[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pierwszy raz myślała o Bromanie i o tym, jak możemu to wszystko wynagrodzić.Była nawykła do porządku isilna, wiedziała, czego się wymaga od kobiety wgospodarstwie.Pieniędzmi nie zajmowała się nigdy, aleliczyć umiała, nauczyciel mówił, że jest dobra wrachunkach.Będzie doglądać wszystkiego jak trzeba, żebyon mógł być dumny i ze swojego domu, i z niej.Meble pomyślała.Co to mogły być za meble, te,które miał przywiezć z Yarmlandu? Aadne, ładniejsze odtych na Lyckan.Potem przypomniała sobie, że przecieżpostanowiła nigdy już na nic nie czekać z nadzieją.Chłopiec marudził z zimna.Wzięła go na ręce iowinęła wełnianym szalem.Zcieżka na ostatnim odcinkuprowadziła w górę przez las ku otwartym polom Augusta.Rodzice pracowali już na kartoflisku, ale matka przerwałakopanie i wyszła córce naprzeciw. A jednak dostałaś wolne powiedziała.Jej głos był cieplejszy niż słowa, a gdy Hannaspojrzała na zniszczoną twarz matki, dostrzegła w niejradość.I dumę.To coś zupełnie nowego, że po dzieńdobry, mamo nie wiedziała zupełnie, co ma dalejpowiedzieć.Zrobiły kawę, usiadły przy stole w kuchni i zaczęłychciwie ssać kawałki cukru, które rozpuszczały się wustach od ciepłego napoju.Po chwili matka wypowiedziała te straszne słowa: Mam nadzieję, że nie będziesz musiała mu urodzićtrzech albo i czterech bachorów.Hanna aż się wyprostowała, zaczerpnęła głębokopowietrza i pomyślała, że matka chyba zwariowała.JohnBroman miał robić z nią to samo, co zrobił RickardJoelsson? Co noc tam, w łóżku, w tej izbie?Właściwie to już coś takiego powiedział; napomknął,że tutaj będzie stać nasze łóżko, moja miła.Pamiętała, że trochę się zaczerwienił i że w tamtejchwili w powietrzu zawisło coś złowrogiego.Ale onajeszcze nie zrozumiała, co to było, choć już przeczuwała.Matka, widząc jej przerażenie, powiedziała spokojnie: Nie rób takiej wystraszonej miny.My, kobiety,musimy się z tym pogodzić, po jakimś czasie każda sięwreszcie przyzwyczaja.Pomyśl sobie, że będziesz paniąwe własnym domu i że twój mąż wydaje się lepszy odinnych. Dlaczego on mnie chce? Jesteś młoda i porządna.No i pracowita.Nadal przerażona, Hanna spojrzała zdumiona namatkę.Jeszcze nigdy się nie zdarzyło, żeby powiedziała oswej córce coś dobrego.Pochwały są niebezpieczne,stanowią wyzwanie dla losu.Ale Maja Lisa mówiła dalej: Trzeba pomyśleć o jakimś porządnym ubraniu dlaciebie, nowym, na każdą porę.A do ślubu.może dałobysię przerobić moją starą ślubną suknię.Wydawała się niezdecydowana.Hanna milczała, ażwreszcie matka rzekła: Człowiek tak naprawdę nie wie, co on sobie myśli.Wygląda prawie jak jaki pan.Spojrzała na Hannę błagalnym wzrokiem.Będą mi okazywać szacunek, nawet moja matka.Ale ta myśl zajęła ją tylko na chwilę, zaraz potemHanna znowu wyobraziła sobie przerażającą alkowę wdomu przy młynie. Mamo odezwała się wreszcie. To się nie uda.Janie mogę. Głupstwa opowiadasz odrzekła Maja Lisa,zapominając już o szacunku. Dlaczego miałabyś niemóc tego, co mogą wszystkie przyzwoite kobiety?Przywykniesz, już ci mówiłam.Powiem ci, że najgorszejest nie to, co robi się w łóżku, tylko rodzenie dzieci.Hanna pamiętała poród, nie był łatwy, ale na pewnonie tak okropny jak umieranie na sianie z CzarnymRickardem. Trzeba zamknąć oczy i zapomnieć o własnym ciele rzekła matka, czerwieniąc się. Nie ma w tym niczegonieprzyzwoitego, inaczej pastor nie dałbybłogosławieństwa.No, a teraz przymierzymy moją starąsuknię.Musiały jednak z niej zrezygnować.Zlubna sukniamatki, zawinięta w bibułkę i schowana w skrzyni, okazałasię za mała.Widać było na pierwszy rzut oka, że Hannajest wyższa i potężniejsza niż Maja Lisa. Będę musiała ugiąć karku i powiedzieć JohnowiBromanowi całą prawdę.Tak jak jest. W głosie MaiLisy wyczuwało się gorycz: Nigdy nie mieliśmypieniędzy.Hanna nie słuchała.Ciało nadal miała zesztywniałe izimne jak lód mimo ciepła rozchodzącego się po kuchni.Kiedy wieczorem wracała na Lyckan, pierwszy razmyślała o tym, żeby stąd uciec razem z dzieckiem iprzyłączyć się do armii żebraków, którzy po latach biedywciąż tułali się po kraju.Potem spojrzała na syna ipomyślała o wychudzonych do kości, obszarpanychdzieciach.Zdała sobie sprawę, że nie wolno jej tegouczynić.Można się przyzwyczaić, jak powiedziała matka.Trzeba zamknąć oczy i zapomnieć o własnym ciele.Kiedy położyła się już spać w swoim kącie w kuchni,usiłowała wyobrazić sobie eleganckie meble, które JohnBroman miał przywiezć z Varmlandu.Ale to wcale niebyło łatwe, dała więc spokój i wreszcie zasnęła.Następnego ranka najgorszy strach minął.A kiedywstała, żeby rozpalić w piecu i zanieść do obory ciężkiecebrzyki, próbowała myśleć o tym, jak całkiem inaczejpoczuje się tego dnia, kiedy rozpali ogień we własnympiecu i będzie szła do własnych krów.Zaczęła doić.Z czołem opartym o potężny brzuchzwierzęcia postanowiła: John Broman nigdy się niedowie, jak bardzo ona się boi, nigdy, przenigdy.Jej ciałobędzie poddawać się jego życzeniom, posłuszne mu iuległe, dokładnie tak, jak mówiła matka.Kiedy wyszła z obory, padał śnieg duże, wilgotnepłatki.Zatrzymała się na chwilę na mokrym śniegu ipomyślała, że to przecież dopiero początek pazdziernika.Długa zima wcześnie się zaczyna.Dziewczynę ogarnąłdawny lęk.Długa zima, ostra zima, głód.Postara się być dobradla Johna Bromana.Około południa śnieg przeszedł w deszcz, a kilka dnipotem zaświeciło słońce.Zima się wycofała.Jesieńpłonęła w klonach w pełnej krasie, zrobiło się ciepło, astarzy ludzie zaczęli mówić z ulgą o babim lecie.Jakzawsze o tej porze roku kobiety chodziły do lasu zbieraćborówki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]