[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przegniłe stopnie uginały się pod ich stopami.U podnóża schodów zaczynał się korytarz,przechodzący w ciemny, niski tunel okamiennych ścianach tu i ówdzie mazniętychcementem.Posadzkę znaczyły kałuże oleistejwody.Gdzieniegdzie ze ścian sterczały stalowepręty.Lata temu, prawdopodobnie w celachostrzegawczych, ktoś zamalował miejscawokół nich czerwoną farbą, która wyglądałajak krew.W rogach zwisały pajęczyny pełnezasuszonych owadzich zwłok.Runę musiałakilka razy odkaszlnąć; powietrze cuchnęłoolejem napędowym i pleśnią.Szły długo mrocznym tunelem. Kiedyś była tu kotłownia albo magazyn wyjaśniła Nicole, wchodząc do jakiegośpomieszczenia i zapalając światło.Zwietlówkinad ich głowami zamigotały i zalały pokójostrym światłem.Runę i Nicole musiałyzmrużyć oczy.Zciany pomieszczeniaprzypominały te z tunelu ten sam kamień, tesame niechlujne maznięcia cementu.Z sufituzwieszały się zakończone obręczami łańcuchy.W rogu stał kozioł z poplamionym skórzanymobiciem, a jedną ze ścian zajmowałoskomplikowane urządzenie przypominającedrewnianą drabinkę. Macie tu siłownię? zdziwiła się Rune.Podeszła do trapezu zbudowanego z drewna ichromowanej stali. Ciągle sobie powtarzam,że powinnam zacząć ćwiczyć, ale jakoś brak mimotywacji.Lubię, kiedy wysiłek przynosiwymierne efekty, jak wtedy, kiedy ucieka sięprzed kimś, kto chce cię stłuc na kwaśnejabłko. To nie jest siłownia, Rune odparła cichoNicole. Nie?Aktorka podeszła do wysokiej, poobijanejmetalowej szafki, otworzyła ją i wyjęła ześrodka długi, cienki kawałek drewna.Wyglądał trochę jak wskaznik, któregonauczyciele używają w szkole.222 Widzisz, czasami odgrywamy w filmachudawane sceny sado- maso.Używamy pejczówze sznurka albo szpicruty owiniętej pianką.Niektórych podnieca, kiedy dziewczyna wskórzanym staniku, podwiązkach i czarnychpończochach każe facetowi lizać obcasyswoich butów.Ale to tylko wygłupy.Prawdziwy fan sado-maso odniósłby taki filmdo wypożyczalni i zażądał zwrotu pieniędzy.Prawdziwe dominy używają czegoś takiego.223Nicole zamachnęła się i z całej siły uderzyław kozioł.Drewno wygięło się, ze świstemprzecinając powietrze; rozległ się głośny trzaskprzypominający odgłos wystrzału.Runęzamrugała powiekami. Hikora wyjaśniła Nicole. Niezlewygląda, ale zostawia głębokie ślady.Potrafiprzeciąć skórę.Można tym kogoś zabić, jeżelibije się wystarczająco długo.Słyszałam, żetakie rzeczy się zdarzały. Chcesz powiedzieć, że Danny'ego topodnieca? Zeszłam raz na dół i widziałam, jak kręcijeden z tych swoich filmików.Sprzedaje je nalewo.Standardowe produkcje Lame Duckchyba przestały mu wystarczać.Potrzebujeczegoś mocniejszego, żeby mu stanął. Co się wtedy działo? To było straszne.Bił jakąś dziewczynę,wbijał w nią igły co prawda jednorazowe,ale zawsze.O Jezu.Potem ona zaczęła błagać,żeby przestał, ale jemu na to jeszcze bardziejodwaliło.Zupełnie stracił nad sobą kontrolę.Chyba naprawdę chciał ją zabić.W końcudziewczyna zemdlała, a dwóch asystentówodciągnęło Danny'ego i zawiozło ją do szpitala.Chciała pójść z tym na policję, ale zapłacił jej,aby milczała. Nicole rozejrzała się dokoła. Pytasz, czy mógłby zabić Shelly? Nie wiem.Ale mogę ci powiedzieć, że uwielbiakrzywdzić ludzi.Runę wzięła do ręki cienki łańcuszekzakończony z obu stron ostrymi jak szczękizaciskami.Pokrywała je zaschnięta krew.Runęszybko go odłożyła.Nicole zgasiła światło.Ruszyły w drogępowrotną.Były już przy schodach, kiedy z ciemnościdobiegł jakiś dziwny hałas.Runę wyszeptała: Słyszałaś? Co to było?Nicole przystanęła na drugim stopniu oddołu. Co? Coś słyszałam, gdzieś za nami.Jest tamwięcej takich pomieszczeń? Jeszcze kilka w głębi.Ale wszędzie byłociemno, nie pamiętasz? Nie widziałyśmyżadnych świateł.Odczekały chwilę. Nic nie słychać. Zanim Runę zdążyłapostawić stopę na najniższym stopniu, Nicole224była już w połowie schodów.Wtedy po razdrugi usłyszała ten sam dzwięk.Stwierdziła, że tak naprawdę były to dwadzwięki.Jeden skojarzył jej się z tym, cowcześniej słyszała: ze złowrogim świstemhikorowej witki, uderzającej o skórzany grzbietkozła.225Drugi mógł być po prostu sykiemwydostającego się z rury powietrza czy parypod ciśnieniem albo odległym szumem ulicy.Ale mógł być też tym, o czym w pierwszejchwili pomyślała odgłosem tłumionego,męskiego śmiechu.12Konewka z boku przeciekała, ale poza tym, jakstwierdziła Runę, była naprawdę znakomitympomysłem.Zadzwoniła do drzwi apartamentuDanny'ego Trauba i nie zdziwiła się, widząc naprogu szałową brunetkę w jedwabnymbieliznianym komplecie.Jej piersi były takwysoko uniesione i sterczące, że Runęmogłaby swobodnie pod nimi przejść.Króliczek znad Amazonki.Boże, dopomóż.Runę minęła ją bezceremonialnie.Kobietazamrugała powiekami i cofnęła się. Przepraszam, ale wczoraj zwyczajnie niedaliśmy już rady.Trzeba było dostarczyć tonęrododenbratków do biura w centrum, dojednego z wieżowców Trumpa.Cała ekipamiała pełne ręce roboty. Chyba rododendronów?Runę skwapliwie przytaknęła. Otóż to.Musiała być ostrożniejsza.Króliczeknajwyrazniej nie był całkiem pozbawionyinteligencji. Uważaj odezwała się brunetka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]