[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy onrobi to, co lubi? Czy jest szczęśliwy? Gdyby umiał te swoje teoriechoć trochę połączyć z prozą życia, pomyśleć bardziej o sobie, nietylko o innych.Dotknęła dłonią wisiorka na szyi.Mark jest takiszczodry, pomyślała.Pewnie to też kupił na kredyt.Dokładnie takjak ojciec.On też chciał dać im wszystko, zapewnić im szczęście.Dopiero potem okazało się, jak kruche i nietrwałe było to szczęście.Mogłaby Marka pokochać, ale już nigdy nie podziwiałaby go jakkiedyś.Współczuła mu.Wydawało jej się realne i to, że on mógłby jąpokochać.Tak się zachowywał.Ale i to mogło być tylko mydleniemoczu.To, że był pierwszym mężczyzną, który zwrócił na nią uwagę,nie musiało wcale oznaczać, że poprzednio nie interesował sięinnymi kobietami.I że nie będzie się nimi interesował.Ot, chociażbyte elegantki, które za każdym razem, kiedy pojawiał się w klubietenisowym, oblegały go natychmiast i rozmawiały z nim poufale!Albo ta blondynka w kostiumie kąpielowym, dla której zostawił jąostatnio i z którą gawędził sobie dobre pół godziny! Wyglądało to nabardzo poufałą rozmowę.Może.Nie, nie będzie zawracać sobie tym głowy.Nie miało to dla niejżadnego znaczenia.Nie mogłaby oddać serca człowiekowi takiemujak Mark.Nawet gdyby bardzo ją o to prosił.- Cissy! Co się stało? Gdzie twoje okulary? - wykrzyknął George,85SMkiedy ją zobaczył.Powiedziała mu o operacji.- No, no.Co też możewspółczesna medycyna! Wyglądasz wspaniale! Nie tylko okulary, alefryzura, makijaż.! Zawsze wiedziałem, że jesteś piękna.Może teraz ity w to uwierzysz.Pamiętasz? Spencer był zachwycony, kiedy ciępierwszy raz zobaczył w Sacramento, ale poczekaj, dziecinko! Niechno cię tylko ujrzy teraz! - Komplementy sprawiły jej przyjemność.Uśmiechnęła się i odparła, że przyjechała w sprawie promocjiswoich ubrań, a nie siebie samej.- Szykuje się promocja! I to jaka!Poczekaj tylko trochę, to się sama przekonasz - obiecał prowadząc jądo samochodu.Pierwsze wrażenie, jakie Cicely odniosła z obserwacji miasta, byłozgodne z tym, czego się spodziewała.To był zupełnie inny świat.Alenie była nim zachwycona.Nowy Jork był większy i starszy odwszystkich miast, które widziała w życiu, ale też brudniejszy,brzydszy, no i bardziej zatłoczony.Jechali długim, starym, żelaznymmostem, pózniej przez równie długi tunel, aż wreszcie znalezli się nawąskich uliczkach Manhattanu, wciśniętych między olbrzymie,przesłaniające niebo wieżowce.Wszędzie było mnóstwosamochodów, furgonetek, ciężarówek, przez chodniki i uliceprzewalały się tłumy pieszych.Pędzili we wszystkich możliwychkierunkach, tworząc razem bezładną, rozgorączkowaną masę.- Nawet sobie nie wyobrażasz, jakie wrażenie zrobiły naSpencerze twoje projekty - George próbował przekrzyczećdochodzący zewsząd łoskot.- Wiele się po nich i po tobie spodziewa.Przygotowaliśmy już kilka spotkań, żeby jak najlepiej wykorzystaćtwój pobyt tutaj.- To dobrze.- Próbowała na powrót przywołać w sobie tenentuzjazm i zapał, jaki czuła wtedy, gdy George zadzwonił do niej poraz pierwszy.Bezskutecznie.Ruch samochodowy, hałas silników,pisk hamulców i trąbki klaksonów przytłoczyły ją całkowicie.Czułasię jak zahukana prowincjuszka, wystraszona i zagubiona w wielkimmieście.- Najpierw zawiozę cię do twojego apartamentu - mówił dalejGeorge.- Odpoczniesz, odświeżysz się, a potem pójdziemy do biura86SMspotkać się ze Spencerem.- Zwietnie.Nie mogę się doczekać, żeby zapytać go konkretnie ojego plany - powiedziała śmiało.Postanowiła nie zachowywać się jakprzybysz z prowincji i w ten sposób próbowała dodać sobie odwagi.- Potem pojedziemy na obiad z Sue Ellenby.- Zgoda - kiwnęła głową.Kiedy zajechali wreszcie przed hotel, w którym miała sięzatrzymać, George powiedział jej, że Spencer zarezerwował dla niejspecjalny apartament, przeznaczony tylko dla goszczących wNowym Jorku wybitnych osobistości.- Czy ja jestem wybitną osobistością? - zapytała.- Mówiłem ci przecież, że te projekty zrobiły na nim wrażenie!Jest podniecony swoim nowym przedsięwzięciem.Moda.Za tojeszcze nigdy się nie brał, rozumiesz? A ty jesteś kluczem do jegosukcesu.Zostaw więc w domu swoją skromność, przestań siękrygować.Głowa do góry i cała naprzód! Jesteś tu najważniejsza! -Uśmiechnął się, a widząc jej minę ścisnął ją po bratersku.- Wiem,pewnie zastanawiasz się, co tu w ogóle robisz i w co się wpakowałaś,tak? Nie martw się.Będę cały czas z tobą.Rzeczywiście, Cicely nie bardzo wiedziała, co ją czeka.Spodziewała się przecież, że porozmawia tylko krótko ze Spencerem,a potem pójdzie odwiedzić Stellę i Joanne, zobaczy dziecko.Jednakw ciągu całego pobytu nie znalazła na to ani chwili.Każdy dzień, odrana do wieczora, wypełniony był ważnymi spotkaniami.Na każdymomawiała wszystkie szczegóły dotyczące całego przedsięwzięcia.Respekt, jaki wzbudzał w niej Spencer podczas ich wspólnejkolacji w Sacramento, okazał się niczym w porównaniu z tym, coczuła wchodząc po raz pierwszy do siedziby Spencer Enterprises.Potężny wieżowiec, cały ze stali i szkła, był prawdziwym symbolemdostatku i siły tej potężnej, świetnie prosperującej firmy.W środkubyło podobnie.Wspaniale urządzone biura i gabinety, lśniące, lu-ksusowe meble, stylowe kompozycje roślinne, marmury, drogocennedzieła sztuki, grube miękkie dywany - wszystko to krępowało ją ionieśmielało, kiedy, prowadzona przez jakichś ludzi, zmierzała do87SMgabinetu Spencera.- O! A więc to jest ta dama, która męczyła mnie jakimśsklepikiem konfekcyjnym, nie mówiąc o skarbach, jakie trzyma wzanadrzu - powiedział, podnosząc się zza ciężkiego, masywnegobiurka.- Miło panią znowu widzieć, Cicely.- Tak.Dzień dobry.- wydusiła z siebie.- Jest pani w samą porę.Właśnie zaczynamy.W pokoju konferencyjnym oprócz niej byli George, dwójkaasystentów i sekretarka.Dopiero gdy Cicely usiadła za długimstołem i zaczęła ich słuchać, przekonała się, jak imponująceprzygotowania poczyniono przed jej przyjazdem.Sekretarka parzyłakolejne filiżanki kawy, a oni uzgadniali wszystkie elementy całejinwestycji.Od czasu do czasu przerywały im telefony, do którychproszono Spencera.Hongkong, Alaska, Londyn, kredyty, dzierżawy,transakcje odciągały go na chwilę, po czym wracał do stołu idyskutowali dalej.Debatowali nad kosztami produkcji, dystrybucją,reklamą i - wszystkimi innymi rzeczami, które uznawali za ważne, aktóre jej by w ogóle nie przyszły do głowy.Była przytłoczona ichfachowością, energią, no i rozmachem całego przedsięwzięcia.Zaraz potem zawiezli ją na obiad.W przepięknej restauracji, przyświetle kryształowych żyrandoli i w otoczeniu wspaniałych kwiatówCicely poznała Sue Ellenby, która miała nadzorować wiosenny pokazjej kolekcji.Oprócz Cicely, Spencera i oczywiście specjalniewynajętych szwaczek, tylko ona miała mieć dostęp do projektówprzed ich oficjalną prezentacją.- W świecie mody jest tak wielka konkurencja i działa tak wieluszpiegów, że dyskrecja jest czymś absolutnie koniecznym, mojadroga - mówiła ta wysoka, szczupła i niezwykle wytworna kobieta.Zasugerowała, aby Cicely pracowała dalej nad projektami u siebie wdomu, z dala od konkurencji.Poinformowała ich również, w jakiejsali ma odbyć się pokaz premierowy i jakich gości zamierza nańzaprosić.Spotkania, ustalenia, umowy.Wszystko toczyło się w takimtempie, że Cicely była coraz bardziej oszołomiona
[ Pobierz całość w formacie PDF ]