[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zgo³a inne flagi bi³y czerwieni¹ w oczy wykonawców woli carów i bur¿uazji.By³y to skrwawione, szkar³atne, krwi¹ zlane cia³a mêczenników, straconych rêk¹ kata zawalkê o wolnoSæ! Rmieræ carowi! Precz z bur¿uazj¹! buchnê³y z³e, og³uszaj¹ce okrzyki. Car bêdzie oddany pod s¹d robotników, w³oScian i ¿o³nierzy! ci¹gn¹³ Lenin, gdy siêuciszy³o znowu. Bur¿uazja zostanie wytêpiona, jako najstraszliwszy wróg nasz, wróg pro-letarjatu! Odbierzecie od niej ziemiê, fabryki, kapita³y, w³adzê; bur¿uazja zmarnieje, bo totylko stanowi³o jej si³ê.Je¿eli zaS oSmieli siê sprzeciwiaæ wam, zginie w potokach krwi! Pro-letarjat bêdzie nielitoSciwy i zwyciêstwo rewolucji utrwali na zawsze! Towarzysze! Wszyst-ko nale¿y do pracuj¹cych i nic bez ich woli i zgody nie zostanie postanowione! Rmieræ ministrom! rozleg³ siê krzyk. Znajduj¹ siê w cytadeli! Oddaæ ich w rêcenasze!Nie zdo³a³ przebrzmieæ ten krzyk niebezpieczny, podburzaj¹cy, gdy Lenin rêkê podniós³ i,uprzedzaj¹c inne g³osy, zawo³a³ donoSnie: Towarzysz nie wyra¿a woli proletarjatu, ¿¹daj¹c bur¿uazyjnej zemsty nad nieszkodliwe-mi nikczemnikami.Kierenskij umkn¹³ i zamierza prowadziæ na stolicê wojska.Lecz wiemy,¿e nasi towarzysze ju¿ uniemo¿liwili ten zamiar.Wojska Kierenskiego rozpad³y siê i ¿adnakompanja nie dojdzie do Piotrogrodu! Niech ¿yje Lenin! Lenin! Lenin! przelewa³a siê fala krzyków.Finowie uciszyli t³um. Towarzysze! Któ¿ pozosta³? Niemowlêcy Tereszczenko, Smieszny ministerek, kukie³kadziecinna, i inni, co nic nie zrobili ani z³ego, ani dobrego, bo nie mogli nic zrobiæ, nie maj¹c166ani rozumu, ani woli, ani w³adzy? Musz¹ oni wykryæ nam wszystkie tajemnice carskiego rz¹-du, nieznane narodowi uk³ady, najwa¿niejsze dokumenty i tem przys³u¿yæ siê proletarjatowi.Zwolnimy ich, bo tymczasem s¹ nam potrzebni.Ministrowie Kierenskiego nie s¹ dla wasbardziej niebezpieczni ni¿ wróble na dachu, towarzysze!T³um rykn¹³ Smiechem, nios³y siê zewsz¹d okrzyki: Och, Lenin! Och Iljicz, têgi ch³op! Ostry a jêzyk, niczem brzytwa! Cha cha cha!Ministrów nazwa³ wróblami na dachu! Och, rozSmieszy³ nas! Lenin! Lenin!Inni wo³ali jeszcze g³oSniej: WypuSæ wróbli z klatki.! Hej, czem oni s¹ dla nas? Plun¹æ i rozetrzeæ. Dobrze, towarzysze, spe³nimy wasze ¿yczenie! Ministrowie po przes³uchaniu ich przeztowarzyszy Trockiego, Przeobra¿eñskiego, Zalkinda i Rykowa zostan¹ zwolnieni krzykn¹³Lenin. A teraz rozchodxcie siê do domów po znojnym dniu, a b¹dxcie baczni, aby nigdzienie zaczai³ siê wróg rewolucji i proletarjatu! Niech ¿yje socjalistyczna republika! Niech ¿yjepracuj¹cy lud ca³ego Swiata! Hurra! Hurra! wy³ t³um. Niech ¿yje Lenin! Niech ¿yje rewolucja!Lenin sta³ i przygl¹da³ siê krzycz¹cym bezmySlnie ludziom.Bada³ ka¿d¹ parê oczu, ka¿den grymas, ws³uchiwa³ siê w ryk, chwytaj¹c ostrym s³uchemoddzielne s³owa; zamienia³ siê w jakiS najczulszy mikrofon, odpowiadaj¹cy ledwie zapalaj¹-cej siê w mózgu mySli tych tysiêcy ludzi, ka¿demu jeszcze podSwiadomemu nastrojowi, ro-dz¹cemu siê dopiero uczuciu.Widzia³ przed sob¹ to morze g³Ã³w o pa³aj¹cych oczach i szeroko rozwartych ustach, leczodró¿nia³ wyraxnie ka¿d¹ twarz, poznawa³ j¹ w szczegó³ach, czu³ ¿¹dze i pragnienia wszyst-kich i ka¿dego zosobna.Przemawia³ do nich ich mySlami, budzi³ w nich to, co le¿a³o g³êbo-ko w ich mrocznych duszach niewolników nienawidz¹cych, spe³nia³ ich zatajone marzenia;by³ w³adc¹, bo¿yszczem tego t³umu; czu³ siê jednak s³ug¹ jego, biegn¹cym przed orszakiem;wiedzia³, ¿e ju¿ nie mo¿e siê zatrzymaæ ani na mgnienie oka, bo pozostanie sam; nie mo¿esiê cofn¹æ, bo zgniecie go ta t³uszcza rozszala³a, ¿¹dna coraz to nowych ofiar, wstrz¹sówi obietnic, gdy¿ wymaga³y tego nagle wyzwolone si³y, zduszone ciê¿k¹ stop¹ ucisku, obez-w³adnione okrucieñstwem rz¹du, podstêpem koScio³a, zgnêbione nieudanemi próbami socja-listów-ugodowców.Fiñscy strzelcy i bataljon pu³ku Paw³owskiego zrêcznym manewrem odciêli wiêksz¹ czêSæzgromadzonych od mównicy i, niby toruj¹c dla nich drogê, oczyScili plac, blanki i bocznepodwórka ko³o rowelinów, gdzie jeszcze niedawno pêdzili smutne ¿ycie wrogowie cara.Lenin z towarzyszami pozostali sami na placu.Na kru¿ganku katedry sta³ jednak t³um, zbity g³owa przy g³owie.Byli to ci, o których Leninowi nie chodzi³o.Gawiedx uliczna, s³u¿ba domowa, drobniurzêdnicy, jakieS kobiety w chustkach na g³owach i szalach na ramionach przeró¿ne typy,przerzucaj¹ce siê w dobie rewolucji z jednego obozu do drugiego polityczna galareta , jakzwykle mawia³.Narazie chcia³ kazaæ, aby usuniêto tê gromadê ludzi, lecz po chwili pomySla³, ¿e s¹ to ci,którzy najszybciej roznios¹ po mieScie potrzebne wieSci.Nale¿a³o uczyniæ tak, aby moglipotwierdziæ zwyciêstwo partji.Podniós³ g³owê i weso³ym g³osem krzykn¹³: Towarzysze! Zajrzyjmy w oczy ciêmiê¿ców naszych! Do katedry!Szybko zbieg³ po stopniach i wszed³ do przedsionka Swi¹tyni.167Ludzie t³oczyli siê przed nim, milkn¹c i ¿egnaj¹c siê nabo¿nie.Lenin wkroczy³ do koScio³a w czapce, a za nim szli komisarze, fiñscy strzelcy, prowadze-ni przez Chalajnena, i ¿o³nierze, a nikt nie obna¿y³ g³owy.T³um skamienia³ i ze zgroz¹ patrza³ na bezbo¿ników
[ Pobierz całość w formacie PDF ]