[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wspomnienienaszych wieczorów wzajemnego wsparcia przykubełku lodów i misce orzeszków sprawia, że316/440natychmiast odnajduję tamto uczucie zażyłości,którego brakowało mi przez te wszystkie miesiące. Przed przyjazdem rozejrzałam się trochęi wybrałam kilka zaproszeń na nasze wspólnewyjścia mówi Gaia, machając mi przed oczamigrubym plikiem biletów na rozmaite imprezyi przedstawienia. Jak cię znam, to żyjesz tu jakeremitka i ani trochę nie korzystasz z urokówrzymskiego lata.Cóż, Gaia, w gruncie rzeczy to masz rację,choć& Mimowolnie nasuwa mi się wspomnienieimprezy na brzegu jeziora, Leonarda i szaleństw,które już miałam z nim popełnić.Miałabym ochotęwszystko wyznać, ale czuję, że jeszcze nienadeszła odpowiednia chwila, więc mówię tylko: Ledwo przyjechałaś, a już prawisz mikazania! Opowiedz mi lepiej, co u ciebie,kochana&Gaia siada wygodniej na kanapie, układa pełneusta w wystudiowany grymas i wyciąga z białej,ozdobionej frędzlami torebki Balenciagi317/440egzemplarz pisma GQ , po czym kładzie mi gona kolanach.Biorę magazyn do ręki i aż otwieram usta zezdziwienia.Na okładce widnieje Samuel Belottiz obnażonym torsem i w podartych dżinsach.Włosy o miedzianym kolorze są potargane, a z szyizwisa naszyjnik plemienny.Spojrzenie ma pewnesiebie, bezczelne.Kogoś mi przypomina& Jaki on ma w końcu kolor oczu? to pier-wsze pytanie, jakie przychodzi mi do głowy.Nawet wpatrując się w to zdjęcie, nie jestemw stanie określić są zielone, szare, a może pi-wne? Gaia wybucha śmiechem. Ich kolor zmienia się w zależności od jegonastroju odbiera mi czasopismo i wpatruje sięw okładkę rozmarzonym wzrokiem. A wiesz, żedo tego został jeszcze pisarzem? wzdycha, jakbyw zamyśleniu. Na stronie internetowej cza-sopisma ma bloga, na którym opisuje życie spor-towca dzień po dniu.Tak naprawdę piszą to za318/440niego redaktorzy pisma, ale nie uwierzyłabyś, ilekobiet komentuje posty. A ty nie jesteś zazdrosna?Gaia potakuje zrezygnowana. Z początku strasznie działało mi to na nerwy,dużo się kłóciliśmy przerywa i patrzy na mniezagubionym wzrokiem, jakby sama nie wierzyław to, co ma zamiar powiedzieć. Ale potem onprzysiągł, że kocha tylko mnie.A ja mu uwi-erzyłam, Ele posyła mi nieśmiały uśmiech, jakbyspodziewała się nagany. No co& Nie powiesz,że straszna ze mnie naiwniaczka? pyta. Nie, nie powiem odpowiadam. Nie maani jednego sensownego powodu, dla którego tenfacet nie miałby cię naprawdę kochać.No, opow-iedz lepiej, jak było na Malediwach? Czemu sięnie chwalisz? zachęcam ją, bo ta przesłodzonaatmosfera zaczyna mi już działać na nerwy. Cudownie.Szkoda, że to nie mogło trwaćdłużej odpowiada Gaia i przygryza wargę.319/440Niestety teraz musi już trenować przed ostatnimiwyścigami sezonu. Brakuje ci go? Straszliwie.Wiesz, że to jest moja pierwszamyśl po przebudzeniu i ostatnia przed zaśnięciem?Zmiej się, śmiej, ja sama czasem się sobie dziwię!Obawiam się, że przez Samuela całkiemzgłupiałam. Tak, wiem jakie to uczucie wymyka mi się.Gaia uśmiecha się do mnie, sądząc, że mam namyśli Filippa.Ale niestety tak nie jest. Widziałam się z Leonardem.Uff, powiedziałam to. Z Leonardem?! wykrzykuje z niedowierz-aniem, wytrzeszczając oczy.%7łołądek ściska mi się na dzwięk wypowiedzi-anego głośno jego imienia.Nagle chciałabym,żeby miał na imię Paolo albo Marco, albo jak jakiśinny kolega lub znajomy.Gdy się nad tym za-stanowić, to jedyny Leonardo, jakiego znam.320/440 Wiem, wiem& mówię cicho i upijam dużyłyk koktajlu, starając się zyskać na czasie. Pow-innam ci była powiedzieć wcześniej.Któregoświeczoru prawie się przemogłam, ale tak naprawdęnie miałam ochoty na zwierzenia przez Skype.Zdaję sobie sprawę, że mówię nieskładnie.Próbuję się pozbierać i opowiedzieć wszystko z in-nej perspektywy, ale to nie wychodzi. Kurde, Ele, po tym wszystkim, co się wydar-zyło, ty jeszcze raz dajesz się nabrać? w jej toniewyczuwam więcej niepokoju niż nagany. Gaia, przysięgam, to nie moja wina.To byłosilniejsze ode mnie. OK, opowiadaj.Chcę wiedzieć wszystko, zeszczegółami.Teraz nie ma już odwrotu.Opowiadam jej odpoczątku do końca: o nieszczęsnym pierwszymspotkaniu, o potajemnych ucieczkach, o wyrzutachsumienia w stosunku do Filippa, o decyzji, bywięcej nie spotykać się z Leonardem i o próbach,321/440które ten podejmował, by znów wkroczyć w mojeżycie. Ale teraz sprawa jest zamknięta na klucz,a klucz został wyrzucony konkluduję z przekon-aniem. Byłam o krok od popełnienia wielkiegobłędu, mogłam zaprzepaścić związek z Filippem,ale udało mi się zostawić przeszłość za sobą.Terazczuję się pewnie i nie pozwolę, by ktokolwiek lubcokolwiek zniszczyło nasz związek.Po kilku sekundach ciszy, w czasie którychzdaje się dopasowywać w głowie fragmentyukładanki, Gaia obraca się ku mnie gwałtownie, poczym pobrzękując diamentowymi kolczykamii wbijając we mnie oczy, pyta: Jesteś pewna, że naprawdę kochasz Filippa? Tak.Nigdy jeszcze nie byłam tego takpewna.Szybkość, z jaką udzieliłam tej odpowiedzi,zaskakuje nawet mnie.Gaia wciąż badawczo misię przygląda, jakby się zastanawiała, czy mi wi-erzyć, czy nie.322/440 Czy on coś podejrzewa?To pytanie przywołuje wyrzuty sumienia. Nie sądzę. Masz zamiar mu powiedzieć? Cóż& może powinnam& Nie! przerywa mi apodyktycznym tonem.To byłby błąd.Nic mu nie mów. Jesteś pewna?Szczerość zawsze stanowiła fundament naszejprzyjazni. Całkowicie.Jeśli sprawa jest zamknięta, toteraz z pewnością nie ma sensu mu mówić. Ale mnie ciąży ukrywanie tej historii.Ch-ciałabym wszystko mu wyznać i zacząć od nowa,z lżejszym sercem i bez kłamstw między nami. Ele, to doprowadzi tylko do kłótni.A możenawet do zerwania.Czego ty się spodziewasz? %7łeci wybaczy i będzie cię kochał, jakby nic się niestało?Ma rację.Wyznając prawdę Filippowi, zrzu-ciłabym z serca ciężar.A jednak muszę go323/440dzwigać sama jeśli chcę, by nasz związektrwał. Uwierz mi, tak będzie lepiej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]