[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jej brak mnie zaniepokoił, choćnie umiałabym wyjaśnić, dlaczego to zle.Nóż złamał w nim ducha - do-słownie.Przypominało mi to niedokończony most, wyrwę, której niepowinno tu być.179Odetchnęłam głęboko i zmoczyłam w ciepłej wodzie ściereczkę.Miałam ochotę tak po prostu po staroświecku zemdleć, ale wiedziałam,że nie mogę.- Zaraz mnie znienawidzisz.Przez chwilę będzie bolało.Nie odpowiedział, więc spojrzałam mu w oczy.Niezgłębione.Tęskniłam za nim, aż do bólu.- Nie sądzę, żebym potrafił kiedykolwiek cię znienawidzić -wymamrotał.Zobaczył moje ramię i zmarszczył nos.- Nabił ci siniaka.Podniosłam rękę i spojrzałam na fioletowo-siną plamę.- To nic takiego.Ujął moją dłoń.- Masz taką delikatną skórę.- Ucałował mi wewnętrzną stronęnadgarstka.Zadrżałam.Czemu musiał wszystko komplikować?- Nie jestem delikatna, Haden.- Nie, nie jesteś.Dziś wyraznie to udowodniłaś.Odwróciłam wzrok,ale on lekko chwycił mnie podbrodę i zmusił, żebym znów na niego spojrzała.- Musimy porozmawiać o tym, co się wydarzyło w Podziemiach.Skąd się tam wzięłaś?Nie mogłam patrzeć mu w oczy, bo to za bardzo bolało, więcuciekłam wzrokiem i zaczęłam oglądać jego ranę.- Właściwie to nie wiem.- Przyciskałam szmatkę do zewnętrznychkrawędzi rany, żeby usunąć zaschniętą krew.Dzięki temu mogłam lepiejocenić obrażenia.Pod naciskiem mojej dłoni Haden napinał mięśniebrzucha.Przetarłam ranę i wypłukałam ściereczkę.- Grałam tę me-lodię.tę, którą usłyszałam pierwszego wieczoru w Podziemiach.Tę,którą grali w labiryncie.Jakoś czułam, że to podziała.Chciałamodszukać ojca.- Powinnaś zwrócić się do mnie.Nacisnęłam zbyt mocno, a Haden wykrzywił się z bólu.180- Nie było cię w pobliżu.- Theia.- Nikt cię nie widział, od kiedy wyszedłeś z Brittany z imprezy.-Urwałam.- Jasne, nie powinnam być zazdrosna.To ja z tobą zerwałam.Tylko że nie spodziewałam się, że tak szybko znajdziesz sobiezastępstwo.- Zastępstwo? Teraz to ja jestem wściekły.Nie znalazłem sobiezastępstwa.Jak mogłaś w ogóle tak pomyśleć? Zaraz po tym, jakwyszłaś w sobotę z tej biby, też poszedłem do domu, ale kilka godzinpózniej zadzwoniła Brittany.Kompletnie pijana.Zaczęła bełkotać, że conoc śnią się jej koszmary, w których widzi ciebie.- Mnie?Syknął, bo szmatka otarła się o otwartą ranę.- Powiedziała, że najdziwniejsze jest to, że na imprezie jeszcze inneosoby mówiły, że mają ten sam sen.Przez kilka ostatnich nocy, zarazgdy zasną, pojawiasz się w ich snach; oczy świecą ci się na czerwono.Aoni nie mogą się ani poruszyć, ani oddychać, ani obudzić.Brittany byłacoraz bardziej przerażona, więc pojechałem z powrotem.Towarzystwozdążyło się już przenieść do Noela.W miarę jak zbliżałam się do rany, opowiadał coraz bardziejnapiętym głosem.- Gdy tam dotarłem, Brittany była już prawie nieprzytomna.Wystarczyłaby kropelka, żeby ją powalić.Zaoferowałem, że odwiozę jądo domu, bo miałem nadzieję, że wydusi z siebie coś więcej.Ludziewidzieli, że razem wychodzimy; Brittany zaczęła się szarpać, więc jązaniosłem do auta.Wszyscy pewnie sobie pomyśleli, że sięobściskujemy.- Gdzie ją zawiozłeś? - Ja też mówiłam ściśniętym głosem.Rana byłapaskudnie zaogniona.Poczułam mdłości i zrobiło mi się słabo.- Do domu.Cholera, ale piecze.181- Przepraszam.Staram się być delikatna.- Zagryzłam wargi, żeby niezobaczył, jak mnie to obrzydza.- I co potem?Haden odchylił głowę i wpatrzył się w sufit.Jego pierś unosiła się iopadała ciężko.- Jej rodziców ciągle nie było w domu, więc zaniosłem ją do środka.Próbowałem z nią rozmawiać, ale ona gadała jakieś bzdury.- Mówiła o mnie coś jeszcze? - Czy ja naprawdę nawiedzałam nocągwiazdosiów?- Nie, nic więcej.Nawet coś o tobie napomknąłem, ale ona jużodleciała.Położyłem ją do łóżka.- Urwał.-W ubraniu, żebyś sobie niepomyślała.A potem wyszedłem.Wtedy ostatni raz ją widziałem.-Spojrzał na mnie tak, że natychmiast przypomniałam sobie, że ciąglejest demonem, choć trzeba przyznać bardzo charyzmatycznym.-Zadowolona?- Wierzę ci - wyrzuciłam z siebie.- A potem przeniosłem się do Podziemi.- Po co?- Od jakiegoś czasu zbieram armię.- Zanim zdążyłam się odezwać,dodał: - Szykujemy zamach stanu.Nic ci nie mówiłem, bo.bo niespodobałby ci się ten pomysł.Wracam, Theio.Właściwie planuję to jużod jakiegoś czasu.- Haden, nie.- W głowie pojawiło mi się tysiąc powodów, dlaczegoto nie jest dobry pomysł.To ja cierpiałam z miłości po to, żeby on mógłżyć jak zwykły człowiek, a on tymczasem cały czas planował powrót doPodziemi? -Czemu wcześniej nic mi nie powiedziałeś? Chciałeś tak poprostu zniknąć?- Zerwałaś ze mną, nie pamiętasz? - W tym pytaniu pobrzmiewałooskarżenie.- A ja podejrzewam, że zacząłeś to wszystko planować, zanim sięrozstaliśmy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]