[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tyle że tobardzo ryzykowne. Dlaczego? Dlatego że w ten sposób nie niszczysz zombie, tylko uwalniasz je spodkontroli nekromanty.A wtedy wszystko jest możliwe.Zombie może sięwyłączyć, ale równie dobrze może zacząć mordować wszystkich napotkanychludzi.Staje się nieprzewidywalny.Gdybym w prosektorium przeszkodziłGrevane owi w bębnieniu książką, jego zombie mogłyby nas wszystkichzabić, albo rozbiec się na wszystkie strony i zacząć zabijać innych.Tego niemogłem zaryzykować.Butters długo przetrawiał moje słowa, kiwając głową. Grevane powiedział, że nie jesteś Strażnikiem odezwał się w końcu.Kim są Strażnicy? Gliniarzami Białej Rady.Pilnują przestrzegania Praw Magii,doprowadzają przestępców przed sąd, a potem ścinają im głowy.Czasamiponosi ich entuzjazm i od razu przechodzą do ścinania. To nie brzmi najgorzej. Tylko w teorii.W praktyce Strażnicy są takimi paranoikami, że JoeMcCarthy to przy nich miły szczeniaczek.Nie zadają zbyt wielu pytań, za tobez zbędnego wahania podejmują decyzje.Jeżeli uznają, że złamałeś prawo,to tak jakbyś faktycznie je złamał. To nieuczciwe. Zgadza się, to nie jest uczciwe.Strażnicy za mną nie przepadają; niejestem wcale pewien, czy przyszliby mi z pomocą, gdybym poprosił. A inni magowie z Białej Rady? Rada już i tak robi bokami odparłem z westchnieniem. Zresztą,nawet gdyby mieli siły i środki na zbyciu, to naprawdę nie lubią sięangażować.Butters zmarszczył brwi. Czy Strażnicy mogliby powstrzymać Grevane a? W żadnym wypadku.Są absolutnie nieprzygotowani na spotkanie znim.Gdyby spróbowali mu przeszkodzić, zginęłaby masa dobrych ludzi. Czyli co, będą siedzieć i patrzeć, jak umierają tacy ludzie jak Phil? wykrztusił Butters ze złością. Skoro zwykli ludzie są bezradni, a Rada niechce się angażować, to kto, do diabła, powstrzyma Grevane a? Ja odparłem.Rozdział siódmyPojechaliśmy do mnie.Natychmiast wciągnąłem Buttersa do mieszkania,żeby chroniły go osłony.Myszek wychynął z kuchni i przyczłapał do mnie,merdając ogonem. Rany gościa! mruknął Butters. Masz kucyka.Parsknąłem śmiechem.Myszek obwąchał moją rękę, po czym stanął przed Buttersem i uroczyście,jakby ceremonialnie, zaczął niuchać wokół jego nóg.W końcu kichnął izadarł łeb, wciąż rozmerdany. Mogę go pogłaskać? spytał Butters. Jeśli raz to zrobisz, pózniej nie da ci spokoju.Poszedłem do pokoju, żeby wziąć parę rzeczy z szafy.Kiedy wróciłem,Butters kucał przy kominku: pogrzebaczem próbował obudzić żar wpalenisku i dokładał świeże drewno.Siedzący obok Myszek przyglądał musię z cierpliwym zainteresowaniem. Co to za rasa? zainteresował się Butters. Krzyżówka chow-chow z mamutem włochatym.Chowmut włochaty.Myszek wyszczerzył kły w psim uśmiechu. No, no.Niezłe zębiska.Ale nie gryzie, prawda? Gryzie tylko tych złych. Przypiąłem Myszkowi smycz do obroży.Wezmę go na spacer.Kiedy go przyprowadzę z powrotem, masz się tupozamykać i siedzieć cicho.Butters znieruchomiał z pogrzebaczem w garści. Chcesz wyjść? spytał. Teraz? Jesteś tu bezpieczny.Zastosowane przeze mnie środki ostrożnościuniemożliwią Grevane owi namierzenie cię za pomocą magii. Czyli.czarów, tak? Tak.Moje zaklęcia powinny zneutralizować jego zaklęcia; nie znajdziecię.A ja mam parę spraw do załatwienia. Nie będzie cię tutaj?! Grevane cię nie znajdzie powtórzyłem. A jeśli się mylisz? Nie mylę się. Nie, no pewnie, jasna sprawa.Wierzę ci. Butters z wysiłkiemprzełknął ślinę. A jeśli jednak mnie znajdzie?Posłałem mu uspokajający uśmiech. Wtedy kolejne osłony nie pozwolą mu wejść do środka.Myszek będziecię pilnował, a ja na wszelki wypadek napiszę do Thomasa liścik, żeby dziświeczorem został w domu. Kto to jest Thomas? Mój współlokator.Z szafki wbudowanej w stolik do kawy wyjąłem kartkę papieru i długopisi zacząłem pisać.Thomas,zli ludzie z mojego podwórka chcą zabić tego gościa w salonie.Nazywa się Butters.Przywiozłem go tutaj, żeby zniknął z radarów;ja przez ten czas zamierzam negocjować z tamtymi.Bądz tak miły imiej go na oku do mojego powrotu.HarryZłożyłem kartkę na pół i postawiłem ją na kominku. Jest bystry dodałem i całkiem silny.Nie wiem, kiedy dokładniewróci, ale jak już się spotkacie, powiedz mu, że to ja cię sprowadziłem, i dajmu ten list.Nic ci nie będzie.Butters wziął głęboki wdech. Dobrze.A ty dokąd idziesz? Do księgarni. Dlaczego akurat do księgarni? Grevane czytał Die Lied der Erlking; chcę się dowiedzieć dlaczego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]