[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie odpowiedziała, ale usłyszał jejmimowolne głębokie westchnięcie. Czy będziesz słuchała, jeżeli zacznę mówić, aczkolwiek być może nie od razu będę mówiło tym chłopcu o chłopcu, z którego każda matka każdy rodzic mógłby być dumny?Zauważyłem to, Ruth, widziałem go; wyglądał niczym książę w tym ciasnym, nędznym domui pozbawiony ziemskich dostatków.Byłoby szkoda, gdyby odmówiono mu go którejkolwiekz szans, jakie mogłyby się przed nim otworzyć.Na nieruchomej twarzy nie było jakiejkolwiek oznaki matczynej ambicji, chociaż być możezakiełkowała ona w jej sercu, kiedy zabiło szybko i mocno na myśl o propozycji, którą, jak sobiewyobrażała, zamierzał uczynić w kwestii zabrania jej synka, by dać mu doskonałe wykształcenie,którego często dlań łaknęła.Powinna odmówić, tak jak uczyniłaby względem wszystkiego, cozdawałoby się sugerować, iż uznawała czyjeś prawo do Leonarda; lecz niekiedy dla dobra chłopcapragnęła większych możliwości szerszej przestrzeni. Ruth! Przyznałaś, żeśmy kiedyś byli szczęśliwi; istniały okoliczności, które, gdybym mógłszczegółowo ci o nich wszystkich opowiedzieć, ukazałyby ci, jak wówczas, słaby i powracający dozdrowia, byłem niemalże bierny w rękach innych ludzi.Ach, Ruth! Nie zapomniałem tkliwejpielęgniarki, która uspokajała mnie, kiedym majaczył.Gdy mam gorączkę, śnię, że ponowniejestem w Llan-dhu, w małej starej sypialni, a ty, w bieli którą zawsze się wówczas oblekałaś pomykasz wokół mnie.Azy duże i okrągłe kapały z oczu Ruth nie mogła nic na to poradzić jakżeby mogła? Byliśmy wówczas szczęśliwi ciągnął, nabierając otuchy na widok jej wzruszeniai powracając raz jeszcze do wyznania, które uznał za tak dla siebie korzystne. Czy takie szczęścienie mogłoby więcej powrócić? Rzekł prędko, pragnąc przedłożyć jej wszystko, co miał dozaproponowania, zanim udałoby się jej w pełni pojąć, o co mu chodziło. Jeżelibyś się zgodziła, Leonard zawsze byłby z tobą kształciłby się gdzie i jak byśzechciała pieniądze w ilości, jakiej tylko byś sobie zażyczyła, byłyby zapewnione tobie i jemu jeżeli tylko, Ruth, jeżeli tylko pozwoliłabyś na to, by powróciły tamte szczęśliwe dni. Ruth przemówiła. Powiedziałam, że byłam szczęśliwa, ponieważ poprosiłam Boga, by mi dopomógł i mnieochronił i nie śmiałam opowiadać kłamstw.Byłam szczęśliwa.Och! Czymże jest szczęście bądzcierpienie, żebyśmy teraz o nich mówili?Pan Donne spojrzał na nią, kiedy mówiła te słowa, by sprawdzić, czy błądzi gdzieś myślami,bo tak zupełnie wydawały mu się one dziwne i nieskładne. Nie śmiem myśleć o szczęściu, nie wolno mi wyglądać smutku.Bóg nie po to mnie tutajpostawił, ażebym rozważała którekolwiek z nich. Moja droga Ruth, uspokójże się! Nie trzeba się śpieszyć z udzieleniem odpowiedzi namoje pytanie. A jak ono brzmiało? zapytała Ruth. Kocham cię tak bardzo, że żyć bez ciebie nie mogę.Ofiaruję ci serce, życie& zapewniam,że umieszczę Leonarda tam, gdzie tylko sobie zażyczysz.Mam możność i środki po temu, ażebywesprzeć go na każdej ścieżce życia, jaką tylko wybierzesz.Każdy, kto okazał ci uprzejmość,otrzyma ode mnie nagrodę popartą wdzięcznością, która przewyższy nawet twoją wdzięczność.Jeżeli jest jeszcze coś, co według ciebie mógłbym uczynić, uczynię to. Niech pan posłucha! rzekła Ruth, kiedy w myślach jej zaświtało, co proponował. Gdymówiłam, że dawno temu byłam z panem szczęśliwa, dławiłam się ze wstydu, wyrzekając te słowa.A jednak być może szukam dla siebie próżnej, fałszywej wymówki.Byłam bardzo młoda; niewiedziałam, dlaczego takie życie jest przeciw czystej i świętej woli Boga przynajmniej nie takdobrze, jak wiem to dzisiaj; i mówię panu prawdę odtąd każdego dnia życia towarzyszy miskrywana zmaza na duszy zmaza, która sprawiła, że sama czuję do siebie wstręt i zazdroszczętym, co wytrwali bez skazy i niezbrukani; to sprawiło, że ze wstydu cofam się przed własnymdzieckiem przed panem Bensonem i jego siostrą przed niewinnymi dziewczętami, którenauczam ba, kulę się ze strachu przed samym Bogiem nawet; a to, co wówczas złego uczyniłam,zrobiłam w ślepej niewiedzy, w przeciwieństwie do tego, co uczyniłabym teraz, gdybym panaposłuchała.Była tak silnie wzburzona, że przyłożyła dłonie do twarzy i rozszlochała się serdecznie.Następnie, odjąwszy je, spojrzała nań z pałającą twarzą i pięknymi, uczciwymi, mokrymi oczamii spróbowała przemówić spokojnie, kiedy zapytała, czy potrzeba, by zostawała dłużej (byłabyodeszła natychmiast, lecz pomyślała o Leonardzie i zapragnęła usłyszeć wszystko, co mógłby miećdo powiedzenia jego ojciec).On tymczasem był znów pod tak przemożnym wrażeniem jej urodyi tak niewiele rozumiał z tego, co mówiła, iż uznał, że potrzeba ją odrobinę jeszcze ponakłaniać,a przystanie na to, czego pragnął; w niczym bowiem, co powiedziała, nie było znać ni śladu gniewuczy pretensji, że ją opuścił, jakkolwiek spodziewał się, iż te właśnie uczucia będą przeważały a byłaby to największa z przeszkód, jakie mógł napotkać.Wyrażoną przez nią głęboką skruchępomylił z ziemskim wstydem; a ten, jak sądził, zdoła niebawem odegnać. Owszem, mam do powiedzenia o wiele więcej.Nie powiedziałem jeszcze połowy.Nieumiem ci opisać, jak czule będę jak czule już cię kocham jak pragnę spędzić życie na służeniutwym życzeniom.Pieniędzmi, jak widzę& wiem, że gardzisz& Panie Bellingham! Nie zostanę tutaj po to, ażeby dalej słuchać, gdy pan przemawia domnie w ten sposób.Byłam grzeszna, lecz pan akurat nie powinien& Nie mogła mówić, takbardzo dławił ją namiętny żal.Zapragnął ją uspokoić, dostrzegłszy, że wstrząsają nią powstrzymywane szlochy.Położyłdłoń na jej ramieniu.Strąciła ją zniecierpliwiona i natychmiast się odsunęła. Ruth! rzekł, dotknięty okazaną niechęcią zaczynam sądzić, że tyś mnie nigdy niekochała. Ja!& ja pana nigdy nie kochałam! Jak pan śmie tak mówić?Gdy mówiła, oczy jej zapłonęły w reakcji na jego słowa.Jej kształtne, czerwone wargiwykrzywiły się uroczo w wyrazie pogardy. Dlaczego tak się przede mną wzdrygasz? rzekł z narastającym zniecierpliwieniem. Nie przyszłam tu po to, ażeby mówiono do mnie w ten sposób oznajmiła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]