[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dopiero gdydotknął ustami jej ust i chciał językiem rozewrzeć jej wargi, wszystko się naraz zawaliło;oprzytomniała.Mocno zacisnęła zęby (czuła gorzką obcość masy przywierającej do jejpodniebienia i wydawało jej się, że ma jej pełne usta) i nie poddała mu się; odepchnęła gołagodnie i rzekła: Nie.Naprawdę, lepiej nie.Gdy jednak dalej nastawał, ujęła go za przeguby obu dłoni i powtórzyła raz jeszcze, żenie; potem oświadczyła mu (mówienie przychodziło jej z trudem, ale wiedziała, że mówićmusi, jeśli chce, by usłuchał), że za pózno już dla nich na miłość, przypomniała mu swójwiek; jeśli będą się kochać, on nabierze do niej wstrętu, a ona będzie w rozpaczy, ponieważto, co opowiadał o nich dwojgu przed chwilą, było dla niej niezmiernie piękne i ważne; jejciało jest śmiertelne i starzeje się, ale ona teraz już wie, że zostało z niego cośniematerialnego, co przypomina promień, który świeci, choć gwiazda już zgasła; cóż z tego,że się starzeje, skoro w kimś jej młodość zachowała się nietknięta. Wzniósł pan w sobie mój pomnik.Nie wolno nam dopuścić, by zostałzniszczony.Niechże mnie pan zrozumie - broniła się.- Nie wolno panu.Nie wolno.Zapewnił ją, że wciąż jeszcze jest piękna, że właściwienic się nie zmieniło, że człowiek zawsze pozostaje ten sam, ale wiedział, że jąokłamuje, że to ona ma rację; znał przecież dobrze swoje przewrażliwienie we wszystkim, codotyczyło miłości fizycznej, swój coraz bardziej pełen odrazy stosunek do zewnętrznychdefektów kobiecego ciała, który w ostatnich latach popychał go ku coraz to młodszym, a tymsamym, z czego z goryczą zdawał sobie sprawę, coraz bardziej pustym i głupim kobietom:tak, nie ma wątpliwości: jeśli zmusi ją do miłości fizycznej, skończy się to uczuciem odrazy,a ta odraza zbryzga błotem nie tylko chwilę obecną, ale również obraz kochanej niegdyśkobiety, obraz przechowywany w pamięci niczym klejnot.Wiedział to wszystko, ale były to tylko myśli, a myśli nic nie znaczą wobecpragnienia, które wiedziało tylko jedno: kobieta, której nieosiągalność i zagadkowośćdręczyły go przez całych piętnaście lat, ta kobieta jest tutaj, nareszcie może na nią patrzeć wpełnym świetle, nareszcie z jej dzisiejszego ciała może odczytać jej dawne ciało, z jej obecnejtwarzy tamtą twarz.Nareszcie może odczytać jej (nieuchwytną dla wyobrazni) miłosnąmimikę i miłosny spazm.Ujął ją za ramiona i spojrzał w oczy: Niech się pani nie broni.To nonsens, żeby się pani broniła.-| ^ Ale ona kręciła głową, wiedziała bowiem, że to wcale A Zd nie nonsens, iż siębroni, zna przecież mężczyzn i ich stosunek do kobiecego ciała, wie przecież, że najbardziejnawet płomienny idealizm w miłości nie odbierze ciału jego straszliwego znaczenia; wciążwprawdzie miała dość zgrabną figurę, która zachowała dawne proporcje, i - zwłaszcza wubraniu - wyglądała zupełnie młodo, ale wiedziała, że gdy się rozbierze, ukaże się jejpomarszczona szyja, odsłoni się długa blizna po operacji żołądka, którą przeszła dziesięć lattemu.I w miarę jak wracała jej świadomość obecnego wyglądu własnego ciała, świadomość,która przed chwilą odpłynęła, zaczęły podchodzić z dołu, z ulicy, w górę, ku oknu tegopokoju (aż dotąd wydawało się jej, że wznosi się on wystarczająco wysoko nad jej życiem)przykrości i troski dzisiejszego przedpołudnia, zapełniały ten pokój, siadały na szkle obrazów,na fotelu, na stole, na filiżance po wypitej kawie, a ich korowód wiodła twarz jej syna; nawidok tej twarzy zaczerwieniła się i cofnęła w popłochu w głąb siebie: naiwna, już chciałauciec z tej drogi, którą jej wytyczył i po której kroczyła dotychczas z uśmiechem i zwzniosłymi sentencjami, już, już chciała (choćby na chwilę) uciec, a teraz musi posłuszniezawrócić i przyznać, że to jedyna droga, która jej przystoi.Oczy syna tak były drwiące, że zewstydem czuła, jak pod jego spojrzeniem kurczy się coraz bardziej, aż poniżona zamienia sięw podłużną bliznę na własnym brzuchu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]