[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie przejmuj się, kochana, to tylko takie kumpelskie wyjście.Z Tadkiem i.Kasią.OKasi nie mogę ci powiedzieć, bo zrobiłabyś się tak zazdrosna jak już nieraz i jeszczedoszłoby tu do jakichś dantejskich scen.Nie zrozumiałabyś, że to tylko koleżanka z dawnychlat, nikt więcej.Nie byłabyś w stanie pojąć, że facet może spotkać się z kimś takim na stopieprzyjacielskiej, po prostu, żeby pogadać o muzyce, filmach, książkach, związkach, no i całymtym majdanie, który każdy z ludzi mieszkających na tej planecie ciągnie za sobą.- Dobra.No to idz.Miłej zabawy.Ja się tu będę uczyła jak idiotka, a ty idz i szalej.Proszę bardzo, droga wolna, mój panie. Mój panie.Kurwa, jak on tego nie cierpiał! Znów poczuł się, jakby miał przed sobąodmłodzoną wersję własnej matki.Taką, co to tylko narzeka, narzeka i użala się nad sobą.Iczepia się, przede wszystkim się czepia. Ja tu się będę uczyła jak idiotka, a ty..W jednejchwili odechciało mu się wszystkiego.Single nie mają takich przepraw, po prostu robią, cochcą.W takich momentach żałował, że w ogóle jest w jakimkolwiek związku.- Słuchaj, jak masz robić problemy, to mogę zostać.- A skądże, skądże.Jak cię nie będzie, szybciej mi to wszystko wejdzie do głowy.Chata wolna, więc ja i książki będziemy mogli imprezować do woli - odparła.- Ja pierdolę - szepnął, wychodząc.Nie usłyszała go na szczęście.Gdyby stało się inaczej, byłby tu nowy Wietnam.Zaraz zaczęłyby się uwagi na temat języka jak spod budki z piwem i jego ciągłychhumorów.Ręce opadają.- I wez klucze! - krzyknęła za nim.- Jak wrócisz, pewnie będę spała!Poklepał się po kieszeni.Klucze już tam były.*Mieli pójść tylko na piwo, do pubu o dziwnej nazwie - Hobb s End - na jednymkuflu się jednak nie skończyło.Ani na dwóch.Ani na trzech.Ani czterech.Bo po czwartymokazało się, że Tadek dostał ostatnio premię i trzeba to uczcić.Po czwartym browarze nadeszły więc trzy kolejki mocnych jak cios Tysona drinów.- Jezu, ja chyba nigdy w życiu nie byłam aż tak pijana - powtarzała raz za razemKasia.A jeżeli ktoś mówi coś takiego, niechybnie oznacza to, że jest naprawdę zdrowonapierdolony.- Nigdy nie byłaś, bo zdecydowanie za mało imprezujesz - odparł Tadek.- Jakbyśtrochę więcej bywała.to.to byś częściej.bywała.nawalona.Ty.A.A Olek też się takjakoś zamknął w sobie.No popatrz na chłopaka!Olek nie tyle zamknął się w sobie, co pogrążył się w rozmyślaniach.Naszło go nawspominki.Studenckie lata, kiedy to piło się i ćpało niemal w każdy weekend.Raz piwko,raz białko.Raz wódeczka, raz palonko.Raz winko, raz psylocybinka.To był męczący okres.Męczący, ale w sumie piękny.Czuł się wtedy naprawdę wolny, mógł robić, co chciał, iść wmiasto i nie wracać do rana.Laski jakieś też wtedy były, nawet w dość dużych ilościach, alenigdy na stałe.Kilka kacogennych one-night-standów.Parę dziewczyn, z którymi umówił sięwięcej niż raz.I może ze dwie, z którymi wytrzymał dłużej niż miesiąc.Wtedy dni wypełniały mu przede wszystkim niekończące się bibki.No, trochę naukiteż wtedy było, nie da się ukryć, tyle że z tego całego zakuwania nic mu do dzisiaj w pamięcinie zostało, a z imprez - wręcz przeciwnie.Nazbierał wspomnień, że ho ho.Ostatnie lata wporównaniu z tamtym okresem wydawały się jakieś takie wyblakłe.Wszystko zmieniło sięodkąd skończył studia, zaczął robić w tym piśmie, odkąd.poznał Ankę.No właśnie - odkąd poznał Ankę.Wtedy tak naprawdę przestał się szlajać po mieście,żyć rytmem ulicy.Z nią się nie dało.Była taka.kurewsko poukładana.- Kimasz, stary?! - krzyknął Tadek.- Taa.Od długich miesięcy - odparł.Nie był aż tak zalany jak Kasia, ale do trzezwości też było daleko.Lewą połowętwarzy miał już całkiem zdrętwiałą, co było chyba dobrym znakiem, bo może zaraz tenparaliż obejmie i resztę ciała, a świat w końcu odjedzie w dal, jak śmierdzący szczynami ipotem wagon, pełen wszystkich tych zakochanych w swoich posadach i majątkach fagasów.Z ich trójki tylko Tadek jakoś się trzymał.Cotygodniowe tankowanie niezle gouodporniło na wszelkie pokusy pana Morfeusza.- O jejku, jejku.Kolegę naszło na zwierzenia.Na melancholie.No powiedz, jak ci sięukłada z tą twoją Anią? Widzę, że trzeba cię ciągnąć za język, bo dobrowolnie to nam chybaniczego nie wyśpiewasz.Co ci, kurwa, do tego? - chciał rzucić w pierwszym odruchu, ale na szczęście siępowstrzymał.To był przecież jego kolega.Jeden z nielicznych, odkąd urwały się kontakty zludzmi z uczelni.Komu miałby się wygadać, jak nie jemu?- Układa się niby nienajgorzej.Ale.- Oj, chyba Olo się krępuje spowiadać przy pani Katarzynie.Nie mam racji? - zaśmiałsię Tadek.- Dajże mu spokój - Kasia bardziej leżała na stole, niż przy nim siedziała.Za wszelkącenę starała się jednak podtrzymać złudzenie, że uczestniczy w dyskusji.Wyglądało to zabawnie.Jak zawsze, gdy zalany próbuje udawać trzezwego.Jej głosbrzmiał trochę, jakby mówiła przez sen.Widać było, że nie jest przyzwyczajona do stanu, wjakim się znalazła.Mimo że popić i potańczyć chodziła równie rzadko jak Anka, było w niejcoś, co strasznie się Olkowi podobało.Coś, czego jego dziewczyna nie miała - jakaś swobodaseksualna.Czasem rozmyślał na jej temat.W wyobrazni robili to na wszystkie możliwesposoby.Wprawdzie była tylko koleżanką i Olek starał się ją traktować jak zwykłą znajomą,ale odkąd parę lat temu usłyszał od kogoś, że Kaśka jest fajna i lubi te rzeczy , zaczęła gopociągać, już zupełnie nie po koleżeńsku.- Nie krępuję.Po prostu nie wiem, co mam ci powiedzieć, żeby nie zabrzmiało jak ztelenoweli.Chociaż może ty też tak miałeś.- Tak? Znaczy się jak?- %7łe czujesz, że twoje życie jakby się ustabilizowało, ale jednocześnie zrobiło sięprzez to cholernie.nudne.Niby jest dobrze, ale dalej coś mi tu nie pasuje, coś mnie ciągledenerwuje i nie popuszcza.- Coś cię w tym związku uwiera? - spytała Kaśka, tym razem brzmiąc zaskakującotrzezwo, wręcz rześko.- Dokładnie.Uwiera.Pieprzony kamień w bucie.Nie wiem, może do siebie niepasujemy, a może to tylko ja mam jakieś mylne wyobrażenie o świecie.- Ty wiesz, co ja myślę, stary? %7łe szukasz dziury w całym.Oglądanie pornoli zrąbałoci psychę i teraz tęsknisz za rajem na Ziemi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]