[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tym sposobem trafił do pokoiku, w którym jeszcze do niedawna siadywała zabiurkiem matka Kamili.Drugie stanowisko pracy okupowała zasadnicza pani z bruzdami przyustach.Na szczęście zbliżała się do sześćdziesiątki, toteż Jaro nie miał żadnych oporów, żebywłączyć tryb czarowania.- Dzień dobry.- Uśmiechnął się najpiękniej, jak umiał, ale poszło w próżnię, bokobieta zaraz po swoim witam przeniosła wzrok na stos papierów przed sobą.Jaro rozejrzał się po ciemnym, zagraconym wnętrzu.Regał trzeszczał od nadmiaruskoroszytów, papiery zawalały byłe biurko oraz byłe krzesło Agnieszki Zaufał, piętrzyły sięna parapecie okna, za którym raz po raz ukazywały się nogi przechodniów.Naodgruzowanym kawałku przy oknie stał wybujały kwiat w doniczce, jedyny dekoracyjnyelement wnętrza.- Piękna roślina - zagaił, nasycając głos ciepłem.- To orchidea?- Koleżanka ją tu przywlokła, a teraz ja muszę podlewać.- Księgowa nawet niepodniosła wzroku znad papierów.- Pan z akwizycji? Niczego nie potrzebuję.Ups.- Nie jestem akwizytorem.Ja właściwie do pani Agnieszki Zaufał.- Nie ma jej.Musiałam przejąć wszystkie jej sprawy.Nazwa firmy? - Znużonymruchem odwróciła się do zastępów skoroszytów na regale.- Ja dopiero szukam obsługi księgowej.Znajomi polecili mi panią Zaufał.- To się pan spóznił.Teraz jestem tylko ja.- Może nawet i lepiej? - Uśmiechnął się.- Wygląda mi pani na osobę konkretną izorganizowaną.- Tak? A na jakiej podstawie pan tak sądzi? I znowu jak kulą w płot.- Ogólne wrażenie - starał się wybrnąć.- Pani Zaufał wzięła urlop?- Jej nie ma i na razie nie będzie.Decyduje się pan mimo to? Do dwudziestu fakturmiesięcznie najniższa stawka.Dawno nie szło mu tak marnie.- Chciałbym wiedzieć, jak mam wytłumaczyć znajomym, że zdecydowałem się naobsługę innej księgowej- powiedział sztywno.- A może w takim razie ci znajomi wiedzą, gdzie ona jest?- Słucham?- Może pan im powiedzieć, że pani Zaufał pewnego dnia po prostu nie pojawiła się wpracy.Musiałam szybko przejąć jej klientów, a myśli pan, że dostałam za to dodatkowepieniądze? - Monotonny głos na chwilę przybrał na sile.- Szefowa jeszcze upomniała mnie,że nie wiem, co się z koleżanką dzieje.Dopiero potem zadzwoniła córka Agnieszki zwiadomością, że mama zaginęła, a wtedy szefowa kazała mi napisać za nią podanie o urlopbezpłatny.Nie przypuszczałam, że to sprytny manewr, żebym pracowała za dwie.Niby doczasu aż sytuacja się wyjaśni.To co, może znajomi pomogą ją wyjaśnić?- Nie wiedziałem.- Widzę.- Sięgnęła po formularz.- Nazwisko i nazwa firmy?- Jarosław Trzaskowski.Agencja Jarex.- Rodzaj działalności?- Nie wiem, czy w takiej sytuacji powinienem pani dodatkowo przysparzać pracy.- Ja też nie wiem.To pan musi wiedzieć.- Spojrzała na niego chłodno.- Zajmuję się działalnością detektywistyczną - wybąkał i czekał na wybuch śmiechu.- Mam tu kilku takich, ale żaden nie umiał mi pomóc w sprawie Agnieszki.Pan umie?- Słucham?- Tak, niech pan słucha.I opowiedziała zwięzle, że siedziały z Agnieszką Zaufał plecy w plecy przezkilkanaście lat.Koleżanka pracowała solidnie, nawet gdy złamała nogę, nie było jej tylkoprzez trzy dni, potem wróciła, o kulach i z nogą w gipsie, tyle że trzy razy w tygodniuwychodziła o godzinę wcześniej na rehabilitację.Niestety jakiś czas temu zmienił się jejstosunek do służbowych obowiązków, nabrała bowiem zwyczaju wychodzenia z pracywcześniej oraz konsekwentnie odmawiała zostawania po godzinach.Pewnie chodziło oopiekę nad wnuczką, pomyślał od razu Jaro, choć jego rozmówczyni dodała od razu, żeAgnieszka przeżywała trzecią młodość i nawet zapisała się na studia.Studia? Jakie studia?Księgowa z bruzdami nie znała szczegółów, dodała jednak, że z powodu tych studiów orazprawdopodobnie zbliżającej się emerytury pani Zaufał tak się rozluzniła, tak rozkwitła, że ażpo twarzy było jej widać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]