[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mógÅ‚ przecież przestać myÅ›leć! UnikaÅ‚, jaktylko siÄ™ daÅ‚o, robotników pracujÄ…cych w magazynach, lecz i tak kilka razy spo-czÄ…Å‚ na nim wzrok już to nadzorcy liczÄ…cego worki, już to któregoÅ› z najemnikówszuflujÄ…cych zboże.DostaÅ‚ siÄ™ do wnÄ™trza skÅ‚adów za pomocÄ… sztuczki najprost-szej w Å›wiecie ugiÄ™ty pod ciężarem wora z ziarnem.Dozorca liczÄ…cy towar niezwracaÅ‚ najmniejszej uwagi na ludzi.Ważne, by zgadzaÅ‚a siÄ™ ilość zadeklarowa-nego Å‚adunku ze stanem faktycznym.Koniec zrzuciÅ‚ swe brzemiÄ™ w odpowiednimmiejscu, lecz miast zawrócić w szeregu ludzkich mrówek, poszedÅ‚ w gÅ‚Ä…b skÅ‚adu.Z części wydzielonej do przechowywania zboża przedostaÅ‚ siÄ™ maÅ‚ymi drzwiczka-mi do blizniaczej zabudowy, gdzie staÅ‚y piramidy skrzynek i leżaÅ‚y wielkie belebaweÅ‚ny.WcisnÄ…Å‚ siÄ™ w szczelinÄ™ miÄ™dzy miÄ™kkim murem tkaniny a drewnianÄ…Å›ciankÄ… dziaÅ‚owÄ… i postanowiÅ‚ przeczekać.W wÄ…skiej smużce Å›wiatÅ‚a padajÄ…cegoze szparki w Å›cianie unosiÅ‚y siÄ™ miliony drobinek kurzu.PachniaÅ‚o intensywniewłóknem baweÅ‚nianym i spróchniaÅ‚ym drewnem.Spod faÅ‚dy materii wysunÄ…Å‚ siÄ™na moment spiczasty pyszczek myszy, paciorkowate Å›lepka zmierzyÅ‚y chÅ‚opcaprzestraszonym spojrzeniem.Koniec zamknÄ…Å‚ oczy i wyobrażaÅ‚ sobie ciemność.ByÅ‚ pewien, że nie da mu to caÅ‚kowitej ochrony przed tropicielem KrÄ™gu, ale miaÅ‚nadziejÄ™, iż zmÄ…ci go przynajmniej na krótki czas.Jakoż niebawem usÅ‚yszaÅ‚ gÅ‚osmaga, wytÅ‚umiony przez zalegajÄ…ce wszÄ™dzie sukno. Nie bój siÄ™! Nic ci nie zrobiÄ™!OczywiÅ›cie milczaÅ‚, koncentrujÄ…c siÄ™ na ciemnoÅ›ci pod powiekami. Co za dzikus! NaprawdÄ™, nie chciaÅ‚em ciÄ™ przestraszyć.CzujÄ™ twój talent.Ho, ho! CaÅ‚kiem niemaÅ‚y! Mag przecież nie skrzywdzi maga.ChcÄ™ tylko poroz-mawiać! To KrÄ…g mnie przysÅ‚aÅ‚, nie wierzysz? Czemu nie zgÅ‚osiÅ‚eÅ› siÄ™ sam? Towielki zaszczyt być czÅ‚onkiem KrÄ™gu.Na pewno lepiej być magiem niż kowalem,sam pomyÅ›l.Wolisz machać mÅ‚otem do koÅ„ca życia?.Nie bój siÄ™, wyjdz, nicci nie zrobiÄ™.Obserwator mówiÅ‚ bez przerwy, nie zwracajÄ…c szczególnej uwagi na sens wy-powiedzi.W obliczu jego wczeÅ›niejszej arogancji obecne umizgi brzmiaÅ‚y co naj-mniej trochÄ™ faÅ‚szywie.Po chwili do uszu KoÅ„ca dotarÅ‚ szept maga, skierowanydo gwardzisty: Jest gdzieÅ› tutaj, caÅ‚kiem blisko.Siedzi jak w norze i próbuje przeczekać.To my też zaczekamy.BÄ…dz cicho!Fakt caÅ‚kiem blisko.KoÅ„ca od tamtych dwóch dzieliÅ‚a tylko Å›ciana ba-weÅ‚nianych zwojów.Obserwator zamilkÅ‚ i cisza przedÅ‚użaÅ‚a siÄ™.Koniec ostrożnienawiÄ…zaÅ‚ kontakt z umysÅ‚em żoÅ‚nierza.Gdyby go tu nie byÅ‚o! Obserwator nie miaÅ‚broni.UkÅ‚ad jeden na jednego wyrównaÅ‚by szanse Mówcy.Gwardzista chodziÅ‚ pomagazynie, zaglÄ…dajÄ…c miÄ™dzy paki i sondujÄ…c ostrzem miecza wolne przestrzeniemiÄ™dzy belami.Na razie nie przyszÅ‚o mu do gÅ‚owy przejść na tÄ™ stronÄ™, po którejczaiÅ‚ siÄ™ Koniec.A gdyby go jakoÅ› wywabić?112Niespodzianie w gÅ‚owie strażnika uformowaÅ‚o siÄ™ polecenie: StaÅ„ przy wej-Å›ciu.Odetnij mu drogÄ™ powrotnÄ….Mężczyzna potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…, usiÅ‚ujÄ…c siÄ™ po-zbyć uczucia niemiÅ‚ego zaskoczenia.OtworzyÅ‚ usta, chcÄ…c uzyskać potwierdze-nie rozkazu, ale zrezygnowaÅ‚, zwiÄ…zany wczeÅ›niejszym żądaniem zachowania ci-szy.Obserwator byÅ‚ akurat odwrócony plecami do niego i przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ wielkiejskrzyni zbitej dość niedbale z tarcicy.%7Å‚oÅ‚nierz oddaliÅ‚ siÄ™ na wyznaczony posteru-nek, tracÄ…c maga z oczu.Ostatecznie nie należaÅ‚o dyskutować z wÅ‚adcami Zamku,tylko ich sÅ‚uchać.Tymczasem Koniec przycisnÄ…Å‚ twarz do desek i otworzyÅ‚ oczy. Dlaczego nie dasz mi spokoju? przekazaÅ‚ bezpoÅ›rednio do Obserwatora.WyczuÅ‚ nagÅ‚y wzrost podniecenia swego przeÅ›ladowcy.Tamten byÅ‚ pewien,że już tylko krok dzieli go od schwytania zdobyczy.JesteÅ› cennym nabytkiem dla KrÄ™gu.W dodatku Mówca, a może nawet wiÄ™-cej.? odpowiedz byÅ‚a natychmiastowa. Nie chcÄ™ być nabytkiem.Mam rodzinÄ™. Koniec zignorowaÅ‚ zawoalowanepytanie o rodzaj talentu. Cóż to przeszkadza? Nie ucieszÄ… siÄ™ z twego awansu? Nie.Ojciec potrzebuje mnie w kuzni.Mamy dÅ‚ugi. Wydaje mi siÄ™, że coÅ› krÄ™cisz. Nie chcÄ™ być magiem.Prawie wcale nie znam siÄ™ na czarach.To tylko takiesztuczki.Ja nic nie umiem, nawet pisać. Nauczymy ciÄ™. Nie potrzebujÄ™.Gdzie mój pies?Obserwator pilnie przeglÄ…daÅ‚ stosy skrzyÅ„, zwiedziony przechwyconÄ… wizjÄ…sÄ™katych deseczek.Ów kÅ‚opotliwy magiczny narybek musiaÅ‚ siedzieć gdzieÅ› tutaj. Nie podchodz! tym razem przekaz mÅ‚odego Mówcy byÅ‚ nasycony inten-sywnym uczuciem lÄ™ku.Obserwator tryumfalnym gestem odrzuciÅ‚ na bok pusty worek, zakrywajÄ…cyprzeÅ›wit miÄ™dzy dwiema pakami, spodziewajÄ…c siÄ™ znalezć tam uciekiniera.Nie-stety, rozczarowaÅ‚ siÄ™.W tej samej chwili zwaliÅ‚ siÄ™ ze zdÅ‚awionym stÄ™kniÄ™ciemna ziemiÄ™, ogÅ‚uszony ciosem w tyÅ‚ gÅ‚owy.Przez moment Koniec staÅ‚ nad ciaÅ‚emprzeciwnika, zaciskajÄ…c zÄ™by i skrÄ™cajÄ…c siÄ™ w milczeniu z bólu.WÅ‚ożyÅ‚ w to ude-rzenie caÅ‚Ä… siÅ‚Ä™, a teraz najmniejszy palec u prawej rÄ™ki pulsowaÅ‚ intensywnie zÅ‚amany lub wybity ze stawu. Co tam siÄ™ dzieje? dobiegÅ‚ z okolic drzwi zaniepokojony gÅ‚os strażnika. Skrzynia siÄ™ obsunęła- Nie haÅ‚asuj, bo go nie usÅ‚yszÄ™! przekazaÅ‚ Koniec.Strażnik zamilkÅ‚ posÅ‚usznie jak zakneblowany.Wciąż byÅ‚ pewien, że przyjmujerozkazy od wysÅ‚annika KrÄ™gu.Koniec z niesmakiem pokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ… nad leżącymmagiem.ByÅ‚ przekonany, że tamten ma czarny tatuaż KrÄ™gu i bardzo niskÄ… rangÄ™.ZresztÄ…, czy kogoÅ› wartoÅ›ciowego wysÅ‚ano by do tak niewdziÄ™cznego zadania jaktropienie kmiotka po miejskich zauÅ‚kach?113 Gdybym ja byÅ‚ egzaminatorem, tobyÅ› u mnie nie zdaÅ‚, szanowny panie pomyÅ›laÅ‚ Koniec z pogardÄ….%7Å‚aden z jego czytajÄ…cych w myÅ›lach przyjaciół niedaÅ‚by siÄ™ nabrać na tak prymitywnÄ… sztuczkÄ™, jak utrwalenie obrazu w umyÅ›lei dziaÅ‚anie pod tÄ… nakÅ‚adkÄ….Fortel byÅ‚ na poziomie szkolnych zabaw w chowanegoi Koniec usprawiedliwiaÅ‚ swój brak pomysÅ‚owoÅ›ci jedynie stresem.PrzedostaÅ‚ siÄ™ wÄ…ziutkim przejÅ›ciem miÄ™dzy skrzyniami do kolejnych drzwi(magazyny byÅ‚y tu zbudowane szeregowo), a z nastÄ™pnej hali już bez przeszkódwyszedÅ‚ na nadbrzeże i spokojnym krokiem udaÅ‚ siÄ™ do domu nie zaczepianyprzez nikogo.Nim zdyscyplinowany gwardzista zdecyduje siÄ™ zejść z posterunkui znajdzie nieprzytomnego Obserwatora, minie trochÄ™ czasu.O jednym KoniecbyÅ‚ przeÅ›wiadczony jeszcze tego samego dnia rozpÄ™tać siÄ™ miaÅ‚a tutaj nieli-cha magiczna nawaÅ‚nica i jutro nie powinno być w mieÅ›cie nikogo z czÅ‚onkówDrugiego KrÄ™gu.* * *Opowieść KoÅ„ca wywoÅ‚aÅ‚a zrazu reakcjÄ™ podobna do tej, jakÄ… uzyskuje siÄ™chlusnÄ…wszy wrzÄ…tkiem w mysie gniazdo.Takie przynajmniej skojarzenie miaÅ‚Winograd, który byÅ‚ kiedyÅ› Å›wiadkiem (pierwszy i ostatni raz) takiej operacji.W domu Kowala zakotÅ‚owaÅ‚o siÄ™.Przestraszeni ludzie biegali po pokojach, zbie-rajÄ…c swoje rzeczy, wymieniajÄ…c zniżonym, peÅ‚nym napiÄ™cia gÅ‚osem zÅ‚owieszczeproroctwa, lamenty i wzajemne oskarżenia w rodzaju to byÅ‚ twój pomysÅ‚.Nie-pokojono siÄ™ również o Pożeracza Chmur, który po bójce na targowisku przepadÅ‚jak kamieÅ„ w wodÄ™.Nie powróciÅ‚ razem z MówcÄ…, wiÄ™c obawiano siÄ™, że mogÅ‚omu siÄ™ stać coÅ› zÅ‚ego.Najspokojniej podchodziÅ‚ do tego Kamyk, oglÄ…dajÄ…cy wÅ‚a-Å›nie palec mÅ‚odego maga, a zaraz po nim sam pacjent za bardzo go bolaÅ‚o, abymiaÅ‚ zajmować myÅ›li jeszcze czymÅ› innym.SpuchÅ‚, ale nie jest zÅ‚amany zawyrokowaÅ‚ Kamyk, który już niejedno zÅ‚a-manie i zwichniÄ™cie oglÄ…daÅ‚, gdy pomagaÅ‚ przybranemu ojcu w praktyce medycz-nej.Nie bawiÄ…c siÄ™ w żadne ceregiele i nie uprzedzajÄ…c KoÅ„ca, szarpnÄ…Å‚, ustawia-jÄ…c staw we wÅ‚aÅ›ciwej pozycji.Mówca wrzasnÄ…Å‚ i odruchowo przycisnÄ…Å‚ rÄ™kÄ™ do brzucha
[ Pobierz całość w formacie PDF ]