[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.JimtrzymaÅ‚ lejce.Gdy usiedliÅ›my w saniach, powiedziaÅ‚ coÅ› do koni,a one razno ruszyÅ‚y.Droga byÅ‚a oblodzona i klacze z trudemutrzymywaÅ‚y równowagÄ™.Pole po drugiej stronie drogi pokryte byÅ‚o gÅ‚Ä™bokim Å›niegiem.Konie z wysiÅ‚kiem brnęły przez zaspy.Jim krzyknÄ…Å‚ na nie i za-taÅ„czyÅ‚y w miejscu, ciÄ…gnÄ…c ze wszystkich siÅ‚. Poluzuj tej klaczy powiedziaÅ‚ do syna.ChÅ‚opak zeskoczyÅ‚ z saÅ„, dobrnÄ…Å‚ do Å‚ba zwierzÄ™cia, odpiÄ…Å‚lejce od kółek i przypiÄ…Å‚ je ponownie w poÅ‚owie czanek.Wie-dziaÅ‚am z doÅ›wiadczenia jezdzieckiego, że to pozwoli Jimowiwywierać wiÄ™kszÄ… siÅ‚Ä™ na jÄ™zyk klaczy i ramiona czanek miÄ™-dzy Å›ciÄ™gierzem a Å‚aÅ„cuszkiem.PatrzÄ…c na krÄ™pÄ… sylwetkÄ™ Jima,zaczęłam siÄ™ zastanawiać, jakim cudem ja miaÅ‚abym zapano-wać nad tak potężnymi koÅ„mi.Znów ruszyliÅ›my, ale klacze niechciaÅ‚y siÄ™ uspokoić.Zamiast iść, zaczęły nerwowo kÅ‚usować. Nie byÅ‚y zaprzÄ™gane od jesieni wyjaÅ›niÅ‚ Jim. GdybyÅ›ciechcieli je kupić, musiaÅ‚bym przez parÄ™ tygodni zaprzÄ™gać je co-dziennie, żeby siÄ™ wprawiÅ‚y.Po kilku kolejnych minutach zmagaÅ„ znów zawoÅ‚aÅ‚ na konie,odetchnÄ…Å‚ gÅ‚Ä™boko i powiedziaÅ‚: Na nic wam te konie.Jedzcie do Gary ego Duquette a.Mana sprzedaż zaprzÄ™g, który kupiÅ‚ ode mnie parÄ™ lat temu.WÅ‚aÅ›-nie coÅ› takiego, czego szukacie.MiaÅ‚ racjÄ™.Gdy przyjechaliÅ›my na miejsce, konie byÅ‚y już za-przężone, a oÅ›mioletni sÄ…siad Gary ego siedziaÅ‚ na wozie jak nabukszprycie, trzymajÄ…c lejce.Farma, poÅ‚ożona na zboczu wzgó-rza, byÅ‚a w nÄ™dznym stanie.Za pojedynczym drutem pod na-piÄ™ciem kilka krów jadÅ‚o kiszonkÄ™.Ich wÅ‚aÅ›ciciel byÅ‚ w chylÄ…cejsiÄ™ ku ziemi oborze, zajÄ™ty chorym na zapalenie pÅ‚uc cielakiem,który próbowaÅ‚ zÅ‚apać oddech, z trudem poruszajÄ…c zapadniÄ™-tymi bokami.Gary powiedziaÅ‚ z żalem, że bÄ™dzie go musiaÅ‚ za-brać za oborÄ™ i zastrzelić.WsiedliÅ›my na wóz i konie swobodnie ruszyÅ‚y.Po przeje-chaniu niecaÅ‚ego kilometra zamarzniÄ™tÄ… drogÄ… gruntowÄ…, GaryoÅ›wiadczyÅ‚: Jak chcecie je kupić, to możecie od razu powozić.Po raz pierwszy w życiu wzięłam do rÄ™ki lejce.MiaÅ‚am wra-żenie, że sÄ… żywe, jak dwa oswojone węże.JadÄ…c wierzchem,88 · 89komunikujemy siÄ™ z koniem caÅ‚ym ciaÅ‚em piÄ™tami, nogami,siedzeniem i dÅ‚oÅ„mi, a poza tym jesteÅ›my na górze, w pozycjiwÅ‚adzy.Przy prowadzeniu zaprzÄ™gu caÅ‚a komunikacja, caÅ‚a taintensywna rozmowa odbywa siÄ™ za poÅ›rednictwem trzyma-nego w rÄ™ce kawaÅ‚ka skóry, który Å‚Ä…czy nas z pyskiem konia.Poza tym konie sÄ… dwa, każdy waży tonÄ™ i nie interesuje ichnic oprócz drogi, którÄ… widzÄ… przed sobÄ….JeÅ›li jesteÅ› z nimipoÅ‚Ä…czony, wasze losy również sÄ… ze sobÄ… zwiÄ…zane.WczeÅ›niejchyba wydawaÅ‚o mi siÄ™, że konie zaprzÄ™gowe okażą siÄ™ nud-ne w porównaniu z koÅ„mi, na jakich lubiÅ‚am jezdzić, gorÄ…co-krwistymi, szalonymi, takimi, które po najlżejszym dotkniÄ™ciuzaczynajÄ… galopować, ale tego dnia przekonaÅ‚am siÄ™, że byÅ‚amw wielkim bÅ‚Ä™dzie.Sam i Silver przybyÅ‚y na nasza farmÄ™ dwa tygodnie pózniej.Przez ten czas zbijaliÅ›my dla nich proste boksy w zachodniejstodole.TrzymaÅ‚ ostry mróz i przy każdym uderzeniu mÅ‚ot-kiem przez rÄ™kÄ™ aż do Å‚okcia przepÅ‚ywaÅ‚y fale gryzÄ…cego zimna.WyÅ›cieliliÅ›my boksy grubo sÅ‚omÄ… i napeÅ‚niliÅ›my nowe żłoby sia-nem.Wszystko byÅ‚o gotowe.Konie wyszÅ‚y z przyczepy królew-skim krokiem.Zawsze mnie porusza, że takie stworzenia istniejÄ…,a to, że pracujÄ… dla nas chÄ™tnie i caÅ‚ym sercem, to prawdziwy cud.ByÅ‚y to belgijskie waÅ‚achy, gniade, ze zÅ‚ocistymi grzywamii ogonami.Ich historia byÅ‚o nieco niejasna, ale miaÅ‚y okoÅ‚oczternastu lat i używano ich dotychczas do pracy na farmie,w paradach i do ciÄ…gniÄ™cia zaprzÄ™gów.Jim Cooper kupiÅ‚ je po-jedynczo na aukcjach i utworzyÅ‚ z nich parÄ™.Silver byÅ‚ Å‚adniej-szy.WiÄ™kszość ogierów kastruje siÄ™ w mÅ‚odoÅ›ci, żeby zapobiecniechcianemu rozmnażaniu i żeby byÅ‚y Å‚atwiejsze w prowadze-niu.Gary powiedziaÅ‚ nam, że Silver do wieku dziesiÄ™ciu lat byÅ‚ogierem rozpÅ‚odowym.Wciąż miaÅ‚ typowy ukÅ‚ad karku ogie-ra gruby, wygiÄ™ty w Å‚uk i mocno umięśniony.Z szerokÄ… pier-siÄ…, mocno rozstawionymi żebrami i krótkim zadem wydawaÅ‚siÄ™ stworzony do ciÄ…gniÄ™cia ciężkich rzeczy.Wyraz pyska miaÅ‚wÅ‚adczy i pewny siebie, jeÅ›li nie uderzajÄ…co inteligentny.Sam byÅ‚jego przeciwieÅ„stwem: kanciasty, chudy i mÄ…dry.ReagowaÅ‚ bar-dziej nerwowo i poruszaÅ‚ siÄ™ jak zawodowy żoÅ‚nierz, sztywnoi z napiÄ™ciem.Kiedy siÄ™ do niego mówiÅ‚o, kÅ‚adÅ‚ uszy i sprawiaÅ‚charakterystyczne dla niektórych koni wrażenie, że nawet jeÅ›lizrobisz coÅ› gÅ‚upiego, on uczyni, co w jego mocy, by siÄ™ o ciebiezatroszczyć.Obydwa miaÅ‚y ponad metr osiemdziesiÄ…t wysokoÅ›ciw kÅ‚Ä™bie byÅ‚y tak duże, że musiaÅ‚am stawać na odwróconymwiaderku, by wyczesać ich grzbiety.NastÄ™pnego ranka po porannym dojeniu wyprowadziÅ‚amSilvera z boksu i zaÅ‚ożyÅ‚am mu uzdÄ™, a potem wspięłam siÄ™ nastertÄ™ bel siana i wskoczyÅ‚am na jego nagi grzbiet.To byÅ‚o jakjazda na ciepÅ‚ej kanapie.Ruchy Silvera przypominaÅ‚y falowanieoceanu.WydawaÅ‚ siÄ™ nieco oszoÅ‚omiony tym dziwnym, choćniewielkim ciężarem na grzbiecie, jakby po raz pierwszy po-czuÅ‚ czyjeÅ› nogi oplecione wokół swego brzucha.PrzyszÅ‚o mi dogÅ‚owy, że widocznie nigdy nie byÅ‚ ujeżdżany.OdprowadziÅ‚amgo do boksu i naÅ‚ożyÅ‚am uzdÄ™ Samowi.WystajÄ…cy kÅ‚Ä…b nie byÅ‚równie wygodny jak szeroki grzbiet Silvera, ale Sam chÄ™tnie daÅ‚siÄ™ ujeżdżać.PrzejechaliÅ›my przez zaspy do wysokiego wznie-sienia na zachodnim skraju farmy, skÄ…d rozciÄ…gaÅ‚ siÄ™ widok najezioro.Wiatr odmiótÅ‚ Å›nieg, odkrywajÄ…c zamarzniÄ™tÄ… ziemiÄ™.Zcisnęłam Sama Å‚ydkami.RuszyÅ‚ kÅ‚usem, wyciÄ…gajÄ…c dÅ‚ugienogi i pokonujÄ…c odlegÅ‚oÅ›ci w mgnieniu oka.PoczuÅ‚am, jakprzepÅ‚ywa przeze mnie znajoma radość, uczucie, które koniewzbudzaÅ‚y we mnie od dzieciÅ„stwa.Sam wydawaÅ‚ siÄ™ chÄ™tny,by tak biec przez wiele kilometrów, ale ja martwiÅ‚am siÄ™ nieco,że przy tym tempie mogÄ™ siÄ™ zsunąć z jego grzbietu i poÅ‚amać.Z uÅ›miechem Å›ciÄ…gnęłam wodze, myÅ›lÄ…c, że może to i koÅ„ ro-boczy, ale duszÄ™ ma gorÄ…cokrwistÄ….90 · 91Pewnej mroznej niedzieli Mark wróciÅ‚ do domu pózno i przy-niósÅ‚ ze sobÄ… torbÄ™ maÅ‚ych srebrnych rybek.ByÅ‚y to stynki, przezmiejscowych nazywane lodowymi rybkami.KupiÅ‚ je w sklepiew najbliższym mieÅ›cie leżącym na poÅ‚udnie.Na skutym lodemjeziorze powstaÅ‚a tam niewielka wioska zÅ‚ożona z szaÅ‚asów, wo-kół których wywiercono w lodzie dziury.WidziaÅ‚am mężczyzn,którzy dojeżdżali z brzegu skuterami Å›nieżnymi, wiozÄ…c przy-piÄ™te za sobÄ… szeÅ›ciopaki piwa jak szeÅ›ciu malutkich pasażerów. UsiÄ…dz i odpocznij powiedziaÅ‚ Mark. Ja bÄ™dÄ™ gotowaÅ‚.PodsmażyÅ‚ posiekanÄ… cebulÄ™ na naszym maÅ›le, dodaÅ‚ nie-wielkÄ… garść suszonej szaÅ‚wii i gdy cebula siÄ™ zeszkliÅ‚a, oprószyÅ‚caÅ‚ość mÄ…kÄ….PowstaÅ‚Ä… zasmażkÄ™ rozprowadziÅ‚ piwem, na cześćwÄ™dkarzy.DodaÅ‚ do tego pokrojonÄ… w kostkÄ™ marchewkÄ™, selera,ziemniaka i trochÄ™ bulionu, a potem pociÄ™te na kawaÅ‚ki rybkii gdy wszystko byÅ‚o już miÄ™kkie, dolaÅ‚ caÅ‚Ä… Å›mietanÄ™, która ze-braÅ‚a siÄ™ na mleku z porannego dojenia Delii.PowstaÅ‚a z tegozupa rybna, gÄ™sta i ciepÅ‚a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]