[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dwa latapózniej nie zjawiła się w szkole ani razu.Rzecz jasna widywałem sięczęsto z Patrickiem, który świetnie wiedział, że jego syn jest dobrymuczniem.Dorastanie to okropny okres.Dostrzegamy przede wszystkim tychmłodych ludzi, którzy zachowują się niewłaściwie i w ten sposób zwracają55na siebie uwagę, a przecież są też inni, równie ciężko doświadczeni, któ-rzy nie otrzymują żadnej pomocy z tego prostego powodu, że milczą.Podejrzewam, że Aaronowi było równie ciężko jak wszystkim jego ró-wieśnikom, dopiero jednak w ostatniej klasie po raz pierwszy odsłoniłrąbek czegoś, co niektórzy uznali za jego ciemną stronę.Być może nawetwtedy byśmy tego nie dostrzegli, gdyby nie inny chłopiec, Hark Powers,jeden z jego długoletnich dręczycieli.Hark Powers należał do młodzieńców, którzy przodują w sporcie i wprześladowaniu innych, i w niczym więcej.Być może zazdrościł Aaro-nowi uzdolnień, być może naprawdę był oburzony postępowaniem mat-ki Aarona.Tak czy inaczej, w dziesiątej klasie dokuczał mu przy każdejokazji.Na lekcjach biologii musiałem sadzać ich w przeciwległych ką-tach sali.Na koniec roku Aaron dostał piątkę, Hark zaś dwóję.Nie do-stałby świadectwa, gdyby trener Pendergast nie przekonał mnie, że jegopupil jest niezbędny dla drużyny.Hark Powers był cięższy od Aarona co najmniej o trzydzieści kilo-gramów.Pochodził z farmerskiej rodziny i był najmłodszym z pięciubraci, którzy z trudem wspinali się po szczeblach drabiny edukacji.Cho-dził w dżinsowych spodniach i kurtce, miał długie, zawsze brudne włosyoraz czarne wysokie buty motocyklowe z łańcuszkami.Nic nie bawiło gotak jak postępowanie matki Aarona.Fakt, że ojciec Aarona był nauczy-cielem, nastrajał go jeszcze bardziej bojowo.Zdarzało się, że nawet pod-czas lekcji nucił Ciekawe, kto rżnie ją teraz na melodię jakiegoś we-sternowego standardu.Między chłopcami dochodziło do wielu incydentów.Kiedyś Harkwłożył do tylnej kieszeni spodni Aarona niedopałek papierosa, którywypalił w nich dużą dziurę.W stołówce wielokrotnie oblewał go lubobsypywał jedzeniem.Nie było tygodnia bez jakiejś złośliwości: otwar-tych szyderstw, porozumiewawczych mrugnięć, rozsyłania po klasieliścików z przejrzystymi aluzjami.56Mógłbym mnożyć przykłady w nieskończoność.Doszło do tego, żeAaron przestał przyjeżdżać do szkoły rowerem, żeby Hark mu go niezniszczył.Znosił wszystko ze stoickim spokojem.Strzepywał resztki jedzenia zubrania, polewał wodą płonącą kieszeń, nie zwracał uwagi na zaczepki.Jego powściągliwość ośmieliła kilku innych chłopców, większość jednaknie niepokoiła go w żaden sposób - nie z dobroci serca, lecz dlatego, żebył taki dziwny.Traktowano go tak przez kilka lat: prześladowania niebyły ani na tyle poważne, żeby sprowokować władze szkolne do inter-wencji, ani na tyle błahe, żeby całkiem przejść nad nimi do porządkudziennego.W szkole średniej w Aurelius znajduje się coś w rodzaju świetlicy po-łączonej z kawiarenką, gdzie po lekcjach uczniowie mogą pograć w grywideo albo coś przekąsić lub wypić - zazwyczaj ciastko i czereśniowącolę.Do dyspozycji mają również młodzieżowe czasopisma oraz szafęgrającą.Niekiedy w pomieszczeniu gromadzi się nawet trzydzieściorodzieciaków.Hark odwiedzał to miejsce niemal codziennie, Aaron nato-miast nigdy się tam nie pojawiał.Któregoś majowego popołudnia, około czwartej, Aaron nie-spodziewanie zjawił się w świetlicy.Wcześniej tego samego dnia w sto-łówce doszło do kolejnego incydentu: Hark wylał do spaghetti Aaronacałą zawartość szklanki z gazowanym napojem pomarańczowym.Zda-rzenie mogło wydawać się mało istotne, Hark bowiem dopuszczał się jużznacznie gorszych czynów, niemniej należy pamiętać, że takie postępo-wanie trwało już od dość dawna.Pózniej słyszałem opinie ludzi, którzyuważali, że Aaron zdążył się już do tego przyzwyczaić - zupełnie jakbymożna było przyzwyczaić się do nieustannego bycia ofiarą.- Oto nasz dziwkowy synalek! - wykrzyknął na jego widok Hark.Siedział przy stoliku z Cindy Loomis, swoją dziewczyną, oraz jeszczedwoma chłopcami.Wszyscy mieli wielką ochotę na dobrą zabawę.57Aaron był ubrany w białą koszulę i spodnie khaki - istotny szczegół,zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę dalszy przebieg wydarzeń.Cindy po-wiedziała mi pózniej, że się uśmiechał.Może nie był to przyjaznyuśmiech, ale też nie zwiastował niczego niedobrego.- Opowiedz nam, jak twoja matka robi to z marynarzami! - zapro-ponował Hark, strząsając na podłogę popiół z papierosa.Aaron zbliżył się jakby nigdy nic.Cindy mówiła mi, że spodziewali sięjakiejś odpowiedzi, może również żartu.Dotarłszy do stolika, mrugnąłdo Harka, a następnie pochylił się, jakby zamierzał powiedzieć mu coś wtajemnicy.Zaskoczony Hark przysunął się, nastawiając ucha.Do tejpory Aaron nigdy nie odezwał się do niego ani słowem.Gdyby było ina-czej, Hark może powściągnąłby swoją ciekawość.Aaron i tym razem nic nie powiedział, tylko chwycił zębami uchoHarka i zacisnął szczęki.Hark wrzasnął przerazliwie.Kopnął w stolik,zrzucając szklanki na podłogę, złapał Aarona za koszulę; ból jednak mu-siał być porażający.Aaron zaczął się cofać, ściągając Harka z krzesła.Trzymał w ustach większą część jego ucha.Hark próbował uderzyć na-pastnika, lecz bez powodzenia, prawie całą uwagę poświęcał bowiemdonośnym krzykom.Pokonali w ten sposób kilka metrów, po czymAaron zacisnął zęby jeszcze mocniej i z całej siły pchnął Harka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]