[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I oni są prości.Oni nie mówią, ale czynią.Słowo wyrzeczone jest srebrem, a nie wyrzeczone złotem.Człowieknad niczym nie ma władzy, póki boi się śmierci.A kto się jej boi, do tego należy wszystko.Gdyby nie było cierpienia, człowiek nie znałby swych granic, nie znałby siebie.Najtrudniejszarzecz (Pierre we śnie snuł dalej swe myśli czy też je słyszał) polega na tym, by umieć łączyć wswej duszy znaczenie wszystkiego.Wszystko łączyć rzekł do siebie Pierre. Nie, nie łączyć.Myśli nie można łączyć, ale sprzęgać te wszystkie myśli oto czego trzeba! Tak, trzebasprzęgać, trzeba sprzęgać! powtórzył sobie Pierre z wewnętrznym zachwytem, czując, żewłaśnie w tych słowach, tylko w tych słowach wyraża się to, co chciał wyrazić, i rozstrzyga sięcała dręcząca go kwestia. Tak, trzeba sprzęgać, czas sprzęgać. Zaprzęgać trzeba, czas zaprzęgać, jaśnie panie! Jaśnie panie powtórzył jakiś głos trzebazaprzęgać, czas zaprzęgać.Był to głos masztalerza, który go budził.Słońce biło prosto w twarz Pierre'a.Spojrzał nabrudne podwórze, gdzie pośrodku żołnierze poili przy studni chude konie i z którego wrótwyjeżdżały wozy.Pierre odwrócił się ze wstrętem, zamknął oczy i znów zwalił się na poduszkipowozu. Nie, nie chcę tego widzieć i rozumieć, chcę zrozumieć to, co się przede mnąodsłaniało podczas snu.Jeszcze sekunda, a wszystko bym zrozumiał.Cóż mam czynić?Sprzęgać, ale jak sprzęgać wszystko? I Pierre poczuł z przerażeniem, że całe znaczenie tego, cowidział i myślał we śnie, zostało zburzone.Masztalerz, stangret i stróż opowiadali Pierre'owi, że przejeżdżał oficer z wiadomością, iżFrancuzi podeszli pod Możajsk i że nasi uciekają.Pierre wstał, kazał zaprzęgać i jechać za sobą, po czym poszedł pieszo przez miasto.Wojska wychodziły pozostawiając około dziesięciu tysięcy rannych.Rannych widać było wpodwórzach, w oknach domów i tłoczących się na ulicach.Na ulicach przy wozach, które miaływywozić rannych, słychać było krzyki, wymyślania, uderzenia.Pierre oddał swój powóz, którygo dogonił, znajomemu rannemu generałowi i razem z nim pojechał do Moskwy.W drodzedowiedział się o śmierci swego szwagra i o śmierci księcia Andrzeja.226XPierre wrócił do Moskwy 30 sierpnia.Niemal przy rogatce spotkał się z adiutantem hrabiegoRastopczyna. Wszędzie pana szukamy oznajmił adiutant. Hrabia koniecznie musi się z panemwidzieć.Prosi, żeby pan zaraz do niego przyjechał w bardzo ważnej sprawie.Pierre już nie wstępował do domu, lecz najął dorożkę i udał się do gubernatora.Hrabia Rastopczyn dopiero tego ranka wrócił do miasta ze swej podmiejskiej willi wSokolnikach.Przedpokój i poczekalnia w domu hrabiego pełne były urzędników przybyłych najego wezwanie albo po rozkazy.Wasilczikow i Płatów już się widzieli z hrabią i wyjaśnili mu,że obrona Moskwy jest niemożliwa i że Moskwa będzie oddana.Wiadomości te ukrywano przedmieszkańcami, jednak urzędnicy i naczelnicy różnych instytucji wiedzieli, że Moskwa wpadniew ręce nieprzyjaciela, tak samo jak to wiedział hrabia Rastopczyn; toteż wszyscy, aby uwolnićsię od odpowiedzialności, przyszli do gubernatora zapytać, jak mają postąpić z powierzonymisobie urzędami.Kiedy Pierre wchodził do poczekalni, od hrabiego wychodził kurier przybyły z armii.Kurier beznadziejnie machnął ręką na pytania, z jakimi zwrócono się do niego, i przeszedłprzez salę.Siedząc w poczekalni Pierre przyglądał się zmęczonymi oczyma znajdującym się w salirozlicznym urzędnikom starym i młodym, wojskowym i cywilnym, ważnym i nieważnym.Wszyscy wydawali się niezadowoleni i niespokojni.Pierre podszedł do jednej grupyurzędników, w której znajdował się jego znajomy.Przywitawszy się z Pierreem prowadzili dalejrozmowę. Jeśli się wyśle i znów cofnie, nieszczęścia nie będzie, a w takiej sytuacji za nic nie możnaodpowiadać. Przecie on tu pisze mówił drugi pokazując zadrukowany papier, który trzymał w ręku. To inna rzecz.To jest potrzebne dla ludu rzekł pierwszy. Co to? zapytał Pierre. Nowa proklamacja.Pierre wziął ją w ręce i zaczął czytać:Najdostojniejszy książę, aby rychlej połączyć się z ciągnącymi ku niemu wojskami, minąłMożajsk i stanął na miejscu umocnionym, gdzie nieprzyjaciel nie od razu na niego ruszy.Wysłano mu stąd czterdzieści osiem armat z pociskami i jego dostojność mówi, że do ostatniejkropli krwi będzie bronił Moskwy i gotów bić się choć i na ulicach.Wy, bracia, nie zważajcie nato, że urzędy zostały zamknięte: trzeba sprawy uporządkować, a my własny sąd odprawimy nadzłoczyńcą! Jak przyjdzie co do czego, trzeba mi będzie chwatów z miasta i ze wsi.Za jakie dwadni poślę wici, a teraz nie potrzeba, tedym cicho
[ Pobierz całość w formacie PDF ]