[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szkot podał szkicownik i ołówki swojej pani, a z fotografiąstanął na swoim dawnym miejscu.- Proszę usiąść, panie McKendrick, a my przygotujemyodpowiedz.Po tych słowach królowa zaczęła rysować.Kiedy skończyła, pokazała mu Wagnera w cylindrze i fraku wtowarzystwie bardzo eleganckiej wilczurzycy w welonie i wianku zkwiatów pomarańczy.Nad psią parą widniało gotyckie łukowate oknoz karolyańskim herbem, a otaczał ją krąg buldogów noszącychemblematy królewskiej gwardii.Napis głosił: %7łyczenia długiegożycia i szczęścia od JKM W.R.dla JKW G.R."300anulaouslaandcsAdam, zdumiony talentem monarchini, oderwał wzrok od kartkii spojrzał w jej błyszczące oczy.- Traktujemy te rysunki jako nasz tajny kod - wyjaśniła królowa.- Wymieniamy się nimi w sekrecie, jak matka chrzestna i chrześnicaupominkami.Podała McKendrickowi drugą kartkę.Widniał na niej jegoportret z podpisem władczyni.Gdy Wiktoria się do niegouśmiechnęła, dostrzegł w niej młodą kobietę, którą kiedyś była.- Chcę panu podziękować - powiedziała - za opiekę nad naszącórką chrzestną.- To był dla mnie zaszczyt - odparł Adam.Królowa zwróciła siędo lorda Templestona.- Chcielibyśmy wysłać oddział naszych gwardzistów doLarchmont Lodge, żeby przywiezli jej wysokość i pana McKendrickado Balmoral.- Przeniosła wzrok na Adama.- Chcielibyśmy wyprawićwam ślub.Ceremonię zorganizujemy tutaj za dwa dni.Miesiącmiodowy spędzicie jako moi goście.- Ale, wasza wysokość.- przerwał jej markiz.- LadyTempleston i ja mieliśmy nadzieję, że księżniczka Giana i panMcKendrick przyjadą do nas do Swanslea Park.Władczyni zmierzyła doradcę spojrzeniem.- Oboje możecie tutaj do nas dołączyć.Już dawno niewidzieliśmy naszej drogiej księżniczki, a bardzo lubimy wspólnelekcje sztuki.Templeston skinął głową.301anulaouslaandcs- Za dwa dni, wasza wysokość? - W tonie Adama wyraznie dałosię usłyszeć nutę niepewności.- A co z księciem Victorem?Królowa zmarszczyła brwi.- Zajmiemy się nim.Chętnie dopilnujemy tego, żeby uzurpatorzostał rozdeptany jak robak.- Skinęła na sługę.- I z wielkąprzyjemnością przygotujemy ślub księżniczki, czekając na jejprzybycie.Proszę przekazać to naszej chrześnicy z wyrazami miłości ipowiedzieć jej, że bardzo się ucieszymy, jeśli będzie nosić kameę,którą dał nam drogi Albert.Odpięła z koronkowego kołnierza broszę z czarnego onyksu imacicy perłowej, podała ją Szkotowi, a ten z kolei przekazał ozdobęoraz fotografię w srebrnej ramce McKendrickowi.- Dziękuję, wasza wysokość - powiedział Adam.- Proszę.- Królowa wstała z fotela.McKendrick i lordTempleston ukłonili się, kiedy ichmijała.Chwilę pózniej monarchini razem z wiernym sługązniknęła za masywnymi drzwiami.Adam gapił się za nią, póki gospodarz nie klepnął go poramieniu.- Gratulacje, chłopcze! Królowa nie wszystkim rozdajefotografie księcia Alberta.Jej gest oznacza, że pochwala waszemałżeństwo.- Nie zależy mi na aprobacie władczyni, tylko na pańskiej.- Jej poparcie o wiele łatwiej przekona księcia Victora, żebyzrezygnował z dalszego ścigania księżniczki.302anulaouslaandcsMcKendrick wzruszył ramionami.- Najważniejsze, żeby była bezpieczna.- Teraz już będzie.Książę Victor musiałby być szaleńcem, żebywystąpić przeciwko Brytyjskiemu Imperium.- Człowiek zdrowy na umyśle nie popełnia królobójstwa -zauważył Adam.- Racja - przyznał Templeston.- Ale teraz regent ma więcej dostracenia.- O ile więcej?- %7łycie, jeśli postanowi pan je zakończyć - odparł markizrzeczowym tonem.- Pozwala pan księżniczce wyjść za mnie, a mnie zabićkrólewskiego kuzyna?- Jeśli to okaże się konieczne, - Lord Templeston wytrzymał jegowzrok.- Po prostu przypominam panu, że jest pan Amerykaninem.Rząd jej królewskiej mości nie byłby zadowolony, gdyby jegożołnierze albo obywatele podnieśli rękę na członka rodzinykrólewskiej, który odwiedza ich kraj, ale wykazałby zrozumienie,gdyby pan, obywatel amerykański mieszkający w Szkocji, uznał zakonieczne bronić siebie i swojej żony, córki chrzestnej jej królewskiejmości, przed morderczymi zamiarami księcia Victora.- Rozumiem - powiedział Adam.- Tak myślałem.- Nie wolno wam go tknąć.Nawet żeby ratować księżniczkę.303anulaouslaandcs- Gwardia będzie ją chronić, ale nie może zabić księcia Victora,podczas gdy pan.- Stając w obronie jej wysokości, mogę zrobić wszystko, cookaże się konieczne.Lord Templeston pokiwał głową.- Właśnie.- Myśl, że musimy czekać na ślub dwa dni, przyprawia mnie oniepokój.- Więc proszę nie czekać.- Ale królowa powiedziała.- Prawo nie zabrania kilku ceremonii ślubnych.Po powrocie doLarchmont Lodge może pan ożenić się z księżniczką, a potem jeszczeraz w Balmoral, za dwa dni.- Nie wiem, jak panu dziękować.Markiz mu przerwał:- Będziemy gotowi, kiedy zjawi się pan na drugi ślub.-Uśmiechnął się szeroko.- Tymczasem zatelegrafuję do pastora wKinlochen i każę mu czekać w Larchmont Lodge na pańskieprzybycie.Podróż przebiegła bez zakłóceń, ale w domu panował chaos.Lord i lady Marshfeld wraz ze świtą przybyli z niespodziewaną wizytącztery dni przed planowanym otwarciem klubu, wprawiając służbę wpopłoch.Adam zorientował się, że coś jest nie w porządku, kiedy Henriubrany w strój kamerdynera otworzył frontowe drzwi.- - Dobrywieczór, sir, miło, że pan wrócił.304anulaouslaandcsMcKendrick wytrzeszczył oczy.- Gdzie Albert?- Wyjechał.Wszyscy wyjechali.- Co to znaczy wyjechali? Dokąd? Kucharz wzruszył ramionami.- Wyjechali.Wszyscy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]