[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dżakuzi takie.Jeżowiec wleciał i się ta pizda w nogę pokłuła.Dobrze jej.W łechtępowinna mieć wbite.Blant już spalony w trzech czwartych.Pachnie jak trzeba. Chcesz? Coraz szerzej rozparta na fotelu wyciąga dłoń z dymiącą końcówką.Ostatni raz pytam. Dzięki.Mówiłem ci dziesięć razy, że nie mogę ani pić, ani jarać.Głęboki sztach, kolejny bezdech, chmura dymu. Cipcia mnie swędzi. To od mieszania towaru z dżinem. A ty byś widział, pisarz, takiego jednego Libańca na Ibizie! %7łyletka gwałtownie sięożywia. Mówią, że Murzyn ma największego na świecie.A duuupa! Libański chuj miał prawiepół metra.I jeszcze chciał pierdolić dziewczyny w zadek.Redaktor skwapliwie notuje słowa libański klient, Ibiza , po czym przechodzido końcowej serii pytań.Z odpowiedzi wynika, że po ustaniu kontraktu na obsługę bunga-bungaprzez kilka ostatnich miesięcy Koon i Kurzajka mieszkały na Bemowie w wynajętej kawalercedo remontu.W tym czasie zdarzyła im się mała ustawka z Super Expressem , ale nic wielkiegoz niej nie wynikło.Nikt nie chciał zaproponować ani nowej roboty za Odrą, ani ponownejzabawy nad morzami.Trzeba było poszukać innego zródła utrzymania i obie go poszukały, ale tuKarolina nie chce się wgłębiać w szczegóły.Dobre sobie.Na Fuerteventurę miały, jak wiadomo, polecieć obie, więc gdy w ostatniej chwili Faktobciął budżet przedsięwzięcia, ta pizda Kurzaja obraziła się na całego.Kawalerka byławynajęta przez nią, więc biedna Koon została bezdomna. Musiałam czasowo do mamci zjechać.Ale ja jeszcze do Warszawy wrócę! Czego ci życzę z całego serca.Dużo ci Fakt za Drozda wypłacił? Tajemnica handlowa. Karolina kładzie na szklanym blacie długie nogi.Połyperłowego szlafroka rozchylają się, spływając po biodrach. Pomasuj mi stopy.Robert chowa notes do kieszeni.Resztę będziesz musiał, człowieku, spamiętać. Ten detektyw, co z wami poleciał.Jak się nazywał? Zaczyna masaż od lewegopodbicia.Najpierw wypukłość poniżej dużego palca.Według kolorowych czasopismz horoskopami ten obszar odpowiada za pracę serca. Piotrek mu było.Pracuje podobno dla tego słynnego.wiesz. Kozielskiego. Taaa.Masuj, pisarz, nie przerywaj. W hotelu nazwiska nie zgłaszał, paszportu nie widziałaś? Byłam na papierosie, kiedy nas w portierni meldował. A Drozda jak zobaczyliście? Najpierw żeśmy czekali w takiej przystani statkowej przy plaży, gdzie młodzi, bardzoładni chłopcy, ci, jak to się nazywa, to na latawcu? Kitesurferzy.Jak było z Drozdem? Robert solidnie ściska czubek największego palca.Podobno odpowiada za mózg. Auuuć! Nie tak mocno! Zjedz do pięty i tylko letko tak.letko.mhmmm.tutaj,spoko.Karolina wyciąga się niemal płasko w fotelu i mruczy.Zdaje się, że wybrany przez niąfragment podstopia odpowiada za pochwę. Co było potem? Piotrek bez przerwy gdzieś dzwonił i biegał.Do hotelu, na szosę z lotniska wyglądnąć,z powrotem na wydmę i tak w kółko.Aż w końcu księdza namierzył w busiku.W tym samymmiejscu mi masuj.Ale ciągle.Tu dobrze. Co było, jak podeszliście? Najpierw nic.Ksiądz wysiadł z busika i poszedł do przystani.Postał, postał, statku niema, gorąco mu było jak chuj, to wrócił się obok hotelu.Zamówił picie, a ja zapozowałamnormalnie, tak jak było mówione.Piotrek z przodu i pstrykał zdjęcia.A Drozd wtedy do niegopo angielsku czy po pizdzielsku, na mnie nie patrzył wcale.Potem po polsku.Mocniej naciśnij. Po polsku.co mu mówił? %7łe ma wypierdalać. Tak mu powiedział? Spierdalaj ? Jakoś tak pewnie. %7łyletka pociąga łyk dżinu prosto z butelki.Zaraz ją zetnie, niema innej opcji. Rzuć mi moje fajki. On miał ze sobą walizkę? Miał, pustą ale. Skąd wiesz, że była pusta? Bo jak się zdenerwował na Piotrka, to wyrwał od stolika i zaczął nią machać.Się chciałzasłonić od fotografii.Machał walizką jak gazetą.Pełna by się urwała od rączki.tak myślę.Jestze mnie mądrala, co? Ciekawe, po ki chuj ten przyjeżdża na wczasy z pustą walizką? Niemyślisz, pisarz? Możesz być detektywem.Jak twój kolega Piotrek. Nie jestem taka głupia. Koon przekręca się i odstawia butelkę pod fotel.Niepewny,pijacki ruch wskazuje, że ostro ją wzięło.Zaraz zaśnie.Robert już nie trudzi się masowaniem. Widziałaś, co wielebny robił po awanturze? Wsiadł na łódkę? Chyba tak. Więc po co zostaliście na Fuercie? Ty i ten Piotrek. Z gazety kazali.I żebym dawała przez telefon wywiady.Jakby kto dzwonił ale.%7łe jesteśmy tam z księdzem.noooo.niby cały czas razem.Para.Karolina zamyka oczy.Pięć ostatnich zdań ledwo da się zrozumieć. Nikt do hotelu nie zaaaadzwoniiiił.%7łeeeeśmy się.z Piotrkiem tylko.najebali.Czekałam na powroooootny.Mało z balkonu nie zleciał.Piotrek na plaaaaażę.15.Czwartek piątek, 24 25 pazdziernika Szukając powrotnej drogi na Kozienice i Górę Kalwarię, Robert gubi się w gmatwaninieciasnych ulic.Chciał wrócić po własnych śladach, ale gdzieś zle skręcił.W światłach subaruna kolejnych skrzyżowaniach przesuwają się betonowe ogrodzenia w stylu rokoko, hałdy gruzui krzaki.Dwie kolejne drogi zamknięte.Na przemoczonym kartonie ktoś nabazgrał sprejem: ULICA ZALANA.Wreszcie dostrzega coś jakby nasyp kolejowy i drogowskaz: Warszawa.Jedziemy.Jestdobrze.Pusta walizka.Drozd przybywający do kafejki mikrobusem prosto z lotniska w Puertodel Rosario.Zdrożony przysiada nad lemoniadą i wyczekuje łódki, by o piętnastej popłynąćna Wyspę Wilków.Sumuje się pierwszorzędnie.Ferdynand Topaz, były agent sowieckidziałający pod nazwiskiem Bruliański, spotworniały na mordzie milioner, skurwysyn nadskurwysyny, nielegalnie wysyła do Polski pieniądze, za które Drozd buduje największegopapieża świata.I już masz booktrailera! Tylko na co w takim razie cała historia z Koon? Trzebaprzeredagować tekst: Karolina, Denerys Love, niemieckie kondomy i imprezy nad MorzemZródziemnym, a także trudne dzieciństwo Drozda w Sosnowcu to wszystko będzie tylkorozbiegówką książki prowadzącą do sceny numer jeden tej z plażą, księdzem, %7łyletkąw minimalistycznym bikini i przyczajonym detektywem Piotrkiem z brygady Kozielskiego,słynnego pogromcy niewiernych mężów i polityków na lewiznach.Potem scena druga: brzydki Topaz w swej rezydencji na bezludnej wyspie przyjmujepolskiego emisariusza, by napełnić jego walizę.Scena numer trzy: Ojciec Zwięty rozkładający czterometrowe dłonie nad gmachemTelewizji Horeb w Białołęce.W budynku sejf.Ksiądz prezes pakuje do niego pieniądzeod Topaza.I tak dalej.Deszcz słabnie, pojawia się mgła.Wilgotne opary gęstnieją i rzedną, snują się raz niskoprzy asfalcie, innym razem na wysokości wzroku.Widoczność najpierw spada do trzechprzerywanych kresek przed maską, potem do dwóch.Robert zwalnia.Sześćdziesiąt na godzinę,pięćdziesiąt, czterdzieści.Z tyłu utworzył się już wąż jadących podobnie.Nikt go niewyprzedza.Przed Kozienicami czuje, że przegrywa ze zmęczeniem.W miasteczku rozgląda sięza parkingiem lub choćby zatoką.Zatoka to dobre określenie wszystkie pobocza zalane sączarną wodą.W końcu znajduje puste miejsce pod gierkowską restauracją o wielkich oknach.Dwie latarnie po bokach ledwo świecą.Parkuje w środku bajora, gasi silnik, opuszcza oparciefotela, zaplata ręce na piersiach i próbuje myśleć o oddechu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]