[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pragnął wyświetlić tę sprawę ostatecznie, nie jestto bynajmniej obojętne dla scharakteryzowania sylwetkiBitmarowej.Aucja uśmiechnęła się smutno:- Ach, pan prokurator mazapewne na myśli te jej zeznania , o których mi wspominał.Proszę nie sądzić, że ją potępiam.Dużo w tym niewątpliwie imojej winy.Wiele w życiu przeszłam, mam wyczerpującąpracę, jestem bardzo nerwowa.Nie wykazałam dośćcierpliwości w opanowywaniu jej urazów, spowodowanychstosunkami w domu.A zresztą.niezależnie od tych urazówdziewczęta w jej wieku, i na dodatek jeszcze z jej środowiska,mają skłonność do komedianctwa.Chcą być ważne.Pragnąza wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę, nie licząc się zniczym, stać je na każdą podłość, na krzywdę nie donaprawienia.To rezultat potrójnego konfliktu: dojrzałościfizycznej, niedojrzałości umysłowej i nadmiernie, aż do histeriiwybujałej uczuciowości.Te dysproporcje dają krótkie spięciamiędzy nimi i otoczeniem.- To bardzo interesujące, co pani doktor mówi.Wróćmywobec tego do sprawy najważniejszej.Inżynier Jantar twierdzi,że pani szukała w separatce jakiegoś zgubionego proszka.Co tobyło?Aucja splatała i rozplatała palce, lecz nie zwlekała zodpowiedzią:- Podczas obchodu z profesorami wypadł mi z kieszeniopłatek z cyjankiem potasu.Przypuszczałam, że zgubiłam gowłaśnie w separatce, bo tam przebywaliśmy najdłużej.- Czy pani zdaje sobie sprawę z wagi tego, co panipowiedziała? Pani wie, że Irena Donatowa zmarła na skutekotrucia cyjankiem potasu?Aucja znów patrzyła prosto w oczy Brandowi i to go raczejpeszyło.- Wiem o tym.- W jakim celu nosiła go pani przy sobie?To była ta jedyna odpowiedz, przy której Aucja spuściłagłowę:- Głupio mi o tym mówić.Chciałam popełnić samobójstwo.Wieczorem, przed katastrofą.Usłyszałam jednak sygnałyPogotowia, po osiem, raz za razem.Alarm.Kartkę rzuciłamwidocznie pod stół, opłatek wsunęłam odruchowo do kieszeni,nie było czasu na schowanie go z powrotem do apteczki.Przybiegła po mnie siostra Dyląg.Potem zapomniałam o tymopłatku.- A co brała pani z apteczki wczoraj wieczorem? Aucjawestchnęła: a więc Monika nie spała, szpiegowała ją.- Właśnie szukałam tego proszka, myślałam, że może jednakodłożyłam go do kasetki.- Tak.tak.Skąd wzięła pani doktor cyjanek, dlaczego wogóle przechowywała go pani u siebie w apteczce?- Jeszcze w Warszawie dostałam po znajomości.Od jednegochemika.Coś mu tam nakłamałam wtedy.Chciałam mieć.chciałam mieć coś takiego pod ręką.Dla siebie.Na wypadek,gdybym.no, po prostu gdybym nie miała już więcej sił znosićtego, co znosiłam przez wiele lat.- Niestety, muszę zadać pani doktor to pytanie, gdyż nasuwami się ono samo: to pani zabiła Irenę Donatową, prawda?Głos Aucji brzmiał chłodno i stanowczo.Zbyt chłodno i zbytstanowczo:- Nie, panie prokuratorze.To nie ja.Ale czuję się winnaśmierci tej kobiety.Ktoś wykorzystał moją karygodną, powiempo prostu nawet zbrodniczą lekkomyślność.Niezależnie odwszystkiego moim obowiązkiem było odnieść cyjanek doapteczki.I moim obowiązkiem było zawiadomić doktoraDonata, że go zgubiłam.Ale wtedy musiałabym przyznać się dozamiaru popełnienia samobójstwa.Stchórzyłam.- Pani doktor zdaje sobie sprawę, że wszystko przemawiaprzeciwko pani?Aucja powiedziała z goryczą:- O, tak.Zdaję sobie z tego sprawę.Będzie piękny procesposzlakowy.Będę się bronić.Trudno, muszę to wszystkoznieść.Trzeba ponosić odpowiedzialność za swojepostępowanie.Prokurator Brand odczytuje sobie to ostatnie zdanie Aucjijeszcze raz z protokołu, niepewny, czy je dobrze zapamiętał.Odważna, mocna kobieta.Twardy charakter.Taka kobietachyba jest zdolna do zabicia innej kobiety, która stanęła jej nadrodze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]