[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może ją uraził? Spoglądał niepewnie.- No cóż, w takim razie do zobaczenia - powiedział w końcu i odwrócił się.Ellen powędrowała dalej sama.Przypuszczała, że Paul nie przyjdzie na górę, by się z nią zobaczyć,ani też nie prześle wiadomości przez Djotiego.Da jej spokój.Pomimo poczucia straty odetchnęła zulgą, wiedząc, że z czystym umysłem i pustym sercem może spokojnie wrócić do domu, do Ziggy ipozostałych kobiet.277Zimą w domu mieszkało już pięć osób.Ruth pojawiła się w pewne chłodne popołudnie, podążającza pogłoską o nowym guru - kobiecie z Zachodu.Twierdziła, że jest zainteresowana rozwojemduchowym, chociaż sprawiała raczej wrażenie zwykłej turystki.Była pełna życia i radości.Ziggy iSkye namówiły Ellen, żeby pozwoliła jej zostać na jakiś czas.Urozmaicała długie wieczory przy kominku, opowiadając historie ze swojego życia, pędzonego naowczej farmie gdzieś na australijskim odludziu.Szkołę zrobiła korespondencyjnie, w wolnychchwilach między pilnowaniem stada a strzyżeniem owiec, i wiedziała o świecie jeszcze mniej niżEllen i Ziggy, które poświęciwszy się nauce tańca, miały bardzo mało czasu na nauki ścisłe, geografię,historię i bieżące wydarzenia.Ruth jednak po prostu śmiała się z własnej ignorancji, ze swoichbłędów, co budziło sympatię jej współmieszkanek.Ellen słuchała w milczeniu tych opowieści, zachwycona miękkim australijskim akcentem iswobodnym sposobem bycia, który ożywiał jej wspomnienia o Lizzie, doktorze Benie i innychmieszkańcach wyspy.Wiedziała, że wcześniej czy pózniej zacznie wracać myślami do Zeldy.Od jejucieczki minęły dwa lata, mała musi być już wyższa, silniejsza, mieć bogatszy słownik, nowepomysły i zainteresowania.Przy radosnym głosie paplającej bez przerwy Ruth odpędzaniewspomnień było trudne i bolesne.Ellen zmuszała się, żeby nie wychodzić z pokoju ani nie puszczaćopowieści Australijki mimo uszu.Czasami czuła się trochę tak, jakby trzymała rękę w ogniu.Wiedziała, że koniec końców będzie czuła tylko odrętwienie.Po podjęciu decyzji, że Ruth może zamieszkać z nimi, Ziggy zasugerowała, by ona i Ellen wzięłynajnowszą lokatorkę na bok i zapoznały ją z regułami obowiązującymi w domu: żadnych listów,zdjęć, zachodnich strojów.%7ładnych rozmów o domu rodzinnym ani o niczym, co wiąże się278z przeszłością.Można o tym mówić jedynie podczas sesji specjalnych z Ellen.Oczywiście, miałyteż mówić o obowiązkach: o domowych zajęciach, wydawaniu posiłków i uczęszczaniu na kurs jogi.Ruth słuchała zaintrygowana, z błyszczącymi oczami.- Wiedziałam, że ten dom różni się od innych - powiedziała.- W każdym domu obowiązują pewne zasady - stwierdziła Ellen.- U nas jest tak samo.Ziggy nie dodała niczego.Ruth bacznie przyjrzała się Ellen i uśmiechnęła się z zażenowaniem.- Wiem, będziesz się śmiać, ale dopiero wczoraj uprzytomniłam sobie, kogo mi przypominasz.Moja młodsza siostra miąła wszystkie laleczki dla nastolatek: Sindy, Barbie, nawet Twiggy.Mamazazwyczaj zamawiała je w Melbourne, a potem ciotka przysyłała je ze Stanów.Była wśród nich la-leczka baleriny, która miała różne ubranka.Nie pamiętam jej imienia, ale.- Ruth wybuchnęłaśmiechem, kpiąc sama z siebie.- Ale przypominasz mi tę lalkę.Naprawdę jesteś do niej podobna.Ziggy uśmiechnęła się chłodno.- Pamiętaj - zastrzegła.- %7ładnych rozmów o tym, co zostawiłyśmy za sobą.O siostrach, lalkach.Kogo to zresztą obchodzi?23Ziggy przyszła do pokoju Ellen i przyniosła dwa kubki herbaty na tacy z laki.Pod pachą trzymałarulon papieru o poszarpanych, pożółkłych brzegach.Kiedy usiadły obok siebie na łóżku, rozwinęłastarą mapę Musoorie.- Musimy znalezć nowy dom - oświadczyła, sącząc herbatę i zerkając na Ellen znad brzegu kubka.-Mamy po dwie279osoby w każdej sypialni i w pakamerze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]