[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W blaszanym pudełeczku leżałakarteczka ze słowami:Pamiętaj, że to nie Twoje.Nie kradnij!Kapitan Nemo.Kapitan Nemo był postacią realną.Nie miała racji dziewczyna z warkoczem,przypuszczając, że chyba dopiero od bardzo niedawna pojawił się w tych okolicach.Szałasyna wysepkach były już stare, zbudowano je najpózniej latem ubiegłego roku, na pudełeczkachi innych rzeczach pozostawionych w szałasach leżała gruba warstwa kurzu.Wyglądało to tak,jakby Kapitan Nemo wraz z końcem ubiegłego lata przestał odwiedzać swoje szałasy.Wniosek z tych spostrzeżeń sam się narzucał: Kapitan Nemo nie mieszkał stale nadJeziorakiem, zapewne przyjeżdżał tutaj tylko latem.ROZDZIAA CZWARTYPONURA WYSPA " PRZERA%7łAJCY ZLAD " NIESPOKOJNA NOC " KROGULEC IKOMPANIA " KTO UKRADA KAJAKI " ZBRODNIA " CO SI STAAO NA WYSPIE "WOAANIE O POMOC " ROZPRAWA Z GROyNYM PRZECIWNIKIEM " ZNOWU PANANATOL I POUCZENIAUzupełniwszy w Iławie swoje zapasy żywnościowe powracałem w stronę Siemianwzdłuż wschodniego brzegu Jezioraka.Był to już czwarty dzień mojej podróży po jeziorze,nadeszła już chyba pora, aby znalezć się w tych stronach, gdzie powinien był działaćCzłowiek z Blizną.Zbliżał się wieczór.Gdy tylko zniknęło słońce, natychmiast pojawił się księżyc - zpoczątku blady, niemal biały, lecz w miarę jak wodę i niebo ogarniać zaczynał nocny mrok,stawał się coraz jaśniejszy, złotawy, a potem srebrzysty.Zerwał się wiatr i wzburzył spokojne dotąd jezioro.Wehikułem zakołysały fale.Byłem już zmęczony i marzyłem o zacisznej przystani, o szklance gorącej herbaty, a potem ospokojnym śnie w ciepłym śpiworze.Przed maską samochodu coraz bliżej miałem czarną kępę wysokich drzew na dośćdużej wyspie.Pominąłem ją w czasie swej drogi do Iławy, gdyż leżała blisko wschodniegobrzegu, a ja płynąłem zachodnim.Obiecałem sobie, że zwiedzę ją podczas drogi powrotnej, iteraz chciałem swój zamiar zrealizować.Ciekawiło mnie, czy i tutaj znajdę szałas KapitanaNemo.Wkrótce usłyszałem szum drzew i głośny szelest przybrzeżnych trzcin.I może towłaśnie ciemności nocy, jęk wiatru i plusk fal spowodowały, że wyspa ta wydała mi sięponura i najmniej gościnna ze wszystkich, jakie dotąd odwiedziłem.Opłynąłem ją dookoła i przekonałem się, że ma kształt podłużny, ze zwężeniempośrodku, tworzącym z dwóch stron zatoczki.Wpłynąłem w jedną z nich i znalazłem się nawąskiej, piaszczystej łasze, po której bez trudu mógłbym samochodem wyjechać na brzeg.Ale, jak już wspomniałem, wolałem nie ujawniać właściwości swego pojazdu.Gdy płynąłemnim, koła miał ukryte pod wodą i widziano w nim tylko staroświecką motorówkę.Samochódna wyspie otoczonej wodą musiałby wzbudzić zdziwienie.Wcisnąłem go więc jeszczebardziej w gęstą ścianę trzcin i zakotwiczyłem.Pozostał tam ukryty przed wzrokiem ludzkimzarówno od strony wyspy, jak i od jeziora.Wyniosłem z wehikułu namiot, śpiwór i kuchenkę gazową.Postawiłem namiot poddrzewami tuż obok piaszczystej łachy, potem poszedłem do jeziora, aby zaczerpnąć wody naherbatę.Na piasku nadbrzeżnym odkryłem świeże ślady stóp ludzkich i podługowatewgłębienie, pozostałość po dziobie łódki, którą ktoś tu wyciągnął przed niedawnym czasem, apózniej zsunął do wody i odpłynął.Gdy wracałem do namiotu, spostrzegłem na piasku jeszcze jeden dziwny ślad.Dużą,niekształtną ciemną plamę.Poświeciłem latarką i ku swojemu przerażeniu stwierdziłem, żejest to ogromna plama krwi.Ogarniał mnie coraz większy niepokój, nawet strach.Chciałem jeszcze raz zbadaćślady na piasku, lecz nagle księżyc zakryły chmury i noc zrobiła się bardzo czarna.Zwiatłolatarki było za skąpe, nie mogłem więc odkryć żadnych innych szczegółów.Dął coraz silniejszy wiatr, wzmógł się szum drzew.Zrezygnowałem z gotowania ipicia herbaty
[ Pobierz całość w formacie PDF ]