[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miał cienki, zgrzytający głos i ogoloną, różową głowę z białą szramą.W chłopcu ten człowiekwywoływał niepojęte przerażenie.Już na galerze, ogolony zaczął szczypać muskuły nowegoniewolnika, a kiedy wsunął mu w usta brudny palec, badając zęby, Razwijara skręciło zobrzydzenia i rozpaczliwego strachu. Strach Szuu.Oto jak to uczucie się nazywa.TerazRazwijar siedział związany w łódce i ani razu nie odwrócił się w stronę Auski.Aódka wypłynęła na otwartą wodę. I, i, i! zagwizdał ogolony, a gady w kole zaczęły szybciej przebierać łapami.Razwijarpodniósł głowę.Kiedyś był już w porcie Fier.Stąd wyprawiali się z panem Aglem do Mirtie.Pan Agi,przewidujący jak mysz za piecem, wziął pod uwagę i przewidział wszystko: ile pieniędzy wydana podróż, jak szybko zwróci się poniesiony wydatek i jakie podarki przywiezć rodzinie zLatającego Miasta żeby i dla wszystkich wystarczyło i samemu się nie zrujnować.Jednego nieprzewidział chytry skryba& że Mirtie nie pozwoli wstąpić na swoją ziemię człowiekowi z krwiąHeksa w żyłach&Nie dopływając do portu, łódka, skierowała się na skały i znalazła się w środku fiordu zpionowymi ścianami.Razwijar spuścił oczy i wpatrywał się we własne kolana, ponieważ niechciał patrzeć ani na wioślarza ze szramą, ani na ponure skały.Wybrudzone, wyświechtane spodnie świeciły przetarciami.Poprzez wytartą tkaninęprześwitywała ogorzała, podrapana skóra.Dlaczego Razwijar jest Heksem ? W jegowspomnieniach z dzieciństwa nie było tego słowa.Ludzie, których on pamiętał, nazywali siebieinaczej. Pagóraki.Tak nazywała się wieś i ludzie mówili o sobie jesteśmy Pagórakami&Przyłapał się na tym, że po raz pierwszy słyszy głosy w swoich wspomnieniach.Wcześniejprzewijały się obrazy, ale głosów nie było.A teraz między odgłosami chlupotu wody idelikatnego szumu wiatru w uszach, wyraznie dzwięczało uparcie: jesteśmy Pagórakami. No,Pagóraki, kto kosi?.Jego matka była z obcych ziem.Zupełnie maleńką przywiezli ją do Pagóraków wierzchemna dwunożnej jaszczurce.Nie umiała chodzić&Razwijar przypomniał sobie twarz matki; tak, jakby ona, a nie człowiek ze szramą, siedziałanaprzeciwko, na ławeczce łódki.Oczy o dziwnym kształcie kropli.Wydatne łuki brwiowe.Zatem to jego matka musiała być Heksem& A potem stała się wiewiórką i do tej pory biegagdzieś po lasach. Coook!Gady zatrzymały się w maleńkiej zatoce.Tam czekało dwóch ludzi z kapturami naciągniętymina twarze.Ludzie ci wyciągnęli Razwijara z łódki i, trącając w plecy, powiedli po kamiennychschodach, wiodących w górę przez wyłom w skale.Po godzinie był już na targu niewolników na przedmieściach Fier.Po kolejnej godzinie znowuzmienił właściciela, szedł w szeregu innych nieszczęśników, prowadzonych od wybrzeża corazdalej w góry.Arwi i Lu sprzedali go zbyt tanio.Trzeba było sprzedać mnie jako piśmiennego, myślałRazwijar w drodze, wpatrując się w plecy idącego przed nim chłopca.Za piśmiennego dalibywięcej.Oczywiście, jeśli znalezliby wybrednego i bogatego kupca.Durnie, myślał Razwijar.Poprzedni pan Agi, do tej pory zapewne gryzie palce i przeklinaswoją niepowetowaną stratę.Przeklęci przemytnicy, mogliby dodatkowo zarobić na trudziebiegłego kopisty&I w tym momencie z zaciętością pomyślał: figa z makiem dla was.Nie zacząłbym na nichpracować.Jestem wolnym człowiekiem, mam pamięć i jeszcze kiedyś zobaczę lasy w swoichrodzinnych stronach.Sznur niewolników powoli ciągnął w górę drogi.Nadzorcy trzaskali biczami bez zbędnegookrucieństwa tak dla porządku.ROZDZIAA DRUGIZamek w całości wykuty był w skale.Niepojęte było, kto i kiedy podjął ten tytaniczny trud;gdzieniegdzie na ścianach zachowały się ślady ogromnych zębów.Zarządca Rodżi mówił, że torobaki skalne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]