[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.prawie tak piękna jak ty? Jeśli Marcinbędzie nią zachwycony? Mamy podobny gust, sama wiesz.Ondługo nie mógł się pogodzić z tym, że nie jesteś już do wzięcia,że jesteś moją dziewczyną.Może teraz sam zdecyduje siępoderwać Marię, może się w niej zakocha, a ona w nim?Przecież on wcale nie jest urodzonym babiarzem bigamistą, teżma za sobą koszmar, wielki miłosny zawód.Gdyby Maria gouratowała, byłbym naprawdę szczęśliwy.-Nie poderwę Marii, nawet jeśli będzie Miss Zwiata -poklepał mnie po ramieniu, odjeżdżając.- Napisała do ciebie ity masz do niej pierwszeństwo.Miałem pierwszeństwo.to było miłe.Piłem piwo, paliłemfajkę i bawiłem się myślą o tym, że Maria okaże się pięknym,dobrym, mądrym i skromnym Kopciuszkiem.Którego ja,oczywiście, odrzucę, bo kocham tylko ciebie.- Gdybyś podał im adres, chyba musiałbyś się stądnatychmiast wyprowadzić - Marcin wyglądał naprawdękiepsko, kiedy już zjawił się z powrotem.- Cholera, jak dobrze,że cię przed tym uchroniłem.%7łe tu byłem, kiedy do niejpisałeś.- Stara, brzydka i szuka męża? - roześmiałem się z ulgą.-Wprowadziłaby się tu z całą rodzinką?Tak, to było pocieszające.Nie chciałem, żeby Maria byłapiękna i mądra.Nie chciałem, żeby była kobietą, w którejmógłbym się zakochać.Albo przynajmniej kobietą, któramogłaby mnie zainteresować.Chciałem cierpieć, chociaż totak strasznie bolało.Bezsensownie, absurdalnie - chciałemrozpamiętywać naszą miłość i taplać się w tym bólu po sameuszy.Do końca świata.143 Taki miałem pomysł na życie.Inne kobiety - atrakcyjne,miłe, inteligentne i zainteresowane moją osobą-mogłyby mitylko przeszkodzić w realizacji tego planu.Dobrze, że Mariataka nie była.- To świadkowie Jehowy - wyjaśnił w końcu Marcin,zapadając się w kanapę z butelką zmrożonego piwa.- Ta całaMaria ma męża i dwoje dzieci.Pisali do ciebie razem, dowszystkich tak piszą.Ona, jej mąż, sąsiedzi.To cały domJehowych.Taki mały zbór.Wymieniają się przy komputerze ipiszą na zmianę do wszystkich facetów z tego portalurandkowego i do wszystkich kobiet, które wyglądają nadostatecznie zdesperowane.A potem spotykają się osobiście ioferują ukojenie.Wręczają książki, zapraszają na spotkanie.Nie jestem pewny, czy to do końca zgodne z ich religią, takieoszustwo.Może trzeba byłoby ich gdzieś zadenuncjować? Dojakiegoś biskupa? Chyba Jehowi też mająjakąś hierarchię, co? Inie mogą w imię wiary okłamywać ludzi?No tak.Jedyna sensowna kobieta w tym całym portalu taknaprawdę chciała mnie nawrócić, a nie pokochać.To był jejplan życiowy, aja go trochę pokrzyżowałem.- Ja mam już swoją religię - powiedziałem.Marcin pokiwałgłową.- Wiem, kurwa, wiem.Wierzysz w Adelę.A to gorsze niżfaszyzm.144 ROZDZIAA 16DrabinkaMarcin miał rację.Ta moja religia była gorsza niż faszyzm.I niż islamski fundamentalizm.Gorsza - bo wymagała odswego wyznawcy większych poświęceń.I większej desperacji.Pełnego oddania temu, w co się wierzy. Nie zamierzasz już pracować? - zapytał ojciec, od-wiedzając mnie wtedy, w czerwcu, widząc, że papiery, którepowinienem tłumaczyć, są przykryte grubą warstwą gazet.-Zrezygnowałeś?- Nie zrezygnowałem - zdenerwowałem się natychmiast.-Nie muszę ci się z niczego tłumaczyć! Mam trzy lata na tępracę.- Niedługo minie chyba półtora roku? - to była jedna znajbardziej osobistych rozmów, jakie przeprowadziłem zojcem przez całe moje życie.Na pewno dużo go kosztowała.- Półtora roku to dopiero połowa czasu - byłem wściekły.Wiedziałem bowiem, jakie pytanie zaraz padnie.- Zrobiłeś już połowę pracy?Nie zrobiłem.Zrobiłem może dziesięć procent, możepiętnaście.Wtedy, kiedy jeszcze byłaś.Kiedy siedząc przykomputerze, czułem w całym domu zapach twoicharbuzowych perfum i pokrzywowego szamponu.Ach,145 jak cudownie się wtedy pracowało! Mogłem siedzieć przykomputerze po szesnaście godzin na dobę, jeśli tylko tu byłaś.A potem wślizgiwać się do łóżka i przytulać do ciebie,pochrapującej cichutko.To było życie, jakie zawsze chciałemprowadzić.Jasne, marzyłem o tym, żebyś była tu częściej.Nie chciałemżegnać cię przed świtem, zamykając bramę za twoją toyotą imachając ci, kiedy znikałaś między wysokimi sosnami.Niechciałem czekać, czasami trzy dni, czasami tydzień, aż wróciszz Warszawy.Nie chciałem w kółko robić kolacji, które potemzjadałem sam albo wyrzucałem do kosza, bo w ostatniej chwiliinformowałaś mnie, że  nastąpiła nagła zmiana organizacjiruchu".Czyli, że jednak nie wrócisz dziś wieczorem, tak jakplanowałaś.Chciałem, żebyś zrobiła tak, jak mówiłaś do Grety- zamieszkała tutaj ze mną i porozumiewała się zwydawnictwem mailem, faksem, przez telefon.Przecieżwiedziałem, że to możliwe.Ale wiedziałem też, jakzareagujesz na kolejną próbę rozmowy na ten temat.Niechciałem ryzykować.Wolałem zrobić kolejne lasagne, a potemspuścić je z wodą.Bo cieszył mnie sam fakt szykowania dlaciebie jedzenia i ta nadzieja, że jednak tym razem będzieinaczej, że usłyszę w ciemności twój samochód hamujący podbramą.Tak, wtedy naprawdę ciężko pracowałem.Miałem straszneopóznienie, przez ten remont domu.Ponad trzy miesiąceopóznienia.Ale je nadrobiłem.Wszystko szło zgodnie zplanem.Czterdzieści sonetów Petrarki przetłumaczonych nawszystkie trzy języki.Całe Piekło i pół Czyśćca w dwóchjęzykach.Sto siedemdziesiąt osiem wierszy różnych poetów.Taka mała antologia, we wszystkich trzech językach.I, dlaodprężenia, cały Italo Calvino.A potem Imię Róży przełożonena zulu.To jednak, mimo że powieść rozgrywa się wśredniowieczu, naprawdę146 bardzo współczesna proza, pisana pięknym językiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • Lilian Jackson Braun 02 Kot, który jadał wełnę
  • Londyński sezon 02 W obronie miłoœci Herries Anne
  • Fabisińska Liliana Z jednej gliny (2)
  • Fabisińska Liliana Z jednej gliny
  • Keri Arthur Zew nocy 02 Całując grzech (2)
  • Lumley.B Nekroskop 04 Mowa umarłych
  • Sean Michael Jarheads Tempering
  • Huff Tanya Victoria Nelson 02 ÂŚlad krwi (2)
  • 013. Robert Jordan Koło Czasu t7 cz1 Czara Wiatrów
  • Łysiak Waldemar Cesarski poker
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amcocker.keep.pl