[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.127.DobrochoczyPrzemieszkuje na Białorusi bożek leśny zwany Dobrochoczy.Wzrost jego zależy odwysokości drzew, koło których przechodzi; widziano go bowiem zawsze równego zdrzewem, przy którym stawał.Nie za złego ducha, ale raczej za sprawiedliwego sędziegojest poczytywany.Opiekun poczciwych, surowo karze występnych.Na wykraczającychzsyła najdotkliwsze choroby; wszakże go zawsze przebłagać można; dość na to chlebaokrajca i szczypty soli w czystą szmatkę zawiniętej.Kto się tego podejmuje, idzie do lasuz osobą cierpiącą, odprawiwszy modły nad owym podarkiem zostawia to w borze wraz zchorobą i słaby zdrowym powraca do domu.Wiedzieć jeszcze należy, iż kto pierwszy wstąpi w ślad Dobrochoczego, zaraz się obłą-ka w lesie i wieczorem zaledwie powrócić może do domu.79128.MiawkiBoginki te przykrząc sobie w górnych przestworzach, zamieszkanych przez dawnychbogów, każdorocznie zbiegają na ziemię, w porze kiedy zboża zaczynają wysypywać kło-sy, a tym samym bezpieczne im zapewniają schronienie; są to dziewice zachwycającejurody, żywe, wesołe mimo to okrutne.Na osoby młode, zabłąkane pośród łanów kłosi-stych, napadają, pochwyconą ofiarę przez różne sztuki wprowadzają w dobry humor, apotem łaskota- niem zmuszają do na j gwałtowniejszego śmiechu, póki życia nie skończy.Krwią takiej ofiary karmią się i różne złości czynią ludziom.Podług podania miały one główne siedlisko na górze Ihrowiszczu; był tam staw prze-czystej wody, w którym lubiły się kąpać, tyły i ogrody pełne pięknych kwiatów i owoców.Zdarzyło się, iż na swej górze spotkały pasterza grającego sobie na skrzypeczkach;oskoczyły go, zawiodły korowód i nie chciały go więcej z swego koła wypuścić.Długo,bardzo długo szukał go brat stroskany, aż wreszcie ujrzawszy stojącego w kole miawek,napiął łuk i strzałę na nie wypuścił.Tym sposobem uwolnił brata od zaklętego tańca, alerozgniewane miawki przeniosły się na Czarną Górę w Tureczczyznie, a z nimi błogość iurodzaj gór ruskich.129.Wodnice (Wandinini)Gmin litewski utrzymuje, że gdy słońce zajdzie, przy blasku księżyca wodnice wypły-wają z topieli, wychodzą na brzegi, śpiewają i skaczą po łąkach, wtedy ich oczy błyszcząjak gwiazdy, a rozwiane po ramionach włosy brzęczą i dzwonią jakby daleka muzyka;tym szelestem wodnice usypiają ludzi, aby ich pląsów i zabaw dostrzec nic mogli.Kto byjednakże wówczas miał przy sobie kwiat paproci, muzyka duchów nie wywarłaby na nie-go swojego skutku, a wodnice stałyby się jego niewolnicami i musiałyby łowić ryby, po-lować ptastwa wodne i w susze skraplać pola swojego pana.Często także w postaci pięknych dziewic wodnice bawią nad krynicami i strumieniamii nieświadomych myśliwców zwabiwszy pięknym obliczem, porywają ze sobą w głuchelasy na dno jezior i stawów.80130.DżumaKiedy dżuma grasuje, całe wsie stoją pustkami, koguty wszystkie ochrypłą i żaden niezapieje; psy nawet zaszczekać nie mogą; lecz czują z daleka zbliżające się widmo, wtedywarczą na nie, a dżuma drażnić je najbardziej lubi.Spał parobek na wysokim brogu siana, a przy nim stała drabina.Noc była widna: naglejakby niesiona wiatrem powstaje wrzawa, w której wyraznie odróżnić można warczeniepsów i skowyczenie.Powstał parobek na nogi i widzi z przestrachem, jak pędzi prosto wysoka niewieściapostać cała w bieli z rozczochranym włosem, a psy za nią.Ale na jej drodze stał długi płoti wysoki; niewiasta jednym go skokiem przesadza, na drabinę wskakuje, a bezpieczna tymschronieniem ciągle psom nadstawia nogę, a drażniąc zajadłą gromadę ustawnie woła: Na goga, noga! Na goga, noga! Parobek poznał od razu straszliwą dżumę; podchodzi z ci-cha i obala drabinę.Wysoka niewiasta spada, psy ją porywają.Pogroziła mu zemstą i zni-kła.Młody wieśniak nie umarł, ale przez całe życie nadstawiał nogę i nic innego przemó-wić nie mógł, jeno wyrazy niewiasty: Na goga, noga! Na goga, noga!131.Pomorek na bydłoZa dawnych czasów %7łydzi byli przenajęli białogłowe chrześcijańską, aby im mleka chrze-ścijańskiego przedała, czego ona, gdy się mężowi swemu po długim namyśleniu zwierzyła, zaporadą jego przedała im krowiego.To mleko wzięli %7łydzi z radością, a chłopa sobie nająwszydo szubienicy poszli i tam czary i zabobony swoje odprawiwszy, kazali to mleko złodziejowiwiszącemu w ucho lać, nachyliwszy ucha do ucha wisielca onego, a pytając go, co by słyszał?Gdy odpowiedział, że słyszy ryk bydła, zasmuciwszy się, odeszli do onej białogłowy łajać jej,iż ich oszukała.Otóż zatem nastąpił on mór gwałtowny bydła, dotychczas jeszcze po wszyst-kiej Polsce nie uspokojony, a ten na nas, Polaków, przypaść miał, gdyby była ona białogłowaswego mleka im przedała.132.Morowa dziewicaWe wsi jednej na Litwie zjawiła się morowa dziewica i według zwyczaju przez drzwilub okno wsuwając rękę i powiewając czerwoną chustką rozwiewała śmierć po domach.Mieszkance zamykali sio warownie, ale głód i inne potrzeby wkrótce zmusiły do zanie-dbania takowych środków ostrożności; wszyscy więc czekali śmierci.81Pewien szlachcic, lubo dostatecznie opatrzony w żywność i mogący najdłużej wytrzy-mać to dziwne oblężenie, postanowił jednak poświęcić się dla dobra bliznich: wziął szablęZygmuntowską, na której było imię Jezus , imię Maria , i tak uzbrojony otworzył oknodo domu.Szlachcic jednym zamachem uciął straszydłu rękę i chustkę zdobył.Umarłwprawdzie i cała jego rodzina wymarła, ale odtąd nigdy we wsi nie znano morowego po-wietrza.Chustka owa miała być zachowaną w kościele jakiegoś miasteczka.Powiadają także, że powietrze w postaci niewiasty w białe szaty przybranej na wyso-kim wozie o dwóch kołach objeżdżało wszystkie sioła.A gdy przed który dom przybyła,pokazując zapytywała. Co robicie? Gdy odpowiedziano: Nic nie robimy, tylko Bo-ga chwalimy ponurym dodawała głosem Chwalcież go na wieki i w tym domuzaraza nie panowała.Gdy wieczorem gdzie przybyła, a na zapytanie: Czy śpicie?, od-powiadano: Zpimy.Wtedy rzekła: Zpijcież na wieki! i całe wymierało domo-stwo.133.Miłosław zabezpieczony od morowegopowietrzaZa dawnych czasów, kiedy morowe powietrze sprzątało w Wielkopolsce tysiącami lu-dzi i już ta plaga zbliżała się do Miłosławia, znalazł się jakiś pobożny starzec, który pora-dził oborać miasto i wieś przyległą, Kembłów, pługiem ciągnionym przez dwoje ciołków,które krowa na raz urodziła, a poganianym przez dwóch parobków, także blizniąt.Skoroto się stało, morowe powietrze, choć naokoło sprzątało ludzi, do Miłosławia nie przyszło inigdy go nie nawiedzi.134.Zemsta czarownicyPewna gospodyni była czarownicą.Parobek służący u niej wiedząc o tym, a przy tymciekawy, jakim sposobem czarownica leci na Aysą Górę, we czwartek położył się na ławieprzy kominie, udając chorego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]