[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powiedziała, że wie, iż Patrick niezrobi z tego problemu.Jak mogła nie zdawać sobie sprawy, że odmawiając mu rozmowy na ten temat", tak naprawdę odmawiała synowi wiedzy o nim samym, o jego korzeniach?Dlatego wolał spędzić Zwięto Dziękczynienia z przyjaciółmi, którzy uważali, że znają go takdobrze, iż mogą go zostawić samemu sobie, zamiast spędzać je z rodziną, która wcale go niezna.Wszyscy postrzegali go jako dojrzałego, niezależnego dwudziestotrzyletniego mężczyznę,który poradzi sobie w każdej sytuacji, skoro już tyle czasu tak świetnie sobie radził.A możemiał już tego serdecznie dosyć? Może dla odmiany pragnął na kimś się oprzeć?Temperatura w suszarce rosła.Patrick oparł głowę o metalowy bęben.To nie był właściwymoment, żeby na kogoś liczyć.Skoro wszyscy uważali, że jest taki zaradny, to, do cholery,powinien wydostać się z tej pieprzonej suszarki.Trzeba spokojnie pomyśleć i spojrzeć na toświeżym okiem.Nie pamiętał, gdzie znajdują się zawiasy, z której strony.Czy otwierając drzwi suszarki,pociągał za rączkę? Był tak spanikowany, kiedy się tutaj chował.Czy to możliwe, że waliłramieniem z tej strony, gdzie były zawiasy?Może należy spróbować z drugiej strony.1 7 0Przekręcił się, aż metalowy bęben jęknął.Usadowił się w taki sposób, że plecami opierałsię o tył suszarki.Kolanaprzyciągnął do siebie, a stopy położył na drzwiach.Nie zastanawiał się, czy stłucze szkłoalbo skaleczy się w nogę.Potrzebował powietrza.Chciał stąd wyjść.Oderwał stopy oddrzwi, a potem uderzył w nie piętami tak mocno, jak się dało.Drzwi ustąpiły.1 7 1ROZDZIAA SZEZDZIESITYNick naciskał klawisze i przyciski, przewijając taśmy w pokoju z monitorami.Starał sięwykonywać wszystko po kolei, tak jak go nauczył Jeny Yarden.Wtedy właśnie zadzwoniłaMaggie.Chwilę wcześniej Nick w końcu przekonał Yardena, żeby poszedł do domu,posiedział z rodziną i odpoczął.Wyobrażał sobie, że Jerry mieszka w kawalerce, a jegorodzina to kot, no, może dwa koty.Starał się ukryć zaskoczenie, gdy Yarden - nieśmiało, ale zdumą - otworzył swój portfel i pokazał Nickowi zdjęcie swojej rodziny: pięknej brunetki,trzech przystojnych synów i małego białego psa skulonego na kolanach żony.Nick pomyliłsię nawet co do kota.- Na pewno da pan sobie radę? - spytał na pożegnanie, zerkając na panel klawiszy imonitory.Nick zastanawiał się, czy Yarden martwi się o niego, czy też boi, że zostawia swój sprzętna łasce i niełasce szefa.- Wszystko będzie dobrze.Niech pan idzie uściskać żonę i dzieciaki, Jeny.Zrobił pandobrą robotę, naprawdę dobrą.Gdybym pana potrzebował, zadzwonię.Nick czuł, że niewiele już dokona.Był zmęczony ale nie miał ochoty wracać do hotelu.Przedprzyjazdem do Minnesoty zarezerwował pokój w tym samym hotelu, gdzie znajdowało sięteraz centrum dowodzenia, ale nie miał jeszcze okazji tam wrócić choćby po to, by otworzyćwalizkę.Wciąż zerkał na zegarek.Dzwonił już do swojego szefa, Ala Banoffa, żeby muprzekazać najświeższe informacje.Było za pózno albo raczej zbyt wcześnie, by telefonowaćdo Christine z pytaniem o ojca.Zamiast wracać do hotelu, Nick udał się do centrum handlowego.Poszedł z powrotem dopokoju z monitorami1 zaczął oglądać fragment po fragmencie nagrania, na których występował trzeci z młodychterrorystów.Miał w pamięci zdjęcie Patricka Murphy'ego, a teraz pragnął się przekonać, czyten trzeci terrorysta albo jego przyjaciel to może być właśnie on.Ale na wszystkich na-graniach, które znalazł, gdy tylko dwaj młodzi mężczyzni i towarzysząca im młoda kobietawjechali ruchomymi schodami na trzecie piętro, od razu znikali w barze i z zasięgu kamer.Potem zadzwoniła Maggie.Tak, to głupie, lecz gdy usłyszał jej glos, skoczyła mu adrenalina.A kiedy poprosiła go opomoc, poczuł się jeszcze lepiej.Zaprosiła go do swojego pokoju w hotelu.Chodzi osprawę, skarcił się.Pracowali nad sprawą - tragiczną, przerażającą sprawą.Dlaczego zatem1 7 2serce zabiło mu mocniej? Dlaczego porywy wiatru rozwiewające poły płaszcza nie wydawałymu się już lodowato zimne? Kiedy wszedł do holu, pokonawszy drogę z centrum handlowegona piechotę, zdjął skórzane rękawiczki i przekonał się, że ma spocone ręce.Dłonie wprostbyły mokre od potu.To idiotyczne, jest po prostu żałosny.Wstąpił jeszcze do swojego pokoju po laptop, o który prosiła go Maggie.Zrzucił płaszcz,przejrzał się w lustrze, a następnie zdjął buty, skarpetki, spodnie, koszulę i krawat.Spózni sięparę minut, ale musi się odświeżyć.Musi wziąć prysznic.1 7 3ROZDZIAA SZEZDZIESITY PIERWSZYHenry Lee wlepiał wzrok w zegar na ścianie poczekalni oddziału intensywnej opiekikardiologicznej.Siedział tak już dobrych piętnaście minut, śledząc wzrokiem nieznośniepowolny ruch wskazówek.Czekanie nadwerężyło jego i tak już napięte nerwy.Jeszcze tylkopięć minut i będzie mógł po raz kolejny zadzwonić do Dixona.Ktoś zostawił Saturday Tribune" na pustej ladzie recepcji.Kolorowe zdjęcia i nagłówki napierwszej stronie dotyczyły eksplozji w centrum handlowym.Nie chciał tego oglądać.Niemógł nawet na to patrzeć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]