[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zbladła, była pokonana, zalewała ją fala najczulszej tkliwości.Och, widok tej zmienionejtwarzy! - była teraz zbyt promienna, by mogła w nią spojrzeć.Serce Aucji waliło, jakby miałopęknąć, przepełnione dziwną żarliwością, wypływającą właśnie ze smutku.%7łarliwość tawciąż rosła, aż biedne ciało Aucji nie mogło dłużej znieść tego wewnętrznego ognia, czuła, że484coś w niej topnieje, a dusza jakby na skrzydłach wzbiła się w górę ku postaci Chrystusa - jejZbawiciela.Ulatywała coraz wyżej i wyżej w Jego otwarte ramiona.Och, nieoczekiwana,niewiarygodna radości.W ekstazie Aucja czuła ramiona Zbawiciela, obejmujące ją łagodnie.Głowa opadła jej na piersi, a strumień łez wytrysnął nagle z oślepionych oczu.Spoczywała naJego piersi, łkając z radości.Jezus, Syn żywego Boga - chwała Ojcu - promienność wiecznejświatłości - pożądanie wzgórz wiekuistych - On należał do niej, a ona do Niego.Czemu niezwróciła się do Niego wcześniej? Błąkała się po pustyniach marności, mordowała się wbezużytecznym trudzie.Ale teraz przyszła do Niego, teraz dusza jej doznała słodyczyzjednoczenia się ze Stwórcą.Oto cel, dla którego została stworzona.Poza tym zjednoczeniemżycie było niczym - śmierć niczym! Wokół niej głosy aniołów łączyły się w niebiańskiejharmonii szczęścia.- Jezu! Jezu! - szeptała w ekstazie.- W końcu przyszłam do Ciebie.Jesteś mój, a jajestem Twoja na wieki.Przez długą chwilę pozostała na kolanach, w błogim zachwyceniu.Nie brała udziałuw mszy świętej, nie słyszała kazania.Nie zwracała uwagi na nikogo i nikt nie zwracał uwagina nią.Nie zauważyła, że wszyscy mieszkańcy tej ubogiej parafii wyszli z kościoła, że zostałasama.Wreszcie poruszyła się powoli.Twarz jej, podobnie jak Oblicze promieniejące wwizji, była przemieniona.Nigdy by nie uwierzyła, wchodząc tu tak nieszczęśliwa, że wyjdziecałkowicie pocieszona, że znajdzie ukojenie.Spiesznie, żarliwie pochyliła się i ucałowałastopy Chrystusa na krzyżu.Czuła się tak podniesiona na duchu, że ogarnął ją paniczny lęk, iż szczęście to zarazminie.Skarb wydawał się zbyt cenny, by mogła go posiąść.Ale trwoga ta okazała siębezpodstawna.Jeżeli oddawała się jakiejś sprawie, to czyniła to zawsze z płomiennymzapałem.Stan błogości okazał się trwały, stale ją wypełniał, potęgował się z każdym dniem,stał się nicią przewodnią jej życia.A tyle miała do odpokutowania: całą swoją dawniejsząoziębłość i zaniedbanie.Było czymś niezrozumiałym, jak wspaniale i szybko rozkwitała jej żarliwość, ajednocześnie wzmocniło się też to cudowne, wewnętrzne poczucie szczęścia.Codzienniechodziła do kościoła Maryi Panny, uczyniła go słodkim schronieniem, do którego niezmiennie485wracała.mały, skromny kościół nie odznaczał się niczym szczególnym, lecz tu, dziękiwzniosłej dobroci swego Stwórcy, dostąpiła aktu łaski.Tu więc przychodziła się modlić,ofiarowywać Bogu swoją pracę, życie, siebie samą, słuchać mszy świętej, codziennieprzystępować do komunii.Te niby skarb strzeżone chwile, kiedy Jezus dawał jej Swoje Ciało,łącząc się z nią, przepajały jej duszę niewiarygodną, ekstatyczną radością.Nigdy przedtemnie uświadomiła sobie pełnego znaczenia sakramentu.Dawniej, kiedy około Wielkiejnocyspełniała tradycyjne obowiązki religijne, przyjmowanie Hostii i spożywanie opłatka,rozpływającego się na języku, było momentem uroczystym, ale nie wstrząsającym.Uważałaten akt za część składową swej wiary, tak ją nauczono - jakże inaczej! Teraz zjednoczenie zChrystusem było prawdziwe i rzeczywiste, podsycało jej zapał, potęgowało namiętnątęsknotę, będąc rozkosznym powtórzeniem owej chwili, kiedy w swej wizji czuła, żeobejmują ją kochające ramiona Jezusa.Co jednak może zrobić, by okazać Mu również swoją miłość i wdzięczność?%7łarliwość Aucji domagała się od niej czegoś więcej, pchała ją łagodnie ku większym, corazwiększym ofiarom.Pragnęła ściślejszego i trwalszego zjednoczenia.Wszystko dla Jezusa -oto jedyny cel życia, który porwał ją jak niepowstrzymany, wartki prąd.I nagle pewnego wieczoru, kiedy pogrążona w pobożnych rozmyślaniach siedziała wswym cichym pokoju, spłynęło na nią objawienie.Być może, że w taki sam sposób dokonałosię Zwiastowanie Panny Maryi.Było to takie proste, takie nieuniknione, może nawetzuchwałe, dla nie mogących pojąć jedynie śmieszne - ale dla niej było to natchnienie, pełneniezrównanej słodyczy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]