[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tozdanie mo\e dotyczyć tak\e pojedynku między poetą a hrabią, który to pojedynek - gdyby doniego doszło - pewnie odbyłby się właśnie w gaiku Maryli.O pojedynku - Kronika \ycia itwórczości wspominając o tym wydarzeniu sytuuje je między rokiem 1821 a 1822, choć roku1823 tak\e nie da się wykluczyć - więc o pojedynku mówi tylko jedna i to niezbytwiarygodna relacja.Sprawa musiała być jednak dość głośna, bowiem Odyniec - chcączapewne poło\yć kres plotkom, które na ten temat opowiadano - doszedł do wniosku, \epowinien zaprzeczyć, jakoby coś takiego w ogóle się wydarzyło.We Wspomnieniach zprzeszłości czytamy, \e Mickiewicz pojechał w kwietniu 1822 roku do Bolcienik nie w celuwyzwania mę\a na pojedynek, ale dla przepędzenia dwóch dni świąt w przyjacielskiejwiejskiej gościnie".Akurat w tym wypadku skłonny jestem uwierzyć Odyńcowi, gdy\ całe towydarzenie wygląda mi na zmyślone: pewnie dlatego, \e są w nim takie elementy, które niezgadzają się z moją wiedzą o obyczajach tamtej epoki.Przypominam jednak o czymś, conazwałem nieprzeni-kalnością obyczaju.Mickiewicz mógł się zachować w taki sposób, którywydaje się nam wysoce niestosowny - niestosowne, choć w innym sensie, wydaje mi się te\zachowanie hrabiego i hrabiny - ale nie znaczy to, \eby jego, a tak\e ich zachowanie niemogło się mieścić w takiej sferze, która wedle ówczesnych odczuć była jeszcze tolerowana iuznawana za obyczajną.To, co wiemy o pojedynku, pochodzi z artykułu Jana PrusinowskiegoKilka wspomnień z młodości Mickiewicza, który ukazał się w roku 1860 w GazecieCodziennej".Prusinowski dowiedział się o tym wydarzeniu od Antoniego Stanisławskiego,który był profesorem w Kazaniu.Stanisławskiemu opowiadał o nim Józef Kowalewski.Kowalewski wiedział zaś o tym od Teodora Aozińskiego, który - no wreszcie - był przy tym iwidział to wszystko na własne oczy.Relacja opublikowana przez Prusinowskiego powtórzonazostała dwukrotnie:254przez Alberta Gąsiorowskiego w ksią\ce Adam Mickiewicz i pisma jego do roku 1829 orazprzez Władysława Bełzę w Kronice potocznej i anegdotycznej z \ycia Adama Mickiewicza.Ilu więc mamy tych pośredników? Pięciu, a odliczając Bełzę i Gąsiorowskiego, którzypowtarzali tylko to, czego dowiedzieli się z Gazety Codziennej", trzech: Prusinowski,Stanisławski, Kowalewski.Opowieść Aozińskiego przeszła więc przez troje ust i kiedyprzemawia on w pierwszej osobie, trudno uznać, \e słyszymy właśnie jego głos.Pierwszaosoba, ale mo\e liczby mnogiej, tryb oznajmujący, ale mo\e warunkowy.Poniewa\ niewiadomo, co właściwie zrobić z taką relacją - odrzucić w całości? przyjąć w całości?sprawdzać szczegóły? ale jak? - przytoczę ją niemal bez skrótów, opuszczając tylko kilkamniej istotnych fragmentów.Przedtem trzeba tylko jeszcze wyjaśnić, dlaczego Mickiewicz wybrał sobie jako sekundantaTeodora Aozińskiego, a nie kogoś innego.Był z nim zaprzyjazniony, ale nie była to przyjazńtak bliska jak z Malewskim, Czeczotem i Zanem.Otó\ Aoziński był wśród filomatównajwiększym, jak by to powiedzieć, miłośnikiem czy lubownikiem.Dorównywał mu mo\e wtych sprawach Onufry Pietraszkiewicz, ale ten mógł Mickiewiczowi nie odpowiadać, jako \ebył mistrzem wszeteczno-ści, a więc nie było jasne, czy w kwestii tak delikatnej potrafizachować się stosownie.Zan albo Czeczot z pewnością staraliby się odwieść przyjaciela odszaleńczego zamiaru zabicia hrabiego.Natomiast na Aozińskiego, który wiedział, co to jestmiłość, Mickiewicz mógł liczyć, bowiem jeśli ktoś z przyjaciół jego uczucia rozumiał, towłaśnie ten kochliwy i wcią\ zakochany Szerok.W listach do Pietraszkiewicza pisanych zPetersburga w roku 1825 Aoziński tak oto sam siebie przedstawiał: Wiesz, \e Szerokskłonny do miłości, \e gdzie będzie, to się kocha".Oraz: Nic nie ma w \yciuprzyjemniejszego, roz-koszniejszego, szlachetniejszego i spokojniejszego dla człowieka, jaksię kochać.Drwię ja wtedy ze wszystkiego, kiedy piękna buzia do mnie się uśmiechnie,zapominam o wszelkich nieprzyjemnościach, a kiedy pocałuje, wówczas jestem w raju".Koncepcja miłości nieco ró\niąca się od tej, którą miał Mickiewicz, ale na sekundantaAoziński niewątpliwie się nadawał.Kiedy Mickiewicz zjawił się nad ranem - pewnego dnia z rana, kiedym spał jeszcze wnajlepsze" - w stancji Aozińskie-255go, ten musiał się jednak niezle przestraszyć. Stał on przede mną sztywny i nieruchomy jakposąg, blady, z oczyma mocno zaczerwienionymi, które patrzyły przed siebie, a przeciezdawały się nie widzieć.Miał na sobie płaszcz długi, w ręku trzymał pałasz i pod pachą parępistoletów".Mickiewicz nie wyjaśnił Aozińskiemu, o co chodzi, i powiedział tylko: - Jedz zemną.- Pod domem czekała ju\ \ydowska bryczka, według relacji Aozińskiego, czterokonna.To, \eby do \ydowskiej bryczki zaprzę\one były cztery konie, wydaje mi się całkiemnieprawdopodobne, ale jak powiedziałem, nie będę się wdawał w szczegóły
[ Pobierz całość w formacie PDF ]