[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Otóż, gdy ten Karlik dowiedział się.że tenstudent zaleca się do jego córki, poszedł do niego do mieszkania i powiada:.,Zcórką moją żenić się panu nie wolno, mój panie łapserdaku, bo jej panu niedam! No dobrze - odpowiedział pan Mikesz - jeśli żenić mi się z nią nie wolno,to się przecież na kawałki nie rozszarpię. Po dwóch miesiącach pan Karlikprzyszedł znowu do tego Mikesza, przyprowadził z sobą nawet swoją małżonkę ioboje rzekli jednogłośnie: Pan, panie łapserdaku, pozbawił naszą córkęhonoru. Tak jest - odpowiedział Mikesz - pozwoliłem sobie zhańbić ją,szanowna pani.Ten pan Karlik zaczął na niego niepotrzebnie wrzeszczeć iprzypominać mu, że przecie powiedział, że z jego córką żenić mu się nie wolno, bomu jej nie da, ale mu tamten całkiem rzeczowo odpowiedział, że ani myśli się znią żenić, skoro nie wolno.Wtedy zaś nie było mowy o tym, co wolno.A ponieważo tym nie było mowy, więc on dotrzyma słowa i prosi, żeby się nie niepokoili, boon jest człowiekiem charakteru, nie żadną chorągiewką, ba, zawsze dotrzymujesłowa, to co powie, to jest święte, więc córki państwa Karlików nie chce i nigdychcieć nie będzie.A gdyby z tej racji miał być narażony na prześladowania, totakże nie robi sobie z tego nic, bo sumienie ma czyste, a jego nieboszczkamamusia jeszcze na łożu śmiertelnym zaklinała go, żeby nigdy w życiu niekłamał, on zaś przyrzekł jej to uroczyście, a takie przyrzeczenie obowiązuje.Wjego rodzinie w ogóle nikt nie kłamał, on zaś miewał w szkole zawsze stopniecelujące z zachowania.Widzicie więc - wywodził Szwejk - że wielu rzeczy czynićnie wolno, ale ostatecznie można.Drogi ludzkie mogą być różne, byle cel byłwzniosły.- Drodzy przyjaciele - rzekł jednoroczny ochotnik, który notował coś z wielkągorliwością - nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.Ten oto pociągCzerwonego Krzyża, wysadzony w powietrze, na poły spalony i zrzucony znasypu, wzbogaca sławne dzieje naszego batalionu nowym bohaterskim czynemprzyszłości.Wyobrażam sobie, że około 16 września, jak to sobie już zaznaczyłemw notatniku, z każdej kompanii naszego batalionu zgłosi się na ochotnika kilkuprostych żołnierzy pod wodzą kaprala, aby wysadzić w powietrze pancernypociąg nieprzyjacielski, który nas ostrzeliwuje i nie pozwala nam przejść przezrzekę.Zaszczytnie spełnili swoje zadanie przebrani za wieśniaków.Co ja widzę! - zawołał jednoroczny ochotnik zaglądając w swoje notatki.- Wjaki sposób dostał się do moich notatek nasz pan Vaniek?Słuchaj pan, panie rechnungsfeldfebel - zwrócił się do Vańka - co za pięknyartykulik będzie o panu w dziejach batalionu.Zdaje mi się, że już pana gdzieśopisałem, ale to będzie stanowczo lepsze i bardziej przekonywające.- Ijednoroczny ochotnik zaczął czytać głosem podniesionym i uroczystym: Bohaterska śmierć sierżanta rachuby Vańka.Do ryzykownej wyprawy, mającej na celu wysadzenie w powietrzepancernego pociągu nieprzyjacielskiego, przyłączył się także sierżant rachuby392Vaniek w przebraniu wieśniaczym, jak i inni uczestnicy tej wyprawy.Wywołanym przez siebie wybuchem został ogłuszony, a gdy odzyskałprzytomność, ujrzał się otoczonym przez nieprzyjaciela i niebawemzaprowadzono go do sztabu nieprzyjacielskiej dywizji, gdzie w obliczu śmierciodmówił jakichkolwiek wyjaśnień co do sytuacji i liczebności naszego wojska.Ponieważ ujęty został w przebraniu, przeto jako szpiega skazano go na śmierćprzez powieszenie, którą to karę przez wzgląd na jego wysokie stanowiskozamieniono mu na śmierć przez rozstrzelanie.Egzekucja została wykonananatychmiast pod murem cmentarnym, a dzielny sierżant Vaniek prosił, aby munie zawiązywano oczu.Na pytanie, czy nie ma jakiego specjalnego życzenia,odpowiedział: "Przekażcie za pośrednictwem parlamentariusza mojemubatalionowi ostatnie pozdrowienie ode mnie oraz donieście mu, że umieramprzekonany, iż nasz batalion kroczyć będzie nadal drogą zwycięstwa.Dalejdonieście panu kapitanowi Sagnerowi, że według ostatniego rozkazu brygadydzienna porcja konserw została podniesiona do półtrzeciej puszki na jednegoszeregowca." Tak umarł nasz sierżant rachuby wzbudzając ostatnim swoimzdaniem popłoch u nieprzyjaciela, który był przekonany, że broniąc przejściaprzez rzekę, odcina nas od punktów zaopatrywania, że więc doprowadzi dorychłego wygłodzenia nas, a tym samym do zdemoralizowania.O jego spokoju, zjakim spoglądał śmierci w oczy, świadczy i ta okoliczność, że przed straceniemgrał w zechcyka z nieprzyjacielskimi oficerami sztabowymi."Kwotę przeze mniewygraną proszą wręczyć rosyjskiemu Czerwonemu Krzyżowi" - rzekł stojącprzed lufami karabinów.Ta szlachetna wspaniałomyślność wzruszyła obecnychwojskowych aż do łez
[ Pobierz całość w formacie PDF ]