[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ratunku, pomocy, niech ktoÅ›mi pomoże.KrzyczaÅ‚, póki nie straciÅ‚ oddechu, póki nie ochrypÅ‚.Uspokój siÄ™, upomniaÅ‚ siÄ™w koÅ„cu z wysiÅ‚kiem.Uspokój siÄ™, bo tak nic nie zdziaÅ‚asz.Ponownie oparÅ‚ siÄ™ o Å›cianÄ™ ipróbowaÅ‚ coÅ› wymyÅ›lić.W koÅ„cu sześć godzin nieobecnoÅ›ci to nie tak dużo.ByÅ‚ gÅ‚odny, a przede wszystkim spragniony, bo sporo krzyczaÅ‚ i straciÅ‚ strasznie dużopÅ‚ynów, Å›liniÄ…c siÄ™ przy przegryzaniu taÅ›my.Od siedzenia na podÅ‚odze bolaÅ‚ go tyÅ‚ek, pozatym plecy, szczÄ™ka, gÅ‚owa.I głód nikotynowy, jeszcze gorszy niż pragnienie.Musi zapalić,inaczej oszaleje.%7Å‚eby dodać sobie otuchy, dla rozrywki zdzieraÅ‚ taÅ›mÄ™, która oblepiaÅ‚a jegonogi.Mimo że miaÅ‚ wolne rÄ™ce, trochÄ™ mu to zajęło, ale w koÅ„cu zdoÅ‚aÅ‚ siÄ™ uwolnić.Minęłajeszcze jedna godzina.Psychol nadal nie wracaÅ‚.Minuta za minutÄ… kolejne godziny opadaÅ‚y na Daniela niczym warstwy ziemi, którepowoli grzebaÅ‚y go za życia.Od czasu do czasu urzÄ…dzaÅ‚ sobie nowÄ… sesjÄ™ wrzasków o pomoc, ale za każdymrazem wytrzymywaÅ‚ krócej i piszczaÅ‚ ciszej, bo jego gardÅ‚o byÅ‚o wysuszone i obolaÅ‚e.SÅ‚oÅ„cezaczęło zachodzić i po trochu wiÄ™dÅ‚a nadzieja, a Daniel czuÅ‚, że zapada w jakiÅ› pokrÄ™conykoszmar.PomyÅ›laÅ‚ o Marinie, która za nim nie tÄ™skniÅ‚a i nie pÅ‚akaÅ‚aby po nim, a potem o tymspektakularnym wstrzÄ…sie, w który zazwyczaj wprowadza nadchodzÄ…ca Å›mierć.A potemjeszcze o samej Å›mierci, tak obrzydliwej jak ta, która go czekaÅ‚a.MyÅ›laÅ‚ o starychopowieÅ›ciach o dzikach, które, by siÄ™ uwolnić, powoli odgryzajÄ… sobie utkwione we wnykachkoÅ„czyny.PomyÅ›laÅ‚, że oddaÅ‚by wszystko za papierosa.PomyÅ›laÅ‚ o caÅ‚kowitejbezużytecznoÅ›ci wÅ‚asnego życia i o swoim absurdalnym koÅ„cu, jeÅ›li taki miaÅ‚ być ten jegokoniec.W pewnej chwili nie mógÅ‚ już powstrzymać potrzeby oddania moczu i uklÄ™knÄ…wszy,rozpiÄ…Å‚ rozporek i nasikaÅ‚ najdalej, jak siÄ™ tylko daÅ‚o, celujÄ…c w kÄ…t pomieszczenia.ProszÄ™, proszÄ™, niech ten wariat wróci.ProszÄ™, proszÄ™, niech wróci, póki czas.Ale ten nie nadchodziÅ‚.Po drugiej stronie okien gasÅ‚ Å›wiat i na swoich filcowychnogach nadchodziÅ‚a noc.Psiaki teraz tuliÅ‚y siÄ™ do drzwi, z brzuszkami na podÅ‚odze imordkami wciÅ›niÄ™tymi w krawÄ™dz futryny, bez wÄ…tpienia one też nie mogÅ‚y siÄ™ doczekać, ażpoczujÄ… zapach swojego pana.Ale skoro pan nie powracaÅ‚, czy spróbujÄ… zjeść siÄ™ nawzajem?Czy też spróbujÄ… pożreć jego? Czy to on pożre je, kawaÅ‚ek po kawaÅ‚eczku, jeÅ›li zdoÅ‚a jeschwycić? Tak naprawdÄ™, powiedziaÅ‚ do siebie, to zwierzÄ™ta domowe od zawsze sÄ… ofiaramiporwania, stworzeniami sterroryzowanymi lÄ™kiem, że któregoÅ› dnia ich pan nie wróci i bÄ™dÄ…musiaÅ‚y ssać wÅ‚asne Å‚apy, żeby nie poumierać z gÅ‚odu.Biedne sieroty, pomyÅ›laÅ‚, patrzÄ…c nanie, po raz pierwszy z czymÅ› w rodzaju empatii.Towarzysze w wiÄ™zieniu i skazaniu.Danielowi chciaÅ‚o siÄ™ pić, to pragnienie byÅ‚o straszne i dawaÅ‚o mu jakiÅ› obraz nadchodzÄ…cegokoszmaru.JeÅ›li teraz szarpnie, na oÅ›lep i z odpowiedniÄ… desperacjÄ…, być może uda mu siÄ™urwać sobie tÄ™ rÄ™kÄ™ albo przynajmniej poÅ‚amać jÄ… na tyle, że zdoÅ‚a siÄ™ uwolnić.JeÅ›li bÄ™dzieodpowiednio mocno tÅ‚ukÅ‚ niÄ… o grzejnik, jeÅ›li jÄ… podepcze i zegnie wpół, może zdoÅ‚a poÅ‚amaćsobie koÅ›ci i zdjąć Å‚aÅ„cuch.JeÅ›li psychopata nie powróci, Daniel bÄ™dzie musiaÅ‚ postÄ…pić jakten dzik, pózniej za bardzo osÅ‚abnie.BÄ™dzie musiaÅ‚ naprawdÄ™ zapragnąć żyć i zebrać siÄ™ naodwagÄ™ koniecznÄ…, żeby to osiÄ…gnąć.Nie wiedziaÅ‚, od jak dawna tak leży, rzucony twarzÄ… do ziemi.ByÅ‚ zbyt otumaniony,do tego parÄ™ razy traciÅ‚ przytomność.Ale pomiÄ™dzy jednym jego omdleniem a drugim sÅ‚oÅ„cezdoÅ‚aÅ‚o siÄ™ wznieść na sam szczyt nieba, a on czuÅ‚, jak deptaÅ‚o mu po plecach swoimiognistymi stopami, zbyt gorÄ…cymi jak na poczÄ…tek marca.Matías byÅ‚ spragniony tak bardzo,że byÅ‚o to dla niego torturÄ….Teraz, gdy tylko o tym pomyÅ›laÅ‚, pojÄ…Å‚, że jego ciaÅ‚o staÅ‚o siÄ™jednÄ… wielkÄ…, spragnionÄ… ranÄ…, agoniÄ….OpieraÅ‚ siÄ™ na prawej stronie twarzy.Kamyczki izdzbÅ‚a wbijaÅ‚y mu siÄ™ w kość policzkowÄ….Nieprzyjemne uczucie.Lewym okiem, jedynym,które miaÅ‚o cokolwiek w polu widzenia, przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ kawaÅ‚kowi suchej i spÄ™kanej ziemi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]