[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Andie czekała o czwartej wideokonferencja telefoniczna zzastępcą głównodowodzącego agenta specjalnego z wa-szyngtońskiego biura terenowego.Mimo to przez cały dzieńmyślała o tym tajemniczym telefonie jak również o Jacku.Nie chodziło o to, że nie kochała Jacka.Jeśli nawet nie byłnajbystrzejszym facetem, z jakim dotąd się spotykała, i w dodatkuczasami doprowadzał ją do szału, to jednak ujmował ją jegooptymizm.Starał się postępować właściwie, i wkładał w to wieleserca.Wciąż otwierał przed nią drzwi podczas wspólnych spotkańi opłacał boya zarządzającego podstawianiem samochodów zparkingu, ilekroć pojawiała się w szpilkach.Powtarzał jej, że jestpiękna, i to nie tylko po to, żeby się dobrać do jej majtek.Ani razunie musiała mu tłumaczyć, że siadając na sedesie, nie ma ochotysię przysłuchiwać odgłosom szczotkowania zębów przez jejmężczyznę.Już sam ten fakt znacząco odróżniał Jacka od jejbyłego narzeczonego z Seattle, chociaż wizja pana młodegoidącego do łóżka z druhną daleka była od jej standardówdługofalowych związków.Nie, nie chodziło o to, że go nie kocha.Odnosiła jednakwrażenie, że w danej chwili zasady jej przywiązania są wysta-wiane na ciężką próbę.- Słucham, agentka Henning - rzuciła do słuchawki.W okienku nie pokazał się numer rozmówcy, zorientowałasię, że jest on zastrzeżony, ale poza nią w biurze był już tylkoagent specjalny oddelegowany z Waszyngtonu.189 O czym tak myślisz, Andie?Nigdy wcześniej nie spotkała Staną White'a, poznali siędopiero tego sobotniego ranka w centrali na odprawie dotycząceje-maila otrzymanego przez Jacka.Wiedziała jednak, że to właśnieWhite zatwierdził jej udział w akcji i zezwolił na kierowanieJackiem podczas spotkania z tajemniczym informatorem naschodach Instytutu Smithsoniańskiego.Zdarzało się, żegwałtowne zwroty losu przyczyniały się do zacieśniania silnychwięzi między agentami, zwłaszcza w sytuacji, kiedy żywili dosiebie sympatię.White był porządnym facetem i Andie bez trudumogła sobie wyobrazić bliską współpracę z kimś takim jak on. Chyba zdajesz sobie sprawę z tego, co mnie łączy z Jackiem Swyteckiem?-Tak. Zatem powinieneś także rozumieć, jak trudna jest to dlamnie sytuacja. Każdy agent ma swoje życie osobiste.Ostatecznie jednakwszystko sprowadza się do faktu, że każdy przysięgał wiernośćideom biura. Owszem, ja też przysięgałam odparła, odnosząc wraże-nie, że te słowa zawisają w ciężkim powietrzu między ścianamisali.Wydało jej się, że ma przed oczyma zapisy regulaminumówiące o zasadach lojalności i warunkach honorowego zwol-nienia ze służby. Martwię się o ojca Jacka powiedziała. I to nie tylkodlatego, że zwolnił go ze stanowiska doradcy. Więc to chyba element tej samej sprawy. Tak, lecz jedynie jako przejaw znacznie większego pro-blemu. Jasne.Więc cóż to za problem?Andie zamyśliła się nad sposobem, w jaki mogłaby to wy-razić.190 Szczerze mówiąc, wietrzę ze strony służb Białego Domu przykrywkę w sprawie śmierci Phila Graysona.Ponadtouważam, że Harry Swyteck jest w to zaangażowany aż poczubek głowy.White przez chwilę nie odpowiadał.-Jestpan tam? Tak, słucham odparł. Podstawowym powodem, dla którego podejrzewamosobiste zaangażowanie Harryego Swytecka, jest to, że. Chyba już wiem, co zamierzasz powiedzieć.Andieurwała, zaskoczona tą reakcją. Naprawdę? Tak.I muszę przyznać, że całkowicie popieram ten punktwidzenia.Jednakże.Czekała cierpliwie, ale cisza na linii się przedłużała, jak gdybyjej przełożony rozpatrywał te same zagadnienia z kimś innymprzez drugi telefon. Cóż takiego, agencie? Skoro mamy posuwać się dalej tą drogą, musisz najpierw przyjąć do wiadomości parę rzeczy dotyczących Harryego Swytecka.Nie miała pewności, jak interpretować dziwny ton jego głosu.Był aż nazbyt poważny. Rozumiem - odparła.- Zamieniam się w słuch.Rozdział 28ack dotrzymał ostatniej obietnicy danej Paulette
[ Pobierz całość w formacie PDF ]