[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tam jest takie fajne miejsce." Może lepiej cwelowi Deanowi postrzelać po oknach?- zauważyła Kajman, rozcierając sobie nadgarstek." Chodzmy - powiedział Tyfus, wyłączając kompakta, przyniesionego kiedyśna wkupne przez Flamę.- Daj obrzyna." Wezmę pod kapotę."- Daj, ja będę niósł - wsadził dubeltówkę za pasek, udając, że jest mu z niąbardzo wygodnie.Na dworze zapadł już zmrok, rozjaśniany światłem bijącym z okien irozstawionymi gdzieniegdzie latarniami.Tyfus szedł przodem, szybkim, pewnymkrokiem.Instynktownie omijał plamy światła, skręcając co i raz w wąskie, ciemnechodniki.Gdyby nie szum samochodów, gnających po rozpiętych nad dachami szosachi dobiegające z okien brzęczę-nie holowizórów można by powiedzieć, że było cicho.- Luknij, jak pusto - powiedział Aid do Grzały.Nigdy nie chodził tak pózno poosiedlu.Zresztą kto mógł się o tej porze włóczyć po mieście? Tylko policja i bandyci,jak mawiał jego stary. Zapomnisz o mnie zapomnisz o mnie lecz ja nie zapomnę. - dobiegł ich jakiśprzebój z półotwartego okna na pierwszym piętrze." Te, wyłącz ten syf! - ryknął w kierunku okna Klamot, zwijając dłonie kołoust." I zostać kosmonautą! Nowa ziemia czeka na ciebie! - wrzasnął Tyfus.- I rób dzieci! To obowiązek każdego obywatela! Zmiali się przy tym głośno.Tak, to była fajna zabawa.Aid też coś krzyczał.Wreszcie w oknie pojawiła się ciemna sylwetka." Spieprzać stąd, gówniarze, bo policję zawołam! - dobiegł ich z górygniewny głos i chwilę potem trzask zamykanego okna." Patrz, kurwa, policją nas będzie straszył, kutafon złamany - Grzała powiódłwokół wzrokiem, szukając jakiegoś kamienia." Olej cwela - powiedział Tyfus." Bo co? - Grzała podniósł kamień i zamachnął się nim w stronę okna.Tyfuszłapał go za rękę." Olej zgreda, mówię.Zrobi kocioł, przylecą gliny i gówno będzie zestrzelania."Grzała niechętnie odrzucił kamień.- Te łachudry mają wyjedzone mózgi.Kołnierzyk, krawacik, do domu, dopracy, do żony, do dzieci, podatek zapłacić i nie wychylać się, bo łapy przytnie.A jakkogoś zamkną, to wszystkim mówić, że dawno się wichrzycielowi należało.Z takiminie ma co rozmawiać, trzeba walić w pysk - nawijał Tyfus, gdy szli dalej.- Nie, Menel?Aid przytaknął." Nic dla siebie, nie ma życia.Wypruj sobie flaki, haruj, bo jakaś menda musilecieć w kosmos.I morda na kłodę, bo podsłuchują.Nas też by tak chcieliwytresować." Nie pieprz, Tyfus.Powtarzasz się." I się będę powtarzał.Mam rację?" Masz.Ale my to i tak wiemy.A Menel głupi nie jest, też wie.Nie musiszmu robić kursu.Nie, Menel?" Swoje wiem - odparł Aid.Coś musiał powiedzieć.Stanęli przy jednym z wieżowców, pod cementowym murem śmietnika,ozdobionym wielkimi napisami Dirty is free i Anarchy.Namalowali je kiedyśKlamot z Kajmanem.Nikt nie zadał sobie trudu żeby je zamazać, a prawdopodobnie iżeby je przeczytać, gdyż zsyp opróżniały automaty, a wyjście od ulicy było z drugiejstrony." Tu - Oświadczył Tyfus, zatrzymując się.- Tu będzie najlepiej.Menel,ustaw coś na tym murku." Odwal się.Zostań kosmonautą - burknął Aid, ale zgromiony spojrzeniemTyfusa posłusznie zagłębił się w stosie śmieci.Wyciągnął kilka pustych puszek iplastikowych butelek.Jedną z nich ustawił na murku, pozostałe zsypał na jednomiejsce, obok, na chodniku.Tyfus wyciągnął obrzyna zza pasa, nabił lewą lufę itrzasnąwszy zamkiem spytał: Kto pierwszy?" Ja! - Kajman wyciągnęła rękę po broń." Nie zrób sobie krzywdy - mruknęła Flama." Nie bój nic.W szkole byłam trzecia w strzelaniu." Ona zawsze ma dobre wyniki w nauce - rzekł poważnym tonem Klamot.-Zwłaszcza z Przysposobienia.Ryknęli śmiechem." Zamknij się!" Uważaj Klamot, ona ma spluwę!" Czy ja coś mówiłem?" Głupio tak strzelać do butelki - stwierdziła po chwili, złożywszy się.Aid podszedł do muru i wychylił się zza niego, tuż koło stojącej butelki." Przyjrzyj się dobrze! - krzyknął.- Wyblakły wzrok, łeb zwężony ku górze iidealnie pusty - nikogo ci to nie przypomina?" Kondon!" Kooochani, jesteście przecież naaaszooom przyszłooościom - powiedziałAid, zaciągając w sposób charakterystyczny dla dyrektora Zakładu SzkoleniaSpołecznego.Wydymał przy tym policzki i mrużył prawe oko, tak jak Kondon, którynabawił się tego tiku, kiedy wybuchł mu przed twarzą ekran w jego prywatnymwirolocie." Chowaj się! - pisnęła Kajman.Aid zanurkował za murem, huknął strzał.Poczuł, jak obsypują go kawałki plastiku." W celu! Zmiech, oklaski." Teraz ja.Aid wychylił się zza muru, ustawiając na nim puszkę po piwie.- Podajemy łostatnie wiadomości - oświadczył tonem spikera z holowizji.-Bandy nieodpowiedzialnych wyrostków dały wczoraj w ryj, komu się należało, za codostanom po dupie w imię dalszego rozwoju naszej wysoko zcywilizowanejcywilizacji.Kupujcie co się da i popierajcie fundusz kolonizacyjny.Amen!Grzała podniósł dubeltówkę do oka, Aid ponownie zanurkował za murem, huk,zmieciona wystrzałem puszka, a raczej jej resztki, plasnęły o mur wieżowca.Triumfalny ryk całej piątki.Przy następnej puszce Aid nic nie mówił, zrobił tylko dumną minę, unosząc dogóry podbródek i wywijając wargi.Prawą dłoń wyciągnął przed siebie w pozdrowieniuLegionu Kosmicznego.Pierwszego ministra zastrzeliła Flama.Klamot strzelał do prezesa federacji konsumentów.Tyfus trafił na najlepsząchyba kreację Alda, postać Anonimowego Pracownika.Zmarnował jeden nabój,dopiero za drugim razem udało mu się zestrzelić butelkę.Zaciął zęby, słuchającprzytyków, jego twarz stała się jeszcze bardziej cętkowana.W chwili, gdy wyciągnął rękę, aby oddać broń Aldowi, zza bloku wyszedłszybkim krokiem starszy mężczyzna, - ubrany w czarne spodnie i podkoszulek.Wręku trzymał kij." Co, do cholery, za wrzaski po nocy?! - krzyknął podchodząc - Wynochastąd, gnoje, bo wam tak spiorę mordy, że was rodzice nie poznają, Spieprzaj dziadek -oświadczył Tyfus - bo cię kopnę w dupę." Coś mówiłeś, szczeniaku? - Mężczyzna w podkoszulku podszedł do nich,zamierzając się kijem.- Jak cię zaraz gwizdnę w zęby, to je powypluwasz! Do obozutakich bydlaków powinni zamykać, do pracy pogonić! No co się głupio śmiejesz, mamci przyłożyć?!" No spróbuj, kurwa, spróbuj - Tyfus stał w rozkroku, z pięściami przybiodrach.- Chodz tu, cwaniaczku!Facet w podkoszulku zrobił jeszcze krok w stronę Tyfusa, wciąż trzymającegonabitą przed chwilą dubeltówkę.Grzała nagle wyrwał mu kij.Facet obrócił się i w tymmomencie dostał kopa w tyłek od Klamota.Klnąc obrócił się jeszcze raz i zdzieliłKlamota pięścią w zęby.W ułamek sekundy potem Grzała z całej siły zaprawił gokijem w głowę.Mężczyzna w podkoszulku osunął się na ziemię.Klamot zwściekłością zaczął go kopać po żebrach.- Odsuńcie się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]