[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- I.- Usiłowała usiąść prosto i po chwili przesunął się na tyle,by jej to umożliwić.- I nie życzę sobie zostać uwiedziona w powozie,w każdym razie nie teraz.- Jak rozumiem, zostawiasz to na inną okazję? - spytał.Uśmiechnęła się.- Nie przeczę, brałam to pod uwagę.- Skromnie poprawiała fałdysukni.- Tak samo jak salon i oranżerię.Znów wziął ją w ramiona i całował tak powoli i z takim żarem, żezaczęła się zastanawiać, jak długo będzie w stanie się opierać.Gdypowóz zajechał na Montague Street, pozwoliła Kitowi, by pomógł jejwysiąść i nie sprzeciwiła się, kiedy objął ją ramieniem, bo nogi miałajak z waty.W holu Carrick wziął ich okrycia, ale zwlekał z odejściem,najwyrazniej czymś zakłopotany.- Proszę mi wybaczyć, milordzie, jest pewna sprawa, o którejmuszę panu powiedzieć.Eleonora, spojrzawszy na twarz Kita, o mało nie wybuchnęłaśmiechem.- Dobry Boże, Carrick, czy to nie może zaczekać? Już prawiepółnoc.Było jasne, że Kit próbuje zapanować nad zniecierpliwieniem, alenie bardzo mu się to udaje.Kamerdyner czekał. - Przepraszam, milordzie.To nie zabierze dużo czasu.Kit rzuciłżonie wymowne spojrzenie.- Wybacz, kochanie.Jeśli masz ochotę udać się na spoczynek.- Chyba pójdę do pokoju muzycznego i trochę pogram.Mamochotę na jakiś namiętny kawałek - odparła z nagłą brawurą.W oku Kita zobaczyła błysk pożądania, po czym mąż odwróciłsię i gestem wskazał Carrickowi, by poszedł za nim do gabinetu.Eleonora przebiegła przez hol i weszła do pokoju muzycznego.Fortepian czekał, a nic poza Beethovenem nie wchodziło w grę.Zamknęła oczy i zatopiła się w muzyce.Nie słyszała kroków Kita, nie słyszała też odgłosu zamykanychdrzwi.Zorientowała się, że nie jest sama dopiero wówczas, kiedypoczuła, jak Kit odsuwa jej loki z karku i całuje delikatną odsłoniętąskórę.Zadrżała, otworzyła oczy i przerwała grę w połowie taktu.- Czarujące - mruknął, porywając ją w objęcia.- I bardzo, bardzonamiętne.- Czego chciał Carrick?- Och! - Kit nie sprawiał wrażenia choćby trochęzainteresowanego.- Miał dla mnie pilny list od Johna Trevithicka, zinformacją o spłacie długów.To ucieszy twego brata, najdroższa, bonie chciałem przyjąć od niego pieniędzy, choć nalegał.Nie mamjednak ochoty o tym rozmawiać.- Znów dotykał jej włosów, powolizawinął lok na palcu.- Powiedz, czy pokój muzyczny figuruje natwojej liście miejsc odpowiednich na uwiedzenie?Poczuła suchość w gardle.- Nie - szepnęła.- Szkoda.- Zastanawiał się chwilę.- Może zechcesz toprzemyśleć?Zanim zdołała odpowiedzieć, pochylił głowę i pocałowałEleonorę, a dotyk jego warg usunął jej z głowy wszelkie myśli.Pocałunek był czuły, a zarazem niepokojący, powolny i namiętny;sprawił, że Eleonora drżała z oczekiwania, a bliskość ciała Kita przyjej ciele - rozpraszała ją.Drżąc, odchyliła się, żeby nie upaść, ipoczuła, że krawędz instrumentu wbija się jej w biodro.Po chwili Kitchwycił ją w pasie i posadził na fortepianie.Przez spódnicęwyczuwała gładkość polerowanego drewna i przytrzymała siękrawędzi, by odzyskać równowagę.- Kit, co u licha. - Pokażę ci.- Och! - jęknęła, zaszokowana i rozpalona pożądaniem, bo Kit,obracając słowa w czyn, zsunął jej z ramion suknię i koszulkę.Poczuła jego dłonie w talii, nad materiałem stanika, a potem jegowargi powoli wytyczały szlak po nagim ciele, i z ogromnądelikatnością otarły się o wzgórek piersi.Przysunął się bliżej i samymciężarem ciała sprawił, że nogi pod jedwabną spódnicą rozchyliły się.Jego wargi zaś powędrowały na pierś.Eleonora zamknęła oczy.Zaiste, wyszukana tortura.Przyciśniętado gładkiej powierzchni fortepianu, poczuła się bezbronna i zdana nałaskę Kita, którego palące dotknięcia doprowadzały ją do szaleństwa.- Kit, proszę.W odpowiedzi wsunął rękę pod spódnicę i pogładził aksamitnąskórę wewnętrznej strony uda.Eleonora zaczęła szybko oddychać, awreszcie ześliznęła się z pokrywy fortepianu wprost w ramiona męża.- Teraz możesz dopisać pokój muzyczny do swojej listy - rzekłschrypniętym głosem.Znów objął jej talię i przycisnął do swegonapiętego ciała.- Chciałem tylko zwrócić twoją uwagę na potencjalnemożliwości, ale teraz.- Szybko poprawił jej stanik.- Teraz, obawiamsię, najdroższa, że nie mogę czekać dłużej.Chcę zabrać cię do łóżka,bo ani powóz, ani żadne inne miejsce nie nadaje się do tego, cozamierzam robić dzisiejszej nocy.Wziął ją na ręce i pchnięciem otworzył drzwi.Wyglądało na to,że cała służba zebrała się w holu.Nikt nawet nie udawał, że pracuje.Kit obdarzył ich promiennym uśmiechem.- Nie chcemy, by nam przeszkadzano - zapowiedział i popędziłna górę po dwa stopnie naraz.- Równie dobrze mogłeś dać ogłoszenie do prasy - zauważyłasennie Eleonora o wiele pózniej, kiedy leżała naga w ramionach męża.- Doprawdy, taka publiczna deklaracja.Nie dokończyła, bo Kit całował ją triumfalnie, a dłońmi otoczyłjej piersi gestem posiadacza, sprawiając tym samym, że znów zaczęładrżeć, trawiona namiętnością taką samą jak ta, która tak niedawnozawładnęła obojgiem bez reszty.Kit, wsparty na łokciu, patrzył nanią, delikatnie odgarniając włosy z jej twarzy.- Nie ma się czego wstydzić.Chcę, żeby wszyscy wiedzieli, jakbardzo cię kocham, Nell. Po tym oświadczeniu nastąpiło kolejne rozkoszne interludium.Eleonora wiła się, gładziła pierś męża, zafascynowana twardymimięśniami, zachwycona ciepłem i zapachem jego skóry.Dotknęłaustami silnego ramienia, ugryzła lekko i usłyszała jęk.- Nell! Nie, nie rozpraszaj mnie! Leż spokojnie, ty kokietko!Kit ujął jedną ręką obie dłonie żony, przerywając jej niewinnepieszczoty i wziął ją w objęcia.- Posłuchaj mnie, Nell, chcę być pewien.Widząc, że nie może ruszyć rękami, obsypała drobnymipocałunkami jego pierś.- Pewien? Czy możesz być bardziej pewien, Kit? Przesunął sięnieco, więżąc ją pod sobą.- A więc jeśli nadal jesteś szczęśliwa.- O, tak! - Uwolniła ręce, objęła go i pogładziła ciepłą skórę jegopleców.- Myślę, że nie można być bardziej szczęśliwą.Przechyliła głowę i pocałowała go, rozchylając wargi pod jegoustami.Znów czuła jego z trudem powściągane pożądanie, widziałażar namiętności w oczach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • Ryan Nan Harlequin Romans Historyczny 71 Skandal w Nowym Orleanie
  • Margit Sandemo Cykl Saga o Ludziach Lodu (27) Skandal
  • Allen Louise Lekcje uwodzenia (Skandaliczni Ravenhurstowie 03)
  • Linden Caroline Skandale 01 PięćdziesiÅ¡t twarzy grzechu(2)
  • SÅ‚awomir Koper Afery i skandale Drugiej Rzeczypospolitej(1)
  • WataÅ‚a Elwira Skandale Historii CuchnÅ¡cy Wersal
  • Saga o Ludziach Lodu 27 Skandal
  • 36. Smak skandalu Basso Adrienne
  • Ustawa o podatku dochodowym od osób fizycznych
  • Karl Borchardt, Nikolas Jaspert The Hospitallers, the Mediterra
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • felgiuzywane.opx.pl