[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Co z tobą?Guillaume przycisnął dłoń do rozcięcia w boku. Nie będzie śladu powiedział zdyszanym głosem i nagle wyszczerzyłzęby w uśmiechu. Przez dziewięć miesięcy siedzieli w wojskowym obozie ibyli powolni jak ociężałe muły. Spojrzał przez ramię na bałagan wokół ogni-ska. Zbyt sflaczali i dobrze odkarmieni, żeby sprawić mnie i Luke owi jaki-kolwiek kłopot.Luke wciąż dyszał i nie miał siły się sprzeczać, wytarł więc miecz i schowałgo do pochwy.Wiedział tylko, że Guillaume będzie wspaniałym nabytkiem dlazakonu.Guillaume pochylił się nad martwym zakonnikiem. Znam go powiedział z zaskoczeniem. Jest papieskim inkwizytorem. Nie pamiętasz go z Tuluzy? spytał Dominic. To on aresztował cięprzed Chateau Narbonnais.Guillaume potrząsnął głową. Oni wszyscy wyglądają dla mnie podobnie. Wytarł ostrze płaszczem. Nie ten powiedział Dominic z napięciem w głosie. Rzucał cień namoje życie od kiedy się urodziłem i będzie to robił nawet po śmierci. WziąłMagdę za ramię. Dzisiejszej nocy nie będziemy już spać.Jedzmy do Gasko-nii.LRTLRTRozdział 50Anglia, maj roku 1245Leżąc w wiklinowym koszyku pod jabłoniami w sadzie, dziecko otwierało izaciskało paluszki, próbując chwycić światło przefiltrowane przez liście.Zgodniez tradycją wciąż powinna być skrępowana w pieluszkach, ale Magda nie chciałao tym słyszeć.Jej córka będzie wiedziała do czego służą ręce od samego począt-ku.Nigdy nie będzie ograniczana. Możnaby pomyśleć, że rozmawia z drzewami. Dominic usiadł obokżony na ławce.Dzień był na tyle gorący, że zdjął tunikęmiał na sobie tylko koszulę i rajtuzy.Tutaj, na swojej ziemi, mógł zacho-wywać się tak swobodnie, jak miał na to ochotę.Simon niedawno wyjechał nadwór, ciągnąc za sobą kufry pełne bogatych strojów przytroczone do uginającychsię pod nimi jucznych mułów, trzepoczące na wietrze sztandary i zbroję.Domi-nic wolał ciche życie w domu z żoną, nowonarodzoną córką i bractwem murarzy,którzy dzielili z nimi zamek, budując zakon Magdy. Rozmawia z nimi powiedziała Magda. Widzi ich życiową siłę.Tonie tylko plamki światła próbuje schwycić.Dominic objął żonę ramieniem i zaczął bawić się końcówką jedwabistegowarkocza.Przez całą ciążę kwitła.Nawet teraz wyglądała jak kwiat różowy,pozłacany, lśniący życiem.Narodziny Bridget były proste i łatwe, bez komplika-cji, a dziecko było zródłem ciągłej radości.Dominic nie wierzył, żeby kiedykol-wiek mógł być bardziej szczęśliwy.Te chwile dawały mu jasność i głębię uczu-cia idące dalej niż trauma tego, przez co wcześniej przechodził.Magda oparła się o niego, spoglądając na światło i cień rzucany przez liście,na mieszające się aury jej, jego i dziecka. A co gdybym powiedziała ci, że pochodzę od Magdaleny?Dominic wzruszył ramionami. Powiedziałbym, że musiała być bardzo piękna. Mówię poważnie.LRT Nie ma to dla mnie znaczenia, nawet gdybyś twierdziła, że sama Hekatejest twoją prababcią.Dla mnie liczysz się ty, a nie twoi przodkowie. Ale obdarzyli moją linię krwi dziwnymi i niebezpiecznymi darami.Dominic rozłożył dłonie.Widać było na nich blednące blizny po sztylecieszaleńca. Przyznaję, ale wciąż nie ma to dla mnie znaczenia.Spojrzała mu w oczy. Nie tylko od Magdaleny.Była żoną Jakuba, brata Chrystusa, a jej dziecibyły wnukami Dziewicy Maryi.Ta linia krwi obecna jest w naszej córce.Jego oczy same podążyły w stronę gaworzącego dziecka. Musisz mieć na to dowód powiedział. Inaczej księża nie byliby takzdeterminowani, żeby cię uciszyć. O tak Magda skinęła głową. Jak sam widziałeś, mam księgi zMontsegur.Jest tam egzemplarz Ewangelii napisanej przez samą Magdalenę.Jejrodzina była prześladowana, więc ona i jej dzieci uciekli do południowej Galii
[ Pobierz całość w formacie PDF ]