[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ja tylko do twojego poczucia humoru, Henry, jakoÅ› nie bardzo mam zaufanie.NiesÄ…dzÄ™, żeby nas zawsze Å›mieszyÅ‚o to samo.- SpodziewaÅ‚em siÄ™ smutnej historii - oÅ›wiadczyÅ‚em dosyć surowo i wylazÅ‚em zwalizki.- Na swój sposób to historia szalenie smutna - powiedziaÅ‚a ciotka - ale też i dosyćzabawna.- PuÅ›ciÅ‚em już jej rÄ™kÄ™ i teraz zaczęła sobie oglÄ…dać palce ze wszystkich StronzupeÅ‚nie tak, jakby oglÄ…daÅ‚a rÄ™kawiczki na wyprzedaży.- MuszÄ™ zrobić jutro manicure -zauważyÅ‚a.PoczuÅ‚em niejakie rozdrażnienie wobec tych jej nagÅ‚ych zmian nastroju.No, boprzecież daÅ‚em siÄ™ nabrać tak dalece, że popuÅ›ciÅ‚em wodze sentymentom wbrew swojejnaturze.- Przed chwilÄ… widziaÅ‚em siÄ™ z Wordsworthem - oznajmiÅ‚em, pewny, że tymwprawiÄ™ ciotkÄ™ w zakÅ‚opotanie.- Co? Tutaj? - wykrzyknęła.- Przykro mi ciociÄ™ rozczarować, ale nie.Nie tu, w hotelu.Na ulicy.- Gdzie on mieszka?- Nie pytaÅ‚em.Ani też nie daÅ‚em mu adresu cioci.Nie wiedziaÅ‚em, że cioci tak bÄ™dziezależaÅ‚o na spotkaniu siÄ™ z nim.- Twardy z ciebie czÅ‚owiek, Henry.- Nie twardy.Roztropny.- Nie wiem, czy roztropność odziedziczyÅ‚eÅ› po mieczu czy po kÄ…dzieli.Twój ojciecbyÅ‚ leniwy, owszem, ale roztropny nie byÅ‚ nigdy, nigdy.- A moja matka? - zapytaÅ‚em w nadziei, że jÄ… zÅ‚apiÄ™.- Gdyby byÅ‚a roztropna, nie siedziaÅ‚byÅ› tu teraz.- Ciotka podeszÅ‚a do okna i wyjrzaÅ‚apoprzez rue de Rivoli na ogrody Tuileries.- Tyle tych bon i wózków dziecinnych -westchnęła.Na tle ostrej jasnoÅ›ci popoÅ‚udnia wyglÄ…daÅ‚a staro i wÄ…tÅ‚o.- Cioci nie irytowaÅ‚oby dziecko?- Na ogół bardzo by zawadzaÅ‚o - odrzekÅ‚a.- Curran nie budziÅ‚ zaufania jako ojciec, apana Viscontiego poznaÅ‚am dosyć pózno, nie za pózno, oczywiÅ›cie, ale dziecko to sprawawczesnych godzin poranka, natomiast z panem Viscontim to byÅ‚aby sprawa godzin ponajwiÄ™kszym żarze poÅ‚udnia.ZresztÄ… wcale nie nadawaÅ‚am siÄ™ na matkÄ™.Bóg jeden wie,gdzie bym ciÄ…gnęła to biedne dziecko za sobÄ… i w razie gdyby z biegiem czasu ten synokazaÅ‚ siÄ™ czÅ‚owiekiem do szpiku koÅ›ci szacownym.- Takim jak ja? - zapytaÅ‚em.- Nad tobÄ… jeszcze nie rozpaczam - powiedziaÅ‚a ciotka Augusta.- ByÅ‚eÅ› wzglÄ™dnieżyczliwy, jeÅ›li chodzi o biednego Wordswortha.I miaÅ‚eÅ› zupeÅ‚nÄ… racjÄ™ nie podajÄ…c mumojego adresu.On by nie pasowaÅ‚ do St.James i Albany.Jaka szkoda, że czasyniewolnictwa siÄ™ skoÅ„czyÅ‚y, bo wtedy mogÅ‚abym udawać, że on mi sÅ‚uży do jakichÅ› celówutylitarnych.I może ulokowaÅ‚abym go w St.James za ogrodem.- Z uÅ›miechem coÅ› sobieprzypomniaÅ‚a.- NaprawdÄ™ powinnam ci chyba opowiedzieć o monsieur Dambreuse.KochaÅ‚am go szalenie i jeżeli nie mieliÅ›my ze sobÄ… dziecka, to wyÅ‚Ä…cznie dlatego, że to byÅ‚apózna miÅ‚ość.Nie stosowaÅ‚am żadnych Å›rodków ostrożnoÅ›ci, żadnych w ogóle.- O nim ciocia myÅ›laÅ‚a, kiedy tu wszedÅ‚em?- WÅ‚aÅ›nie.To sześć najszczęśliwszych miesiÄ™cy w moim życiu, ten okres z nim odpoczÄ…tku do koÅ„ca spÄ™dzony tutaj w Albany.PoznaÅ‚am go w pewien wieczórponiedziaÅ‚kowy przed kawiarniÄ… Fouqueta.PoprosiÅ‚, żebym z nim weszÅ‚a na kawÄ™, i wczwartek już tu mieszkaliÅ›my, stadÅ‚o co siÄ™ zowie, w dobrych stosunkach z pokojówkÄ… i zportierem.Fakt, że on jest żonaty, wcale mnie nie trapiÅ‚, bo nie jestem ani trochÄ™zazdrosna, a zresztÄ… miaÅ‚am wiÄ™kszÄ… jego czÄ…stkÄ™ niż ta żona, czy też mi siÄ™ tak wydawaÅ‚o.PowiedziaÅ‚ mi, że ma dom na wsi, gdzie żona mieszka z szeÅ›ciorgiem dzieci, szczęśliwa,zawsze zajÄ™ta, nie wymagajÄ…ca dużo uwagi, gdzieÅ› tam pod TuluzÄ….ZostawiaÅ‚ mnie wsobotÄ™ rano po petit déjeuner i wracaÅ‚ na czas, żeby pójść do łóżka w poniedziaÅ‚ekwieczorem.Może chciaÅ‚ tym zadokumentować swojÄ… wierność, ale wÅ‚aÅ›nie w nocy zponiedziaÅ‚ku na wtorek byÅ‚ zawsze tak rozkochany, że Å›rodek tygodnia najczęściej mijaÅ‚ jużbardzo spokojnie.To odpowiadaÅ‚o mojemu usposobieniu.zawsze wolaÅ‚am sporadycznÄ…orgiÄ™ niż conocny nawyk
[ Pobierz całość w formacie PDF ]