[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bez wątpienia miałem gdzieś zaciętego wroga.Luke zapewnił mnie, \e to ju\ nie on, imuszę przyznać, \e był przekonujący.Nie musiał przychodzić po pomoc do mnie, cozauwa\ył on sam i Vinta.Sam znalazłby drogę do błękitnej groty albo jakiegoś innegosanktuarium.A ta sprawa z pomocą w uwolnieniu Jasry z pewnością mogła poczekać.Moim zdaniem Luke próbował pogodzić się ze mną jak najszybciej, poniewa\ byłemjego jedynym kontaktem z dworem Amberu, a los chyba przestał mu sprzyjać.Miałem przeczucie, \e chciałby formalnie określić swoją sytuację w Amberze;wspomniał o informacji, którą obiecał przekazać jako znak dobrej woli, ajednocześnie argument w przetargu.Nie wiem, czy byłem niezbędny dla realizacjiplanów uwolnienia Jasry.Znał przecie\ Twierdzę na wylot, był swego rodzajuczarodziejem i miał grupę najemników, których mógł przetransportować z cienia-Ziemi.Ta jego amunicja powinna działać nie gorzej ni\ w Amberze.A niezale\nie odtego, mógł przecie\ od razu przeatutować grupę szturmową na miejsce.Nie musiałnawet wygrywać bitwy; wystarczyło przeskoczyć do środka, złapać Jasrę i zniknąć.Nie, naprawdę nie sądziłem, by konieczny był mój udział w tej operacji.Przypuszczam, \e zarzucił na mnie wędkę w nadziei, \e kiedy atmosfera się oczyści,rozwa\ymy spokojnie, co ma i czego chce, i zło\ymy mu jakąś ofertę.Miałem te\ wra\enie, \e teraz, kiedy Caine zginął i honor rodu został zaspokojony,Luke byłby skłonny odwołać swoją wendetę.A wtedy Jasra stałaby się kulą u nogi.Nie wiedziałem, jak bardzo jest od niej zale\ny, przyszło mi jednak do głowy, \e tatajemnicza wiadomość mo\e dotyczyć właśnie metod unieszkodliwienia Jasry.Gdyby przekazał nam ją dyskretnie i tak, by wydawało się, \e sami na to wpadliśmy,zachowałby twarz wobec matki i zagwarantował sobie pokój z nami.Kuszący pomysł.Musiałem tyłko znalezć sposób, by przedstawić go na dworze, nie nara\ając się przytym na zarzut, \e uwolnienie Luke'a było zdradą.A zatem wykazać, \e zyski warte sąryzyka.Drzewa przy drodze rosły gęściej, a sam las zbli\ył się wyra\nie.Przejechałemdrewnianym mostkiem nad czystym potokiem, a cichy plusk towarzyszył mi jeszczeprzez długi czas.Po lewej stronie widziałem brunatne pola i odległe zabudowania, poprawej wóz z pękniętą osią.A jeśli zle odczytałem intencje Luke'a? Czy mogłem przycisnąć go jakoś i sprawić, byte interpretacje okazały się jednak słuszne? Przyszedł mi do głowy pewien pomysł.Nie byłem nim zachwycony, ale rozwa\yłem mimo wszystko.Wiązał się z ryzykiem iszybkością.Miał przy tym pewne zalety.Analizowałem go przez chwilę, po czymwróciłem do wyjściowych rozwa\ań.Gdzieś tam był nieprzyjaciel.Jeśli to nie Luke, to kto? Oczywistym kandydatemwydawała się Jasra.Bardzo wyraznie określiła swoje uczucia wobec mnie przy obuokazjach, gdy się spotkaliśmy.Mogła te\ wysłać tych zbójów, którzy zaatakowalimnie w Alei Zmierci.W takim przypadku, skoro Jasra jest teraz więzniem wTwierdzy, nic mi ju\ chyba nie grozi.Chyba \e wysłała jeszcze kilku, zanim dostałasię w niewołę.Ale to chyba przesada.Po co marnować na mnie tylu ludzi? Jeśliszukała zemsty, byłem tylko niewiele znaczącą figurą w jej planach.A tym, którzymnie napadli, mało brakowało do wykonania zadania.A jeśli to nie Jasra? W takim razie wcią\ byłem w niebezpieczeństwie.Czarownik wniebieskiej masce - zakładałem, \e to Sharu Garrul - wysłai za mną tornado, co byłowstępem o wiele mniej przyjaznym od kwiatów, które nadeszły pózniej.Te z koleidowodziły, \e on właśnie krył się za tą dziwną rozmową w mieszkaniu Flory w SanFrancisco.Wtedy sam zainicjował kontakt, co oznaczało, \e ma wobec mnie jakieśplany.Co takiego powiedział? śe w przyszłości nasze cele mogą być sprzeczne.Interesujące, zwłaszcza w retrospekcji.Poniewa\ dostrzegałem teraz mo\liwość, \etak właśnie się stanie.Ale czy to naprawdę Sharu Garrul nasłał na mnie morderców? Coś tu się niezgadzało, chocia\ musiał wiedzieć - dowodził tego niebieski guzik w mojej kieszeni -o mocy błękitnego kamienia, który ich do mnie doprowadził.Przede wszystkim naszecele nie znalazły się jeszcze w sprzeczności.Po drugie, styl chyba nie był odpowiednidla tajemniczego, rzucającego kwiaty władcy \ywiołów.Mogłem się mylić,naturalnie, ale od kogoś takiego oczekiwałem raczej jakiegoś pojedynku na czary
[ Pobierz całość w formacie PDF ]