[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Pan Baggett pogwałcił warunki umowy o wpłaceniu kaucji i musi stawić sięw sądzie.157 Harry! wrzasnęła kobieta. Dzwoń na policję.Mamy kłopoty! Szlag by trafił mruknęła Lula. Nie znoszę, jak ludzie dzwonią na policję. Wszystko pani popsuje powiedział do mnie Stuart. Dlaczego mnie nie zo-stawicie? Kto będzie Panem Kurczakiem, kiedy mnie zamkniecie?Wyjęłam kajdanki. Nie denerwuj mnie, Stuart. Nie możecie zakuć Pana Kurczaka! krzyknął Stuart. Co pomyślą te dzieci? Nie liczyłabym na to, że w ogóle się zainteresują rozczarowała go Lula. Niejesteś Zwiętym Mikołajem.Prawda wygląda tak, że jesteś małym facecikiem w brzyd-kim kostiumie. To nic wielkiego powiedziałam najspokojniej, jak mogłam. Zakuję cię i wy-prowadzę, a jeśli zrobimy to szybko i cicho, nikt nie zwróci na nas uwagi.Sięgnęłam po jego rękę, a on trzepnął mnie wielkim żółtym skrzydłem. Dajcie mi spokój! zawołał i wytrącił mi z dłoni kajdanki, które przeleciały wiel-kim łukiem przez całą salę. Nie dam się zamknąć! Chwycił z kontuaru plastikowebutelki z keczupem i musztardą. Nie zbliżać się!Miałam przy sobie spray z pieprzem i szokera, ale nie mogłam ich przecież użyćprzeciwko kurczakowi uzbrojonemu w keczup. Nie będę tu stać przez cały dzień powiedziała do niego Lula. Chcę kupićkurczaka i wracać do roboty, a ty zajmujesz mi czas.Odstaw te głupie butelki. Nie lekceważ tych głupich butelek zakrzyknął Stuart dramatycznie. Mogęwam nimi zrobić krzywdę. Uniósł czerwoną butelkę. Widzicie to? To nie jest jakiśzwykły keczup.To ekstra ostry keczup! Oż ty w życiu mruknęła Lula. On się czegoś nawąchał.Zrobiła krok w jego stronę i w tej samej chwili Stuart strzyknął musztardą prostow jej pierś.Lula zatrzymała się jak wryta. Co ty.PLASK! Na musztardę poleciała plama keczupu. Widziałaś? spytała Lula cienkim głosem Myszki Miki. Oblał mnie keczu-pem! Będę musiała odnieść tę kurtkę do pralni! To twoja wina, grubasie oznajmił Stuart. To wszystko przez ciebie. Dość powiedziała Lula bardzo dziwnym głosem. Precz mi z drogi.Zabijęgo.Ruszyła z rękami wyciągniętymi ku kurzej szyi Stuarta, pośliznęła się na musztar-dzie, która skapnęła z butelki i gruchnęła na tyłek.Stuart poderwał się do ucieczki slalomem pomiędzy stolikami i klientami.Wystar-towałam za nim, skoczyłam, schwyciłam go i zbiłam z nóg.Wylądowaliśmy na podło-158dze w zamieci wirujących kurzych piór.Stuart raził mnie strzałami z butelek, a ja klę-łam i usiłowałam go złapać.Tarzaliśmy się po ziemi mniej więcej przez wieczność, ażwreszcie udało mi się chwycić go za coś, co nie było kostiumem kurczaka.Leżeliśmy pierś w pierś, ja na Panu Kurczaku, trzymając go mocno za nos, kiedy po-czułam, że ktoś podnosi mnie z ziemi.Ręce należały do Carla Costanzy.Obok niego stał policjant, którego widywałam, alenie znałam nawet z imienia.Obaj byli uśmiechnięci od ucha do ucha. Słyszałem o twoim kuzynie Vinnie i o tym, co zrobił z tamtą kaczką powiedziałCarl. A jednak dziwię się, że przyłapałem cię na kurczaku.Zawsze sądziłem, że bar-dziej wrodziłaś się w Mazurów.Otarłam breję z twarzy.Cała byłam umazana musztardą, we włosach miałam ke-czup. Ha ha.Ten facet jest ścigany. Masz dokumenty?Pogrzebałam w torbie i wyjęłam umowę o wpłaceniu kaucji oraz podpisaną przezVinniego umowę na schwytanie Stuarta. Bardzo dobrze oznajmił Carl. Gratulacje, złapałaś kurczaka.Drugi policjant ze wszystkich sił starał się nie roześmiać. Jakieś kłopoty? warknęłam tknięta nieprzyjemnym podejrzeniem, że być możeśmieje się ze mnie.Uniósł ręce do góry. Skąd, wcale.Dobra robota.Nie każdy potrafiłby złapać takiego kurczaka.Przewróciłam oczami i spojrzałam na Costanzę, ale on też nie potrafił ukryć rozba-wienia. Dobrze, że zdążyliśmy przed ligą obrony praw zwierząt zauważył. Oni by cipokazali.Podniosłam kajdanki, leżące po drugiej stronie sali i zatrzasnęłam je na przegubachBaggetta.Lula oczywiście zniknęła.Przestałam już żywić nadzieję, że kiedykolwiek zgo-dzi się przebywać w jednym pomieszczeniu z policjantami. Pomóc ci? chciał wiedzieć Costanza.Pokręciłam głową. Dam sobie radę.Dzięki.Pół godziny pózniej opuściłam posterunek z pokwitowaniem.Z ulgą zniknęłamz miejsca, w którym pastwiono się nade mną uwagami, iż roztaczam zapachy jak pie-czeń.Nie wspominając już o skandalicznych komentarzach, jakie sprowokowało poja-wienie się w towarzystwie kurczaka.Policjanci mają chore poczucie humoru.159Kiedy wróciłam do domu, Rex szperał po zakamarkach klatki, więc dałam mu wino-grono i opowiedziałam o Stuarcie Baggetcie.O tym, że był przebrany za kurczaka i jakdzielnie go schwytałam i oddalam w ręce sprawiedliwości.Rex wysłuchał mnie jedzącwinogrono i zdaje się, że się uśmiechnął, kiedy doszłam do tego, jak rzuciłam się naPana Kurczaka, ale z chomikami nigdy nie wiadomo.Bardzo kocham Rexa, który ma mnóstwo zalet na przykład niewielkie wymaga-nia i takie same kupki ale prawda wygląda tak, że czasem udaję, iż mam dużego wil-czura.Oczywiście nigdy nie przyznałabym tego na głos, żeby nie ranić Rexa.Jest bardzowrażliwy.Ale i tak chwilami bardzo mi brak dużego psa o brązowych oczach.Padłam na kanapę i zasnęłam, przyglądając się, jak Rex biega w kołowrotku.Obudził mnie dzwonek telefonu. Dostałem wiadomość o moim samochodzie powiedział Ranger. Chcesz sięprzyłączyć? Pewnie.Nastąpiła chwila ciszy. Spałaś? Skąd
[ Pobierz całość w formacie PDF ]