[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Politycznie stała naprzeciwnym biegunie niż Gus, lecz serce jej wybiegało do strony przegrywającej wkażdej walce, poza tym kochała małe sekty z dziwacznymi doktrynami, w rodzajustarych katolików Dollingera, nie uznających nieomylności papieża, duchoborców,którzy uciekli do Kanady, żeby uniknąć służby w carskim wojsku, cnotliwych- 251 -SRanabaptystów, %7łydów chasydów tańczących i skaczących z radości w polskich wsiach;była po stronie straconych" plemion Basków z ich tajemniczym językiem; lubiławymarłe lub wytępione gatunki stworzeń, takie jak wędrowny gołąb, o którymnapisała referat w ramach nauki o zoologii.Od czasów legendy o Bonnie PrinceCharliem żadna sprawa tak mocno jej nie poruszała jak losy hiszpańskich lojalistów.Ona i Gus hojnie dawali na zmagania wojenne republikanów, z tym że Gus dawał nasamoloty, a ona na karetki pogotowia i medykamenty.Mówiła z uśmiechem, żenormalnie - czyli w czasach pokoju - jest pacyfistką, ale na miejscu Gusa zaciągnęłabysię i dziwiła się, że usłuchał psychoanalityka, który mu powiedział, że bardziejprzysłuży się sprawie hiszpańskiej w Nowym Jorku niż w Madrycie.Może to i byłaprawda, lecz Polly nie wyobrażała sobie, żeby mogła się zgodzić na takie ważenie jejwartości, jakby była drogocennym kruszcem.Właśnie ta strona komunizmu nieodpowiadała Polly.Lecz jeśli dziwiła się, że Gus usłuchał psychoanalityka, to jeszczebardziej temu, że ów z nim rozmawiał.- Myślałam, że nie powinni udzielać rad - wtrąciła, marszcząc brwi.Guswyjaśnił, że psychoanalityk jest całkowicie neutralny, słucha tylko pacjenta i czasemzadaje pytanie.Pacjent sam wyciąga wnioski.- Tak jest w teorii - ciągnął dalej Gus - ale on też jest człowiekiem.Jeśli widzi,że pacjent zmierza do samobójstwa, to oczywiście wtrąca się jako człowiek.- Mnie by się zdawało, że powinien się wtrącać jako lekarz - łagodniezauważyła Polly.- Aha - skinął głową Gus.- Właśnie na to psychoanalitycy muszą uważać.Pacjent zawsze stara się wciągnąć psychoanalityka, jako psychoanalityka, wniecodzienną sytuację.Wywabić go spoza lekarskiej bariery.Psychoanalityk musijednak pozostać za tą barierą, to jest Reguła Pierwsza.Jeśli nie potrafi, winienprzerwać psychoanalizę.Tylko że pacjenci są chytrzy jak szatany.Na przykład doktorBijur może pomyśleć, że zaciągam się do Batalionu Lincolna tylko po to, aby gozłapać w pułapkę, zainteresować moimi osobistymi decyzjami.Zwrócić na siebieuwagę.- Zmarszczył brwi.- Boże, może tak było! Może ja się tylko bawiłem wżołnierzyka.- Naprawdę? - krzyknęła Polly.- Ja ci wierzyłam.Nie byłeś szczery?- 252 -SR - Skąd mam wiedzieć? - Gus rozłożył ręce.- Boże wielki! - powiedziała Polly.Znów to samo, to dziwaczne traktowanie siebie jak gęsty nieprzeniknionyprzedmiot.Lub jak innego człowieka, którego motywów postępowania można siętylko domyślać.Czy właśnie ta dziwna, płaska obiektywność jest chorobą Gusa, czyteż jest ona skutkiem leczenia?Nie starała się zgłębić tego pytania.Wiedziała, że Reguła Druga zabraniapacjentowi mówić o swojej chorobie z przyjaciółmi i rodziną, a obecna dyskusja opsychoanalizie była niemal najdłuższa, jaką miała z Gusem, od czasu gdy wyznał jejpo raz pierwszy, choć spali już ze sobą od pewnego czasu, że chodzi do doktoraBijura.Polly była sumienna i tak samo nie wyciągałaby Gusa na zwierzenia o jegokuracji, jak nie zmuszałaby chorego na cukrzycę do zjedzenia cukru, a skutek był taki,że nie miała pojęcia o sprawie, która niewątpliwie dla niego posiadała ogromneznaczenie.Gdyby tak nie było, nie chodziłby co dzień na godzinną rozmowę z tym obcymczłowiekiem.Patrząc wstecz, zastanawiała się czasem, czy pozwoliłaby mu wejść do swegomieszkania i nawiązać z nią romans, gdyby jej wyznał przedtem, że poddaje sięanalizie".Powiedział, że jest żonaty i nie mieszka z żoną (o czym wiedziała już odLibby), ale słowa nie pisnął o psychoanalizie.Powód był dla niej jasny: z początku nieznał jej na tyle dobrze, żeby jej to wyznać, a gdy ją poznał lepiej, byli już kochankamii wówczas ona nie miała wyboru.Kości zostały rzucone: godząc się na jego miłość,sama go pokochała.Wątpiła jednak, czy wiedząc o tym, straciłaby dziewictwo z czło-wiekiem analizowanym", nie miałaby odwagi.Zawsze wiedziała, że seks będzie dla niej sprawą bardzo ważną.Właśniedlatego strzegła się mężczyzn.Rozmawiając z koleżankami na studiach, zrozumiała,że całowanie się z chłopcami nie stanowiło dla nich tak głębokiego przeżycia jak dlaniej, gdy była zaręczona.Często wówczas była bliska przekroczenia granicy, jak tonazywano, ale zawsze coś ją ratowało - raz był to policjant obchodzący terenuniwersytecki, przeważnie jednak sam chłopak, który miał skrupuły.Po zerwaniuzaręczyn, gdy musiała pójść do szpitala, najbardziej cierpiała z powodu zmysłów.- 253 -SRPotem stanowczo poskramiała zmysły, tak że nawet nie chodziła na filmy, w którychcałowano się, nie chciała być podniecona".Powiedziała sobie, że chce spokojnego,równego, niezależnego życia, urozmaiconego humorem jak okno firankami.Znajomitwierdzili, że ma słodkie usposobienie, łatwo nawiązywała przyjaznie, tak jak potrafiłazwabić ptaki, aby jadły jej z ręki.Przemyślała dokładnie swoje możliwości orazdziedziczne obciążenie" i doszła do wniosku, że najlepiej będzie nastawić się naprzyjazń, a nie na miłość czy małżeństwo.Wyobrażała sobie siebie w pózniejszychlatach życia jako kobietę rozłożystą i pulchną, niczym ksieni w kwefie, lub diakonisękościoła episkopalnego sprzątającą ołtarz, odkurzającą organy i odwiedzającą chorychw parafii.Na razie była niewierząca, spodziewała się jednak, że czas to naprawi.Rozumiała, że musi się bardzo strzec, by nie zostać dziwadłem", broniła się przedtym, by w dwudziestym szóstym roku życia - co jeszcze nie było starością - niewklejano jej do albumu.Już i tak niektórzy przyjaciele traktowali ją jak okazję", naktórą natrafili w sklepie z używanymi rzeczami, taki lekko pęknięty kawałek starejporcelany.Prawda, nie przepadała za ludzmi z siłą przebicia lub szczególnie pre-dysponowanymi do zrobienia kariery, co bardzo jej szkodziło w Vassar, potrafiła lubićtakie pewne siebie, pazerne dziewczyny jak Kay czy Libby tylko litując się nad nimi.Libby było jej tak bardzo żal, że ledwie mogła znieść jej towarzystwo, czerwone,nigdy nie zamykające się usta Libby były jak krwawiąca rana w jej pustej twarzy.Libby nie podejrzewała nawet oczywiście, że ma w sobie coś godnego litości, i towłaśnie czyniło ją godną pożałowania; ona z kolei myślała, że żal jej Polly i żewyrządza tamtej łaskę za każdym razem, gdy się narzuca koleżance
[ Pobierz całość w formacie PDF ]