[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tych optymistycznych poglądów niepodzielała 13 kompania marszowa, która telefonowała, że właśnie powróciłkapral Havlik z miasta i od jakiegoś kolejarza dowiedział się, że wagony już stojąna stacji.Vaniek wyrwał słuchawkę z rąk Szwejka i krzyczał rozzłoszczony, żekolejarze figę wiedzą, bo on był dopiero co w kancelarii pułkowej.Szwejk wysiadywał przy telefonie z prawdziwym zamiłowaniem i na wszystkiepytania odpowiadał zawsze jednakowo, że jeszcze nic pewnego nie wiadomo.Tak samo odpowiedział na pytanie porucznika Lukasza, który pytał:- Co tam u was nowego?- Jeszcze nie ma nic pewnego, panie oberlejtnant - stereotypowo odpowiedziałSzwejk.- Ach, ty fujaro! Zawieś słuchawkę!Potem otrzymał kilka telefonogramów z szeregiem zwykłych nieporozumień.Najpierw przyszedł telefonogram, którego nie można było podyktować mu wnocy, ponieważ nie zawiesił słuchawki i spał.Chodziło w nim o żołnierzyszczepionych i nie szczepionych.283Potem przyszedł telefonogram, również spózniony, dotyczący konserw, co teżjuż zostało wczoraj wyjaśnione.Następnie telefonogram do wszystkich batalionów, kompanii i części pułku: Kopia telefonogramu brygady nr 75692.Rozkaz brygady nr 172.- Przywykazach gospodarczych kuchni polowych należy przy wymienianiu produktówspożywczych trzymać się takiego porządku: 1.mięso, 2.konserwy, 3.jarzynyświeże, 4.jarzyny suszone, 5.ryż, 6.makaron, 7.kasza i kaszka, 8.kartofle,zamiast poprzedniego porządku: 4.jarzyny suszone, 5.jarzyny świeże.Gdy Szwejk przeczytał ten telefonogram feldfeblowi rachuby, ten oświadczyłuroczyście, że takie telefonogramy rzuca się do wychodka.- Wymyślił to sobie jakiś idiota ze sztabu armii i zaraz rozsyłają takiegłupstwa po wszystkich dywizjach, brygadach i pułkach.Następnie przyjął Szwejk jeszcze jeden telefonogram, który był tak szybkodyktowany, że Szwejk zdążył zapisać na kartce tylko poszczególne wyrazy, cowyglądało jak jaki szyfr sekretny: In der Folge genauer erlaubt gewesen oder das selbst einem hingegenimmerhin eingeholet werden.- To wszystko są głupstwa - rzekł Vaniek, gdy Szwejk dziwił się ogromnie, żemu się napisała taka osobliwa rzecz, i gdy odczytywał ją sobie trzy razy z rzędu.-Oczywiście, głupstwa - mówił Vaniek - ale diabli ich wiedzą, może to jaki szyfr,tylko że my w kompanii nie jesteśmy przygotowani do odczytywania szyfrów.Można to w kąt cisnąć.- I ja tak myślę - rzekł Szwejk.- Gdybym zameldował panu oberlejtnantowi,że ma in der Folge genauer erlaubt gewesen oder das selbst einem hingegenimmerhin eingeholet werden, toby się jeszcze raz obraził.Bywają ludzie tacyobrazliwi, że aż strach - mówił Szwejk dalej, oddając się znowu wspomnieniom.-Pewnego razu jechałem tramwajem z Vysoczan do Pragi, a w Libni przysiadł siędo nas niejaki Novotny.Jak tylko go poznałem, podszedłem do niego i wdałem sięz nim w rozmowę, że obaj jesteśmy z Drażova.A ten na mnie z pyskiem, żebymmu dał spokój, bo mnie nie zna.Zacząłem mu tłumaczyć, żeby sobieprzypomniał, że jako mały chłopczyk chadzałem do niego z matką, której na imiębyło Antonina, a ojcu Prokop i był ekonomem.Nawet wtedy nie chciał słyszeć otym, że się znamy.Więc przypomniałem mu jeszcze inne szczegóły, że w Drażoviebyli dwaj Novotni: Antoni i Józef.I że on jest właśnie tym Józefem, bo mi o nim zDrażova pisali, że postrzelił żonę, gdy go strofowała za pijaństwo.I widzi pan, tenczłowiek podniósł na mnie rękę.Uchyliłem się szczęśliwie, a ten grzmotnął pięściąw szybę i zbił ją.Tę dużą na przedniej platformie przed motorniczym.Więc namkazali wysiąść i zaprowadzili nas do komisariatu, gdzie się pokazało, że ten panbył dlatego taki obrazliwy, bo wcale się nie nazywał Józef Novotny, ale EdwardDoubrava i pochodził z Montgomery w Ameryce, a do Czech przyjechał tylko taksobie, żeby odwiedzić krewnych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]