[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na razie go przekonałem, \e do kontrrewolucji daleko.Ale najak długo, nie wiem - zaśmiał się i spojrzał na zegarek.- Czas zacząć.- Klepnąłmnie w ramię i odszedł do studenta kierującego wiecem.Jeszcze bardziej przypominał Cezara.Widać było, \e tu, za kulisami, dowodzi i gra va banque.Jak' Opisałem ten bal w Lwach wyzwolonych, s.370.282przegra, to pierwszy pójdzie pod mur.Natolin mu nie daruje.Po chwili student dy\urnyzapowiedział przez megafon:- Zaczynamy nadzwyczajny wiec studentów i ludu Warszawy popierającyVIII Plenum i wybór Władysława Gomułki Wiesława" na Pierwszego Sekretarza KC PZPR.- Wie-sław! Wie-sław! Wie-sław! - ryknięto w odpowiedzi.Po skandowaniu na cześć Stalina nie wielbiłem tej formy poparcia.Po jego wyciszeniustudent dokończył:- Nasz wiec otworzy Pierwszy Sekretarz KW PZPR.Młodzie\ Politechnikiwita was, towarzyszu Staszewski, i prosi o zabranie głosu!- Dziękuję! - Staszewski wyszedł na balkon.Z przechylonągłowąpozdrowiłtłum w dole.Słabo wypadł jako mówca wiecowy i szybko ustąpił miejsca innym.Eligiusz Lasota z grzywą rozwianych blond włosów wypadł lepiej.Dostałbrawa za całe Po prostu".Po nim zabrał głos Jan Kott, który nie mógł siędoczekać swego występu.Jego nazwisko nie spotkało się z większym odzewem.Widać było, \e mało kto wie, kim onjest.Jak zwykle napisał sobie błyskotliwy tekst.Mówił z pamięci, tylko co jakiś czas zerkającdo kartki.Oparł to przemówienie na kontrapunkcie.Zderzył to, co władza nam obiecywała, ztym, co zrobiła. Obiecywała nam wyzwolenie spod bur\uazyjnego ucisku, a uciskała gorzejni\ bur\uje".To obiecywali nam to", a zrobili tamto", powtarzał jak litanię.Dobre to byłona wykładzie, ale nie tu.W dodatku z emocji piał cienko, wycinając koguty bliskie krasnopiór".Po którejś wyliczance skończył i zszedł na miękkich brawach.- Małłkiem to on nie jest! - stwierdziłem, patrząc na niego.- Tokujesz, bracie,i nie słuchasz sali.Nasz Karol by ci pokazał, jak się mówi do mas.- Przypomniałem sobie Małłka w akcji.Zdumiewało, \e ten inteligentny i błyskotliwyKott nie widzi, \e padł martwym bykiem, i jest z siebie tak zadowolony.My te\ większej szansy nie mieliśmy.Zaistnieć w tym tłumie było sztuką.Markusz przedwyjściem, jak trener, rzucał ostatnie wskazówki: - Pamiętajcie, chłopcy! Zwłaszcza ty,Leszku.śadnej finezji i pieszczenia słów.Mistrzem pauzy mo\esz sobie być, ale mówgłośno, ostro i wal z grubej rury! Im bardziej ślepy, tym lepszy.Potykaj się, wywracaj,mo\esz Jarka kopnąć w dupę i nie trafić.To dobrze zrobi.- Słowem, grać od kurtyny do kurtyny.Jak klaun w cyrku.Rozumiem cię,Jureczku.- Kiwnął głową Leszek.- Tak jest.Leć Din-Donem jak na arenie braci Staniewskich.Jedyny sposóbna ten tłum.Organizator nas zapowiedział.Przewiązaliśmy oczy jak w ruskiej ruletce i ruszyliśmy.Graw ciuciubabkę i przewracanie się z okrzykiem: O, kurwa!"- spodobało się.Za kopa od Leszka dostałem brawa.Gdy zdjąłem opaskę, a Leszek dalej mnie wiódł, widziałem, \e z grubsza dotarło do nich to, co Andrzejchciał powiedzieć.Jakiś matoł krzyknął:- Dobre te ślepe peje! Jak nasze z rządu!283 Podobnie chwycił Maniuś Kubera.Gdy skończył: Po coście nam, dranie, fachupaństwowili?!", ktoś ryknął:- O, rany! Ju\ mi rąbnął portfel, artysta! Pilnuj kieszeni!- ORMO czuwa! - odkrzyknięto mu.Odzew na sali więc był.Najbardziej chwyciły gagi.Stanie ze stopą w górze, numer zmarchwią, kwestowanie.Czy ten mój najnowszy gag z generałem Gaz--Rurką.Po nas występowali inni.Wcią\ apelowano o cierpliwość i trwanie na miejscach.Zapewniano, \e robotnicy śerania z Gozdzikiem jadą.Ktoś nagle krzyknął w odpowiedzi:- Baju, baju, będziesz w raju! Gozdzik przekwitł.Jedzie, jedzie na kasztancei nie dojedzie!- Szkoda czasu! Ruszamy, ludzie, pod ruską ambasadę, bo dupa mi wrosław beton!W miarę przedłu\ania się wiecu okrzyki rosły, a zniecierpliwiony tłum nadstawiał imchętniej ucha
[ Pobierz całość w formacie PDF ]