[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Prawie codzienniewpadam do Iry, niekiedy przychodzą Musia albo Lowka, akiedy nie ma nikogo, gramy w szachy lub gawędzimy.Bardzo mnie uspokaja przytulne, dobrze znane wnętrze:duża kanapa, książki, mały, śliczny kociaczek.Ale gdy spędzam cały dzień w domu, pod wieczór ogarniamnie potworne przygnębienie.Nie mogę nic robić, ztrudem czytam i wymyślając sobie w duchu, siedzę z%7łenią i Lalą, i czekam, kiedy będzie jedenasta.Nieustannie rozmyślam i babrzę się w swoich przeżyciach.Tak234bardzo pragnę szczęścia.Co jest do niego potrzebne?Kochać i być kochaną? Nawet niekoniecznie.Byleby ten,kogo się kocha, był obok i pozwalał się o siebie troszczyć.Nie, skłamałam, że nie chcę wzajemności.Chciałoby sięwiedzieć, że jest się dla kogoś kochaną, że moje smutki iradości są ważne dla drugiej osoby! Pragnę miećprzyjaciela i nie kryję, że przyjaciela mężczyznę.Pragnęmiłości, żeby nie być tak nieskończenie samotną.Muszę jakoś zapełnić pustkę swojego życia iprzypuszczam, że szybko wyjdę za mąż, machnę ręką nawszystkie nieprzyjemności bycia żoną, byle tylko miećdzieci, kochać kogoś i przytulać.Już nawet rzadziejmiewam teraz ambitne plany i nie dręczę się, że jestemtaka pospolita i nic ze mnie nie będzie.Czuję, żeszczęście znajdę w miłości, wciąż się odradzającej icudownie nowej.Niekiedy myślę, że rozwinęłam się za szybko i mojepragnienia wyprzedzają pragnienia szesnastoletniejdziewczyny, wiele rzeczy uznaję za niewzruszoną prawdę,a to, co było, traktuję jako błędy młodości.Jaka jestem szczęśliwa, gdy mogę się już położyć spać!Sen! Jak dobrze! Zasypiam szybko albo leżę sobie, nic niemyśląc, rozkoszując się spokojem.Bardzo rzadkodopadają mnie marzenia, ale już nie są takie zachłanne,nie przenoszą mnie do innego świata, porzucam je bezżalu.Spać, spać! To moje jedyne pragnienie, sen jest takispokojny, mocny, prawie nic mi się nie śni, odświeżamnie.29 marca 1935Niedawno przyjechał z Kaszyry* S.A.**, mąż Soni.Pracujetam, a na sobotę i niedzielę przyjeżdża do Moskwy.S.A.posłał mnie po wódkę, a gdy przyniosłam, zaproponowałmi ze śmiechem, żebym się napiła. Chętnie!" -odpowiedziałam i roześmiałam się. Zuch dziewczyna!"Miasto w okręgu moskiewskim, leżące pozastukilometrową strefą wokół Moskwy, w której nie wolnobyło mieszkać represjonowanym.Mieszkał tam S.A.Keller, mąż Soni, ciotki Niny, a w dni wolne odwiedzałrodzinę w Moskwie.Nina przyjechała do niego wodwiedziny.Siergiej Aleksandrowicz Keller, mąż siostrymatki Niny.235Nalał mi kieliszek, a ja dziarsko wlałam wódkę do gardła izakąsiłam.Wódka była gorzkawa, gorącą strugą sparzyłami gardło i rozlała się ciepłem we wnętrzu.Coś dziwnie miłego uderzyło mi do głowy i napełniło jągorącem.Ale byłam zupełnie trzezwa.S.A.po kilkuszklaneczkach rozluznił się, poczerwieniał, zazwyczajdość powściągliwy, bardzo się rozgadał.Dopiero terazdostrzegłam wyrazne zmarszczki na jego zwiotczałejtwarzy i jego starość.Opowiadał o swojej pracy, a ja myślałam, że dobry z niegoczłowiek i świetny, ceniony pracownik, że do tej pory gonie znałam, byłby doskonałym typem inżyniera w jakimśopowiadaniu, fachowca, którego wszyscy lubią.Patrząc wjego jasnoniebieskie oczy, zastanawiałam się nadreplikami, obracając i ważąc w myślach każde słowo, aleuznałam, że taka analiza przeszkadza w naturalnychmiędzyludzkich kontaktach i czyni je wymuszonymi.6 kwietnia 1935Jak nazywa się taki stan? Czegoś się pragnie, uczucietakie, jakby się długo nie jadło, głód, ale nie fizyczny, tylkoduchowy, doskwiera coś nieokreślonego, nieuchwytnego.A potem nagle to coś nieuchwytnego odpływa i ma sięwrażenie, że już, zaraz pochwyci się to, co tak uporczywietłucze się w duszy.To krew się burzy".Pragnę miłości, chcę się zapamiętać w tym uczuciu,wyzbyć się swego ja", zapomnieć o sobie, przestaćanalizować, pogrążyć się wyłącznie w miłości i spokojnymszczęściu.Tego mi brakuje.Dręczy mnie jakiśnieokreślony niepokój, chwilami tak się nasila, że aż miserce zamiera, a w duszy wzbiera coś nieokreślonego,faluje, oplata mnie niczym pajęczyna.Mam ochotęjednocześnie uciec od tego uczucia i nadal go doznawać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]