[ Pobierz całość w formacie PDF ]
." v Uspokój się moje dziecko; ja z dobrą przychodzę nowiną.Nie dam ja ciebiepierwszemu lepszemu, boś też ze wszystkich względów-warta doskonałego męża.Wiemcałkiem dokładnie, kto jest imćpan Gniewosz* jaki jest jego ród i jakie ma łaski u króła,prócz tego wybadałem go jak na spowiedzi, ma umysł wyniosły,* a serce wyborne:.jegotobie przynoszę i jestem pewny, ze będziesz za nim szczęsldwą." Na te słowa, potwierdzające jej czarne przeczucia, Jagience ciemno zrobiło się przedoczyma,wszystkie siły ją opuściły, a tylko tyle przytomności jeszcze zostało, ze się po sukniChryzostoma zsunęła, upadła mu do nófe i zawołała łzami zalanym głosem: Mój ojcze!Tu Chryzostom przypomniał sobie, o czem go staościna ostrzegła, podniósł ją z kolan,posadził przy sobie i zapytał głosem łagodnym, ale oczywiście z myślą podstępną:Powiedzże mi otwarcie, moje dzieciątko, Gniewosz nie bardzo ci się podoba, mozebyśwolała którego innego?To niespodziewane pytanie ocuciło Jagienkę i dodało jej cokolwiek odwagi, przechyliłasię na piersi swojego stryja i rzekła półgłosem: Wolałabym Wilczka.Więc Chryzostom posadził ją znów z dobrocią koło siebie i rzekł:- Dobrze, ześ mi to powiedziała.Słuchajże moja dziecino* a wiedz najprzód o tem, zeja sam pierwszy pomyślałem o Wilczku dla ciebie.Ale taksamo sumienne wziąłem o niminformacye, jak o Gniewoszu i muszę ci powiedzić, że Wilczek ciebie nie godzien.Wilczekma występek na swojem sumieniu, występek taki, któryby ci zatruł całe twoje życie.Przy tych słowach Jagienka, cała łzami zalana, cofnęła się od niego i podniosła rękę dogóry, jak gdyby chciała stanowczo temu zaprzeczyó; ale Chryzostom, wyborny znawca sercludzkich, widząc juz dobrze, ze Jagienka jest Wilczkiem zajęta, że każda zwłoka jestniebezpieczną, ze powinien działać raznie i użyć w ten moment całej swojej powagi, wstał idodał głosem stanowczym i uroczystym. Każdy inny, tylko nie Wilczek.Na Wilczka nigdy ci nie pozwolę.A żebyś o nimZapomniała tem prędzej, wybrałem dla ciebie Gniewosza.Jutro sam was pobłogosławię.Przygotuj się więc do tego aktu a wiedz o tem, że zamaluczko tak samo padniesz mi do nóg za to, żem tobą tak rozporządził.I z temi strasznemi słowami wyszedł prędkim krokiem z pokoju.Jagienka była tym ostatecznym wyrokiem jak odurzona.Jednak w pierwszej chwili ból ilęk przed Gniewoszem ustąpiły jej z serca, a natomiast zdjęło ją oburzenie, ze ktoś śmie takąpotwarz rzucać na Wilczka.Załamała ręce przed sobą, oczy podniosła ku niebu i zawołała dosiebie: Wilczek! występek!.O Boże! takich ohydnych środków używają ci ludzie, ażebyswemu gwałtowi drogę do mnie uścielić!.Potem to oburzenie ją opuściło.Natomiast zaś cała groza jej położenia przed nią sięujawniła.Stało się.Nie było już dla niej żadnego ratunku.Zniknęły ostatnie promienie nadziei.Tośmierć.Czarna otchłań napełniła jej izbę a%na progu kat stoi.Niebawem potem kasztelanowa i starościna weszły dó jej pokoju.Obaczywszy te dwie matrony, Jagienka zupełną odzyskała przytomność.Uczucie dumyją ożywiło i powróciło jej władzę nad sobą.Jeśli mam zginąć mówiła sobie w głębi swejduszy to niechże zginę z godnością niewinnej ofiary i z pogardą dla tych, którzy mniegubią.I zacięła się tak, jak dziś rano.Nie wypuściła ani jednej łzy z oka, ani jednego z piersiwestchnienia a wszystkich grzeczności, perswazyj i powinszowań słuchała w milczeniu, anawet z udaną obojętnością.Kasztelanowa i starościna, przekonane najgłębiej, że humoryrozpierzchną się po weselu, były z niej dosyć zadowolone i tak ją poprowadziły do wie-czerzy.Przy wieczerzy obiedwie matrony, a nawet samKmita usiłowali rozbudzić wesołość.Jagienka temu wcale nie przeszkadzała.OhoGiaz nierozgłoszono jeszcze, ze deklaracya już się odbyła, a ślub ma się jutro odprawić, posadzono jąprzy Gniewoszu; ona była bardzo grzeczną dla niego, a nawet, kiedy on się zamyślił, po kilkarazy sama z nim rozpoczynała rozmowę.Ale wesołość się nie da narzucić.O.Chryzostom,widząc tę niestrojność humorów, zabrał głos i opowiadał o swoich podróżach do ZiemiZwiętej, a tak uwolnił wszystkich od wymuszonych uśmiechów.Wczas przed północą wszy-scy udali się na Lpoczynek.Nazajutrz rano odbył się śłub w zamkowej kaplicy a po południu wesele.Na tym naszym świecie, odkąd ludzie na nim poukładali się w społeczeństwie, gdzie naduczuciem i wolą człowieka muszą koniecznie górować prawa i obyczaje, bo inaczejbyspołeczeństwa nie było, częstokroć w najważniejszych pomiędzy ludzmi układach zupełnieinną jest właściwa treść aktu, a inne pozory.Bywają pogrzeby, które dla ich uczestników sąprawdziwem weselem i bywają wesela, które dla łączących się ślubem dozgonnym sąprawdziwym pogrzebem.To pamiętne w dziejach sobień skiego zamku wesele, z któregopoezya gminna stworzyła powieść ludową, a którą tradycya aż do naszych czasów doniosła,grzebało także szczęście tych dwojga ludzi, jeżeli nie na zawsze, to pewnie na długo.Czuli tooni oboje i szli przed ołtarz jak na rusztowanie: Jagienka blada jak śmierć, pochylonacokolwiek naprzód, jak gdyby się uginała pod przenoszącym jej siły ciężarem niedoli, patrzą-ca przed siebie i unikająca, wzroku Swych gnębi-.cieli Gniewosz z Uśmiechem na twarzy iniby całkiem siebie świadomy, lecz widać było po nim, że krew w nim zastygła i idzienaprzód nie własną siłą, ale moralną przemocą wleczony, której się oprzeć nie inoze.Na to wesele zbębniono cokolwiek szlachty z bliższych okolic i wyprawiono sowitąbiesiadę z muzyką i tańcami.Jagienka wytężyła wszystkie swe siły i trzymała się jak mogła,ażeby nikt nie dostrzegł, co się w niej dzieje; tańcowała nawet zarówno ze wszystkimi, choćjej się serce krajało.Gniewosz także tańcował i pił ze szlachtą ochotnie, odpowiadającwesoło i głośno na jej szumne wiwaty
[ Pobierz całość w formacie PDF ]