[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Adela Cieciewiczowa wyglądała piętnaście, a może nawet dwadzieścia lat starzej odswej siostry.Otulona starym, porządnie już sfatygowanym szalem siedziała na tapczanie,wpatrując się nieruchomo w okno, W pierwszym momencie nie zauważyła Mazurka idopiero kiedy chrząknął, by zaznaczyć swoją obecność, odwróciła głowę w jego kierunku. Pan do mnie? spytała cichym, łamiącym się głosem, Proszę wybaczyć, alejakoś nie mogę sobie pana przypomnieć. Ja w sprawie pani syna odparł jak umiał najłagodniej. Pragnąłbym zadać panikilka pytań na jego temat. Więc wreszcie coś się ruszyło z rehabilitacją Waldka wyblakłe policzki staruszkinieoczekiwanie poróżowiały. Zawsze wierzyłam, że prawda wyjdzie na jaw.Nawet kiedysyn pogodził się już z losem, ja nie dawałam za wygraną.Niech pan tylko pomyśli: dwa latazabrane z życia przez nędzną intrygę kilku hochsztaplerów, którym udało się otumanić sąd! Otumanić sąd? powtórzył niemal bezwiednie porucznik, Już ja wiem, co mówię! gniewnie pogroziła pięścią niewidocznym przeciwnikom.Całą winę zwalili na Waldka, a sami pochowali się po kątach.Ale teraz sprawiedliwośćmusi zatryumfować.Mój syn odzyska dobre imię, a ci, którzy wtrącili go do więzienia,poniosą zasłużoną karę!Oficer chciał zaoponować, widząc jednak żarliwą wiarę Ciecie wieżowej we własnesłowa dał spokój.Nie miał jakoś serca pozbawiać staruszki złudzeń. Na razie nie można jeszcze niczego przesądzać bąknął oględnie. Pisałam w sprawie Waldka do sędziów, adwokatów, a w końcu nawet do samegoministerstwa ciągnęła dalej, nie zwracając już uwagi na Mazurka. Najczęściej w ogólenie dostawałam odpowiedzi.Moja przyrodnia siostra, Pazińska, twierdziła, że brak mi piątejklepki.Syn też nie chciał słuchać o żadnych odwołaniach, kiedy odwiedził mnie w zeszłymtygodniu, po wyjściu Z więzienia.Ale wkrótce wszyscy się przekonają, kto miał rację! A kto, pani zdaniem, ponosi odpowiedzialność za niesłuszne skazanie panaCieciewicza? funkcjonariusz spróbował naprowadzić rozmowę na właściwe tory.Rozmawiała pani z synem na ten temat? Waldek opisał mi w listach przebieg całego procesu wyjaśniła skwapliwie.Nigdy nie trafiłby do wiezienia, gdyby nie jego kolega z pracy. Pamięta pani nazwisko tamtego człowieka? Oczywiście, że tak! w oczach staruszki pojawiły się grozne błyski. Do końcażycia będę go przeklinała i każdemu powiem, że Stefan Borodzicz to bardzo zły człowiek! Przepraszam, że pytam, ale czy pani syn żywił wobec niego równie wrogie uczucia? Trudno przecież traktować inaczej takiego niegodziwca! Nie myślał o zemście?Poniewczasie porucznik ugryzł się w język, ale nie był już w stanie cofnąć zbytobcesowego pytania.Co gorsza zniweczyło ono wysiłki oficera, zmierzające do zdobyciazaufania Cieciewiczowej. Pan też jest przeciwko Waldkowi? popatrzyła na milicjanta z nie tajonymzawodem. Boże, dlaczego ludzie są tacy podli?! Ależ proszę pani. Dosyć! Niech mnie pan zostawi w spokoju! zażądała z determinacją. Niechpan sobie idzie.A synowi nawet o panu nie wspomnę!Mazurek wymamrotał kilka słów pożegnania i o nic już więcej nie pytając wycofał sięspiesznie z pokoju, było jasne, że dalsze przeciąganie rozmowy z Cieciewiczową niemiałoby sensu.Zresztą porucznika czekała jeszcze wizyta w pobliskiej Białołęce.Zakład karny dzieliły od Domu Rencisty nie więcej niż jakieś trzy kilometry.Za todotarłszy już do pawilonu, w którym mieściły się pokoje służące do przesłuchań, oficermusiał czekać na doprowadzenie Antoniego Palucha przeszło godzinę.Były konserwator aparatury nagłaśniającej okazał się wysokim, postawnym mężczyznąkoło czterdziestki, o niskim czole i ziemistej cerze.Obciągnąwszy więzienny drelichprzepisowo stanął w progu na baczność i nie bez zdziwienia popatrzył na Mazurka. Siadajcie, Paluch! porucznik zapraszającym gestem wskazał przybyłemu krzesło. Mamy trochę do pogadania. Niby o czym? mruknął więzień nieufnie Do końca odsiadki zostały miwszystkiego dwa miesiące, grzywnę spłaciła rodzina, a od pół roku nie podłapałem anijednego karnego raportu. Co zamierzacie robić na wolności? Spróbuję wrócić do zawodu.Wprawdzie koncesji na własny warsztat raczej mi niedadzą, ale gdzieś się chyba zaczepię. O lampy, tranzystory i oporniki teraz jeszcze trudniej, niż przed dwoma laty. Spokojna głowa, że drugi raz już w nic się nie dam wrobić! po twarzyprzesłuchiwanego przemknął bliżej nie określony grymas, Wtedy na gwałtpotrzebowałem podzespołów, a Cieciewicz oferował dobry towar po przystępnej cenie izaręczał, że sprawa jest nie do wykrycia.Byłem naiwny, skusiłem się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]