oświadczał gotowość poddania sprawy o Pomorzerozjemstwu króla Jana czeskiego i wyznaczonego przez Aokietka arbitra.Zakorzeniona nieufność do Krzyżaków kazała Aokietkowi wietrzyć w tym jakiśpodstęp.Siegehard przywiózł złoto i trafił z nim do niektórych dostojników.Na zwołanejnaradzie większość głosów podniosła się za zawarciem rozejmu.Przekonał króla zaufanywojewoda Tomisław Bogoria, który przyłączył się również do nich, mówiąc:- Nie wierzę i ja Krzyżakom, miłościwy panie, ale cóż tracimy? Miast siły i czastrwonić na obleganie grodów, odbierzemy je darmo.Jeśli zasię i z onego rozjemstwa nic niewyjdzie, nic się na gorsze nie zmieni.Prawda, że Luksemburczyk wodę ciągnie na krzyżackimłyn, ale nie on sam sądzić będzie, a wiadomo, że kupić u niego można wszystko, nawetsprawiedliwość.- Ale Krzyżacy więcej mogą zapłacić - powiedział król - a jedno pewne, że swoją, nienaszą korzyść mają na względzie.Jeno dojść nie mogę, jaką.Gdy nikt się nie odezwał,Aokietek zakończył:- Niechaj będzie.Ze swej strony Karola Roberta sędzią wyznaczę i bogdaj namżałować nie przyszło.Gdyby król mógł słyszeć, co mówił wielki mistrz na naradzie w Toruniu, miałbygotową odpowiedz na swe wątpliwości.Niektórzy dostojnicy zrazu sprzeciwiali się wszelkimukładom, żądając ściągnięcia znaczniejszych sił i podjęcia walki, zarzucając Wernerowisłabość.Wysłuchał cierpliwie, po czym odparł:- Kto wojować lubi, sposobność będzie mu dana, bo zimą rejs pójdzie, odebraćChristmemel i %7łmudz poskromić, by spokój od niej mieć, gdy nam tu działać przyjdzie.Niechaj się tymczasem krakowski król rozjemstwem ubezpiecza, na które ani mi w myślistawać, i wojska rozpuści, które nie zbierają się łacno.Ninie ma je w ręku, a my zbieraćbyśmy musieli, po to jeno, by parę grodów utrzymać, z których nam nic, kromie kłopotu, boobwarowanie przestarzałe.Jak zasię świadczą wypadki na Pomorzu, nie grody, jeno krajopanować trudno, i tam radziej trudu dołożyć, by raz rozboje poskromić.A ze wszystkim nieo ten czy inny spłacheć ziemi idzie, jeno by raz skończyć z wrogiem, od którego nie będziespokoju.Istotnie zbójeckie gromady zjawiały się jak sępy, a znikały jak woda.Kupcy z dawnaponiechali drogi przez Bory Tucholskie, nie można było jednak poniechać jej dla pocztyzakonnej, która mimo wszelkich ostrożności i ubezpieczeń kilkakroć wpadła w ręcezbójeckie, co było dowodem, że nie tylko łupów szukali na gościńcu.Szybkość a zwłaszczatajność porozumień z Luksemburczykiem miała wagę istotną i Werner, widząc, że szczupłesiły miejscowych komturów nie są w stanie zapewnić bezpieczeństwa, ściągnąć kazał konneposiłki z północnych komturii.Krzych, nadzorujący budowę zamku w Bytowie, otrzymałrozkaz strzeżenia najniebezpieczniejszego odcinka drogi między Chojnicami a Czerskiem.Nowe zajęcie dawało wprawdzie Krzychowi zupełną swobodę ruchów, budziło jednakgorzkie skojarzenia i wspomnienia.Przy drodze pod Chojnicami rosła jeszcze samotna sosna,na której Radocha powiesił schwytanego Krzyżaka, gdy po raz pierwszy społem z nimKrzych podjął walkę z krzyżackim najezdzcą.Dwadzieścia lat minęło, a pamięta jeszczenieprzytomny gniew, jaki go ogarnął na widok rzezi w płonącym mieście.Miastoodbudowało się już, w miejscu spalonego drewnianego stał kościół murowany, zniknęły śladybrutalnego okrucieństwa.W Krzychu wraz ze świadomością, że wbrew swej woli znalazł siępo przeciwnej stronie, wstawał żal, iż strzała, która wówczas drasnęła jego pierś, nie byłalepiej wymierzona.Od czasu ostatniego spotkania z Nendorfem Krzych nie zaznał spokoju, nie mógł sięteż pozbyć myśli o nim, czuł się winny, że odepchnął Hansa, który na skutek tego stoczył sięna dno.To jedynie Krzych uczynił, by się nie wiązać z Zakonem.Zasłużył na pogardęNendorf a, odrzucając podsunięty przezeń sposób - przed którym nawet w myśli się wzdragał- zerwania więzów i zasłużenia się Aokietkowi.Ale pozostała rozterka, wolałby nie spotkaćwięcej Hansa i zapomnieć o nim.Sposób, w jaki Hans go pożegnał, odczuł niczym policzek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]