[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Możliwe, że z bie-giem lat pipy zmieniły się w wywłoki, w końcu wszyscy się starzejemy.159- No to się Gadacki zdziwi! - powtórzyła Artystka. Dołożę mu zapanią, za wszystkie pipy i wywłoki, no i za siebie.Sabina z całych sił życzyła jej powodzenia.Gdyby była bardziejoczytana i obeznana z teatrem, powiedziałaby, że stworzyła właśnieklasyczną komedię, w której sprytna subretka broni skóry swojej pani,a przy okazji sama na tym coś zyskuje, choćby drobną satysfakcję, żeprzy odrobinie szczęścia nawet największemu krętaczowi można siędobrać do skóry.Poniedziałek rano.Trzeci tydzień.W poniedziałek na Nowolipkach zaczął się remont.O jedenastej ra-no Sabina pojechała razem ze wspólniczką do banku, a potem, nie bezkłopotów, pospłacała resztę lichwiarskich pożyczek.Te dziwne kasynie lubiły klientów, którzy w zębach przynosili cały dług.Taki klient tobyła wyrazna strata na karach, ponagleniach i upomnieniach.W końcusię udało.Wlokły się z przystanku noga za nogą.Wprawdzie w domuczekały kamienie na nowe naszyjniki, jednak dzień był pogodny i poraz pierwszy od dłuższego czasu pokazało się słońce.Sabina szła wy-prostowana, bez rezygnacji wypisanej na twarzy.Wszak przygarbioneplecy i rezygnacja zwykle chodzą w parze.- Jutro żegnam się z Serialową Gwiazdką, w piątek z teściową Zna-nego Aktora, a w czwartek z Wyniosłą Artystką - powiedziała.- Słowosię rzekło, zaczynam pracować na rzecz naszej firmy.- Myślisz, że Artystce uda się usadzić Gadackiego? - spytała Wiola,jedyna osoba dopuszczona do tajemnicy.- Usadzić? - roześmiała się Sabina.- Za dużo powiedziane.Artystceani jej mężowi nie będzie zależało na rozgłosie, tylko na kolii.Gadackido więzienia nie pójdzie, straci raptem trzy tysiące, a do słowa zło-dziej dawno się przyzwyczaił.Wiesz, co dla niego będzie najgorsze?To, że zlekceważył przeciwnika i dał się przechytrzyć kobiecie.Rozcho-ruje się ze zgryzoty, a to już coś.Nie zdążyła nic więcej dodać, bo rozdzwonił się telefon, a na ekra-niku pojawiło się pieszczotliwe zdrobnienie: JANUSZEK.Pomyślała,że nie da sobie popsuć pięknego dnia bez względu na to, co syn ma jej160do powiedzenia.Początkowo wyglądało na to, że miał niewiele.Doje-chał, był u siebie, cedził słowa, ale najwyrazniej coś go gniotło.- Pytałaś w windzie, pamiętasz, dlaczego ojciec nie chciał jechać.- Pamiętam.- Pomyślałem, że powinnaś to wiedzieć, że to może mieć jakieśznaczenie - dukał.- Otóż powiedział, że nie może ciebie zostawić.Wte-dy, kiedy zdecydował się odejść i chciał ostatecznie z tobą zerwać,wpadł pod samochód.Uważa, że wypadek był dla niego karą za zdradę.Sabina westchnęła ciężko.Jeżeli o nią chodziło, dosyć miała kar zawłasne grzechy, nie musiała dzwigać jeszcze Bolkowych, ale tego jużnie chciała synowi mówić.Nie opuściła ramion, nie zwiesiła głowy.Wychodziła z dołka, i to było najważniejsze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]